reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Wybryki faceta-doradźcie

Dołączył(a)
25 Grudzień 2019
Postów
5
Hejka dziewczyny, piszę bo już jestem na skraju desperacji, może wy mi coś doradzicie...
Jestem z chłopakiem od ponad roku,mamy po 20 lat - niestety albo stety wpadliśmy i jestem w 9 tyg ciązy zagrożonej.
Nie mogę się stresować, byłam pare razy w szpitalu.
Ja studiuje i żyjemy od paź w związku na odległość. On się zmienił przez te 2/3 miesiące nie do poznania.
Jeszcze na początku naszej znajomości i związku miałam w nim pełne oparcie, wiedziałam że w każdej chwili mogę na niego liczyć. Teraz, teraz liczą sie tylko koledzy.
Trafiłam do szpitala, niby zapytał jak się czuję, ale na tym koniec - wolał pić z kumplami.
Nawet wczoraj, przeżyłam silne bóle i zaczełam krwawić, dzwoniłam do niego zrozpaczona, owszem odebrał, zapytał, poświecił mi chwilę i wrócił do kolegów się bawić.
Nie wytrzymałam wygarnełam mu, na co dostałam wiązankę w poście publicznym na fb o mojej sytuacji rodzinnej. Wkurzyłam się dodałam jakieś stare zdjęcie z imprezy, nagle się mną zainteresował, jak wrócił od kolegów tef się nie urywały. Dziś rano przepraszał,ale jak nie dałam się udobruchać dowiedziałam się że muszę się leczyć psychiatrycznie.
Wyjaśniłam mu, że uważam że powinien wczoraj zrezygnować z kolegów i nawet po prostu wrócić do domu i jakkolwiek poświęcić mi uwagę przez głupi telefon.. dowiedziałam się że mogłam przyjechać do niego, że wtedy by nie poszedł z kolegami.
Ja już wysiadam, doprowadza mnie to do obłędu, a nie chcę kazywać mu wybierać pomiędzy mną a nimi, bo uważam że musi mieć każdy przestrzeń. Ale do niego nic nie dociera, żadne rozmowy, żadne wypowiedzi, żadna rozpacz nic... Co ja mam z nim zrobić? Stres nerwy i takie stany nie służą dziecku,ani mi...
 
reklama
Rozwiązanie
mam naprawdę dużo wspracia ze strony rodziny przyjaciół, tylko łudzę się ze on może jakoś jeszcze otworzy oczy, tylko niestety wszelkie moje próby rozmowy są klapą. Nie chcę serwować na wstępie dziecku rozbitej rodziny,ale też jestem zmęczona już tym psychicznie, zaczynam już w padać w paranoje, postrzegam go jako nieobliczalnego
Wydaje mi się że lepiej mieć niepelną rodzine niż takiego ojca. Wcale nie musisz ograniczać mu kontaktu, ale pamiętaj że dziecko będzie na to wszystko patrzeć. Też byłam z takim człowiekiem, psychiczna manipulacja i oskarżenia o wszystko. Czułam się winna że pojechałam z rodziną na święta w odwiedziny, a nie zostałam w domu sama.. tak samo wolał kolegów i picie do rana ode mnie. Na szczęście w porę...
Szkoda Twoich nerwów na niego, teraz masz ważniejsze sprawy na głowie niż użeranie się z gówniarzem. Nie dorósł do roli ojca i w głowie ma tylko rozrywki. Dziecko potrzebuje ojca i autorytetu. Musisz się skupić na donoszeniu tej ciąży. On będzie bulić alimenty. Poszukaj wsparcia w rodzinie i przyjaciołach. Skup się na sobie, na przyjemnościach i relaksie. W dzisiejszych czasach dawca genów nie jest wyznacznikiem tego, że musi być ojcem dziecka... To tylko reproduktor.. Za parę lat może poznasz odpowiedzialną osobę, która przyjmie Cie pod swoje skrzydła z dzieckiem i pokocha je jak własne.
 
Z tego co napisałas sytuacja jest naprawdę ciężka, jesteś w ciąży i to zagrożonej więc Ty i dziecko powinniście być najważniejsi, w takich momentach koledzy niepowinni się już liczyć, zwłaszcza że Tobie na pewno nie jest lekko potrzebujesz teraz wsparcia, uczuć, dobrego słowa.. Co będzie później jak dziecko się urodzi, też będzie uciekał do kolegów..? No i jak można powiedzieć kobiecie w ciąży, że ma się leczyć psychiatrycznie.. Wygląda na to że nie ma do Ciebie szacunku :(
 
Hejka dziewczyny, piszę bo już jestem na skraju desperacji, może wy mi coś doradzicie...
Jestem z chłopakiem od ponad roku,mamy po 20 lat - niestety albo stety wpadliśmy i jestem w 9 tyg ciązy zagrożonej.
Nie mogę się stresować, byłam pare razy w szpitalu.
Ja studiuje i żyjemy od paź w związku na odległość. On się zmienił przez te 2/3 miesiące nie do poznania.
Jeszcze na początku naszej znajomości i związku miałam w nim pełne oparcie, wiedziałam że w każdej chwili mogę na niego liczyć. Teraz, teraz liczą sie tylko koledzy.

