Dziękuje Kasiu
sama wiem ,ze są rzeczy które trzeba kupić i takie które się w ogóle nie przydają.
kolejne moje spostrzeżenia i bicie się w pierś bo ja sama nie uniknęłam błędów
* buciki tych nie kupujcie absolutnie. dziecko malutkie leży, fika nóżkami, wierci paluszkami niech ma swobodę. Po co mu buty jak nie chodzi. Na wyjście skarpetki grube. poza tym jak dziecko zacznie chodzić to po domu tylko w skarpeteczkach nie w bucikach a to za "sto lat"
* wanienka dla niewprawnych mam profilowana ratuje życie. Ja mam ondę i jest super. Już w 2 tygodniu musiałam kąpać dziecko sama kilka razy w tygodniu i potrafiłam dzięki niej. Drogo ale sie przydała bardzo
* nosidełko sie wogóle nie przydało. miałam takie z możliwością umieszczenia dziecka również na leżąco i nie nosiłam bo Kinia płakała w nim. Stracone pieniądze. Miałam pożyczoną chustę kółkową i ta była ok.
*sterylizatora ani podgrzewacza nie kupujcie od razu bo moze sie nie przydać a jak bedzie potrzebny bo sie okaze ze nie będziecie karmic piersia to najlepszy podgrzewacz taki z możliwością podpięcia do samochodowego gniazda.
*przyda sie karuzela z pozytywką. tyle ze kupując popatrzcie ile czasu to gra, co gra i jak sie włącza. My mamy TinyLove i sprawdziła sie bajecznie. Za to siostra kupiła jakąś inną z pluszowymi misiami i niestety nie posłużyła wogole. Melodyjki grały ok 5 minut, za krótko , nie mozna jej było włączyc pilotem , nie miała światełka, a i szybko sie dziecku znudziło. do tego jak mała podrosła to naszą mogła właczyć sobie sama a tamtej nie
*mata edukacyjna. My kupilismy na początku lipca (Kinga z lutego) i mysle że mogliśmy spokojnie kupić nawet 3 miesiące wcześniej i by sie przydała. Warto zainwestować w dobrą, ale nie warto kupować zanim sie dziecko urodzi - są inne wydatki typu dobre łozeczko z opuszczanym bokiem, wózeczek ze skrętnymi kołami (bo zwrotnośc np w małych sklepikach podstawa) i z niektórymi zakupami trzeba sie wstrzymać na chwilę. Nie wszystko na raz
*ostatnie co mi sie przypomniało to rozek. miałam dwa usztywniane i przez 4 miesiace słuzyły. potem dziecko wyrosło, ale dalej wykorzystywałam jako matę. Spokojnie jednym też bym dała radę bo kładłam na niego pod dziecko pieluszkę tetrową i sie nie brudził. Za to miękkie kocyki z mikrofibry miałam dwa i to było absolutne minimum. Kinia spała w dzień pod kocykiem, kocykiem przykrywaliśmy na wyjściach, kocyk był w wózeczku na spacerach , nie używałam pościeli do wózka . A i mialam specjalny kocyk z otworkami na szelki do fotelika samochodowego. Ten też sie przydawał bo Kinia lutowa a u nas do końca kwietnia było zimno i opatulona w niego slodko spała nawet w 200km trasie ( jak miała 2 miesiące pojechaliśmy do rodziny na święta)
przepraszam za błędy ale tak sie pisze jak na kolanach dziecko wariuje
teraz kupię tylko leżaczek bo z 2 dzieci nie da sie zostawić jednego w pokoju a z drugim wojować w kuchni ,albo oboje w pokoju albo oboje w kuchni
aa ja sklerotyk! kojec to też wydatek zbędny. Dziecko malutkie to sobie leży i nie potrzebuje tego a jak zaczyna raczkować to kojec za mały dla niego. Na szczęście ja miałam na tydzień pożyczony i szybko sie przekonałam, ze tylko zawadza
buziaczki
