Mamuśki przeczytałam cały wątek i aż lepiej się poczułam :-)
Ani ubranka prasowałam przez 3 miechy, karmiłam piersią 6 miesięcy (co dla mojej szwagierki to było straszne poświęcenie z mojej strony bo tak długo
), ciuszki prałam w proszku dziecięcym z 6 miesięcy ale razem ze swoimi, potem przeszłam na "dorosły", smoczek miała do 2 lat potem sama zrezygnowała, jada czekoladę, pizzą też nie pogardzi jak my jemu (gdyby to moja mam wiedziała to bym dopiero się nasłuchała
). Jak Ania była malutka to latałam ze ścierą do podłogi jak walnięta ale mi przeszło, zabawek nie myję, pluszaki piorę jak wytarza młoda w błocie. Ogłąda bajki jak ma ochotę. Książeczki czytam tylko na dobranoc. Zabawki walają się w ciągu dnia wszędzie gdzie tylko można, wystarczy na wieczór posprzątać choć czasami mam przebłyski czy warto skoro jutro też będzie taki sam nieład. Spać chodzi nawet o 2 w nocy. A jak mnie wkurzy to drę się po niej jak stare prześcierdło.Nie przebieram jej 50 razy na dzień bo się czymś wybabrała.Nie kąpię jej codziennie, jedynie na punkcie czystych rąk mam chopla, ale nie każe jej myć co 5 minut.
Ale nie wiem czy jestem wyrodna?
Wiem natomiast że KOCHAM MOJĄ NUŚKĘ najbardziej na świecie i wolę, żeby była wesoła i szczęśliwa w zachlapanej bluzce niż smutna w wykrochmalonej białej sukience.