Nigdy nie mogłaś tak naprawdę na niego liczyc. Po prostu teraz przestał się z tym kryć.

Trafiłam do szpitala, niby zapytał jak się czuję, ale na tym koniec - wolał pić z kumplami.
Nawet wczoraj, przeżyłam silne bóle i zaczełam krwawić, dzwoniłam do niego zrozpaczona, owszem odebrał, zapytał, poświecił mi chwilę i wrócił do kolegów się bawić.

I tak będzie tez w sytuacji kiedy dziecko będzie chore, w szpitalu, będzie czegoś potrzebować...ono lub ty...


Nie wytrzymałam wygarnełam mu, na co dostałam wiązankę w poście publicznym na fb o mojej sytuacji rodzinnej. Wkurzyłam się dodałam jakieś stare zdjęcie z imprezy, nagle się mną zainteresował, jak wrócił od kolegów tef się nie urywały. Dziś rano przepraszał,ale jak nie dałam się udobruchać dowiedziałam się że muszę się leczyć psychiatrycznie.

Wuszła z was wasza niedojrzałość.


Wyjaśniłam mu, że uważam że powinien wczoraj zrezygnować z kolegów i nawet po prostu wrócić do domu i jakkolwiek poświęcić mi uwagę przez głupi telefon.. dowiedziałam się że mogłam przyjechać do niego, że wtedy by nie poszedł z kolegami.

Serio...? Ty masz za nim ganiać? Ceni się, jaśnie pan.


Ja już wysiadam, doprowadza mnie to do obłędu, a nie chcę kazywać mu wybierać pomiędzy mną a nimi, bo uważam że musi mieć każdy przestrzeń. Ale do niego nic nie dociera, żadne rozmowy, żadne wypowiedzi, żadna rozpacz nic... Co ja mam z nim zrobić? Stres nerwy i takie stany nie służą dziecku,ani mi...

Wybor nie jest pomiędzy tobą a kolegami ale pomiedzy własnym dzieckiem a kolegami. Jego wybór jest jasny, czegoś jeszcze nie rozumiesz?

Podsumowujac.
Masz 20 lat i jesteś w ciazy. Może z twojego punktu widzenia nie jest to idealna sytuacja (pewnie wolałabyś robić inne rzeczy a nie chuchać i dmuchać na zagrożona ciąże...) ale jest jak jest.
On nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności za swoje akcje wiec zostajesz ty.
Prawda jest taka, ze jesteś młoda, nie mieszkasz z nim, nie macie wspólnych zobowiązań finansowych (kredyty, pozyczki itd) i jesteście w związku na odległość. Sugeruje żebyś kopnęła go w cztery litery. Naprawdę nie jest ci on do niczego potrzebny. Potrzebny jest ci kochający i odpowiedzialny mężczyzna, który nie każe ci się leczyć tylko dlatego, ze raz zareagowałas głupio (umowmy się ze wzbudzanie zazdrości w facecie w sposób w jaki ty to zrobiłaś jest trywialny i mało dojrzały). Facet, który utrudnia ci życie pod jakimkolwiek wzgledem jest balastem.
Zerwanie nie oznacza, ze on nie może być ojcem. Owszem, może dziecko odwiedzać, interesować się nim ale na twoich zasadach. To, ze jest ojcem twojego dziecka nie oznacza jeszcze, ze musicie być razem.
 
Widzę bardzo radykalne osądy...
Powiem Ci, jak było u mnie.
Zaszłam w ciążę mając rocznikowo 24 lata, mój (wtedy jeszcze) chłopak miał 22 lata, byliśmy ze sobą już od 5 lat.
Oboje studiowaliśmy, nie mieszkaliśmy razem, ale wiadomo, ciąża to i ślub, poszło szybko.
Przez okres ciąży nie było źle, oboje nie wiedzieliśmy, co nas czeka, więc zdarzały się spięcia, na szczęście do przeżycia.
Po porodzie też było ok, ale im dalej w las, tym częściej mąż uciekał.
Ja siedziałam w domu z wyjącą córką, z koszmarnym baby bluesem, a tatuś na uczelni, u kumpli, w barze, w pracy.
I tak całe dnie.
Awantur nie zliczę.
Ale wytrwałam, bo odkąd tylko poznałam mojego faceta wiedziałam, że będzie dobrym ojcem, tylko po prostu sytuacja go chwilowo przerosła.
Mnie też macierzyństwo przerasta nie raz, wyję po kątach, uciekam z domu, żeby nie zwariować, a czasem mam myśli, że chciałabym po prostu wyjść i nie wrócić.
Rodzicielstwo to nie jest droga mlekiem i miodem płynąca, tylko ciężka orka na ugorze, choroby, kolki, płacz, nieprzespane noce - mało kto jest na to gotowy przy pierwszym dziecku.
Jesteście młodzi, jesteście ze sobą bardzo krótko.
Nie skreślaj swojego chłopaka, bo może być tak, że się strasznie pogubił i to wcale nie znaczy, że nie chce być ojcem, tylko musi sobie wszystko w głowie poukładać.
Ty natomiast spróbuj się od tego wszystkiego odciąć - nie rzucaj go, tylko daj czas jemu i sobie.
Teraz skup się tylko i wyłącznie na sobie i dziecku, żadnych nerwów, stresów, leż, oglądaj seriale, czytaj książki, planuj przyszłość, ale nie narzucaj tych czynności chłopakowi, odczekaj trochę, tyle co się dowiedzieliście o ciąży, przed Wami jeszcze długie miesiące, ja wierzę, że Wam się poukłada!
 
reklama
@Nulini Tu chyba nie chodzi o radykalne osądy. Pogubienie się ,nawet ucieczka z domu ,czy awantury to można powiedzieć całkiem normalna reakcja na sytuacje ,które nas przerastają. Każdy reaguje inaczej. Natomiast wsparcie w sytuacjach ciężkich, choćby szpital ,nie wymaga Bóg wie czego,tylko normalnej empatii i ludzkiego zachowania. Sorry, jak dla mnie wyrzucanie spraw na Facebooku, brak szacunku do drugiej osoby jest gówniastwem i niczym więcej. Ja też z mężem przeżyłam wiele kryzysów ,łącznie ze sciagnieciem obrączki i chęcią rozwodu. Moją chorobę,dużo łez wyjazdów.Szacunek to coś, co nigdy nie powinno znikać, obojętne jaka jest sytuacja.Ja mimo ciszy między mną a mężem, awantur , w których też znacznie za dużo powiedzielismy pamiętam sytuację, w których dzwonił i wychodził do mnie z parasolem jak lało .Nie osądzam, każdy żyje inaczej i co innego akceptuje. Znam małżeństwa,które sobie ubliżają i żyją razem. Czy są szczęśliwi, nie wiem.czy ja bym tak dała radę, w życiu nie. Tobie autorko życzę mądrych,przemyślanych decyzji,ale przede wszystkim tego abyś nigdy nie zapomniała o szacunku od siebie i do siebie. Pozdrawiam
 
reklama
Widzę bardzo radykalne osądy...

Zagrożona ciąża to jest sytuacja radykalna. Osady są adekwatne do sytuacji.


Oboje studiowaliśmy, nie mieszkaliśmy razem, ale wiadomo, ciąża to i ślub, poszło szybko.

To właśnie próbuje powiedzieć....ciąża nie musi oznaczać ślubu. Bycie rodzicami nie musi oznaczać, ze dwoje ludzi musi być razem. Owszem, jest to miła opcja ale nie konieczna.


Mnie też macierzyństwo przerasta nie raz, wyję po kątach, uciekam z domu, żeby nie zwariować, a czasem mam myśli, że chciałabym po prostu wyjść i nie wrócić.
Rodzicielstwo to nie jest droga mlekiem i miodem płynąca, tylko ciężka orka na ugorze, choroby, kolki, płacz, nieprzespane noce - mało kto jest na to gotowy przy pierwszym dziecku.

Właśnie z wyżej wymienionych powodów, autorka powinna dać sobie spokój z takim typkiem. Bo rodzicielstwo to nie jest poranne umycie zębów ale orka na roli i jakieś psychologiczne jazdy są jej akurat tak potrzebne jak przewlekła sraczka.


[QUOTE="Nulini, post: 18911889, member: 75801”]
Jesteście młodzi, jesteście ze sobą bardzo krótko.
Nie skreślaj swojego chłopaka, bo może być tak, że się strasznie pogubił i to wcale nie znaczy, że nie chce być ojcem, tylko musi sobie wszystko w głowie poukładać.
Ty natomiast spróbuj się od tego wszystkiego odciąć - nie rzucaj go, tylko daj czas jemu i sobie.
Teraz skup się tylko i wyłącznie na sobie i dziecku, żadnych nerwów, stresów, leż, oglądaj seriale, czytaj książki, planuj przyszłość, ale nie narzucaj tych czynności chłopakowi, odczekaj trochę, tyle co się dowiedzieliście o ciąży, przed Wami jeszcze długie miesiące, ja wierzę, że Wam się poukłada!
[/QUOTE]

Tez to właśnie napisałam. Jak pójdzie po rozum do głowy to może być ojcem jeśli zechce. Co nie oznacza automatycznie, ze musza być razem.
Czemu wszyscy uważają, ze MUSZA być w związku z ojcami swoich dzieci?
 
Do góry