reklama
Tygrysku to sie nazywa szczęście :-). A tak a propos cen leków to mnie każda wizyta w aptece przyprawia o ból głowy, chyba nigdy nie skończyło sie na zaostawieniu 10-20 zł .
Carioca zazdroszczę zakupu ;-). Ja juz się nie mogę doczekać, aż zaczniemy wszystko kompletować. Jak na razie moi rodzice zwariowali, co chwile buszuja po sklepach i juz dzisiaj wysyłaja nam paczkę z ubrankami, pościelą i kocykami. Ja chyba zacznę chodzić za zakupami dopiero jak zobaczę co oni zakupili i jak będę wiedziała czego mi brak. No i wózek tez od nich dostaniemy - ja tylko wybrałam jaki chcę :-) i pewnie przyjdzie na poczatku sierpnia.
Chyba dzisiaj zapowiada sie trochę chłodniejszy dzień i troche deszczu, hurrrra. W nocy nie mogliśmy długo spać i chyba przez 2 godziny obserwowaliśmy błyskawice leząc w łóżeczku (szkoda tylko, że ani jedna kropla deszczu nie spadła na ziemię)
Carioca zazdroszczę zakupu ;-). Ja juz się nie mogę doczekać, aż zaczniemy wszystko kompletować. Jak na razie moi rodzice zwariowali, co chwile buszuja po sklepach i juz dzisiaj wysyłaja nam paczkę z ubrankami, pościelą i kocykami. Ja chyba zacznę chodzić za zakupami dopiero jak zobaczę co oni zakupili i jak będę wiedziała czego mi brak. No i wózek tez od nich dostaniemy - ja tylko wybrałam jaki chcę :-) i pewnie przyjdzie na poczatku sierpnia.
Chyba dzisiaj zapowiada sie trochę chłodniejszy dzień i troche deszczu, hurrrra. W nocy nie mogliśmy długo spać i chyba przez 2 godziny obserwowaliśmy błyskawice leząc w łóżeczku (szkoda tylko, że ani jedna kropla deszczu nie spadła na ziemię)
izabela352
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Luty 2007
- Postów
- 2 237
ja zawsze sie cieszylam jak byla piekna pogoda, ale fakt- w tym roku wolalabym jednak brzydkie wakacje .
nuska- ja za 2 razem mialam 4,31 mmol/l; a za 1 4,42 mmol/l.
nuska- ja za 2 razem mialam 4,31 mmol/l; a za 1 4,42 mmol/l.
ania138
miłość w trzech wymiarach
Ainaheled i Carioca77 w szpitalu wylądowałam w dzień kobiet bo zaczęłam krwawić:-(. Jak się okazało nie było to nic groźnego pękło mi naczyńko od podwyższonego ciśnienia. A ciśnienie mi podnieśli teście z którymi trzy dni się kłóciłam. A zwolnienia nie potrzebowałam bo jestem trzeci rok na wychowawczym.
Byłam dzisiaj z córcią na placu zabaw i miałam ogromne szczęście bo słońce przebijało się przez chmury i wysiedziałam ponad 2 godziny.
Byłam dzisiaj z córcią na placu zabaw i miałam ogromne szczęście bo słońce przebijało się przez chmury i wysiedziałam ponad 2 godziny.
ania138
miłość w trzech wymiarach
Ja na glukozę idę w piątek, jak tylko o tym pomyślę to mnie mdli , podobno jak się doda cytryny to jest lepsza, tak mi powiedział mój lekarz. Ciekawe jak zniosę to tym razem, bo poprzednio był mi okropnie, a teraz mam mieć synka ( potwierdzone na usg ) więc liczę że będzie inaczej. Inaczej czyli lepiej.
tygrysek3108
Wrześniowe mamy'07
ania możliwe żejest jakaś róznica, bo jak byłam w ciązy z szymonkiem to mi ta glukoza tak nie przeszkadzała jak teraz, do dzisiaj nic słodkiego ni emoge przełknac.
dzisiaj u szymonka w przedszkolu był festyn z okazji dnia mamy, było super.
dzisiaj u szymonka w przedszkolu był festyn z okazji dnia mamy, było super.
Atruviell
Wrześniowe mamy'07
Dziewczyny, dzięki za komplementy odnośnie synka. Rzeczywiście, teraz to kawał chłopa z niego, a wczoraj się dowiedziałam, że w żłobku miał ksywkę "Serdelas". Ciekawe dlaczego, he he. Wszyscy mi mówią jakiego mam wyrośniętego trzylatka (Kuba w lipcu skończy dwa ). Ale tak to jest jak się ma dwu metrowego tatusia. A tak na marginesie, to właśnie mojemu synkowi zaczął się etap "A co to jest" (a właściwie "To to je?") no i całymi dniami trzeba mu odpowiadać "To jest misiu, to jest baja, to jest stolik" itp. itd... Chociaż przecież doskonale wie, co to wszystko jest. Jak do tego dojdzie "A dlaczego?" to chyba nie wydolę
Ja też ciągle kaszlę, dziwne, bo inne objawy zapalenia gardła dawno ustąpiły. Nie wiem, czy powinnam się wybrać do mojej lekarki rodzinnej, ale trochę mnie ten kaszel niepokoi. W zasadzie czuję się bardzo dobrze. Od czasu do czasu, szczególnie pod koniec dnia, zaczyna pobolewać mnie brzuchol. Wczoraj uciekałam przed okropną burzą, która się rozszalała wieczorem, biegłam przez parę minut (strasznie nie lubię burz) no i musiałam łyknąć no-spę i się położyć, bo tak mnie rwało w dole brzucha. Dobrze, że Kuba poszedł szybko spać, bo nie dałabym rady z nim dłużej powalczyć. Potem drugie maleństwo (to w środku) zaczęło trochę dokazywać (co znoszę cierpliwie i z radością, bo przeraża mnie każda godzina, kiedy go nie odczuwam). To wszystko plus okropna burza sprawiło, że budziłam się co pół godziny i spokojniej zasnęłam dopiero przed 2:00 w nocy.
Jeśli chodzi o glukozę to mam ją wykonać w pierwszym tygodniu czerwca. Pamiętam z poprzedniej ciąży, że była obrzydliwa, ale wtedy mogłam wypić ją w domu a badanie wykonał mi mój gin w swoim gabinecie. A teraz mam iść do laboratorium i po wypiciu roztworu 75 mg glukozy kwitnąć tam dwie godziny do pobrania krwi. Ciekawe, skąd ta zmiana? Najbardziej mnie cieszy, że w sobotę i to w Dzień Matki jadę na USG połówkowe. Trochę przeraża mnie trzy godzinna podróż samochodem w upale 30-stopniowym, bo tak zapowiadają na sobotę. Ale już nie mogę się doczekać. Tyle, że moi faceci zostaną chyba w domu - dla Kuby taka podróż to byłaby udręka - a tak chciałam, żeby mój mąż był przy badaniu.
Carioca - a jaki wózek kupiłaś? Mnie kusi Graco Quattro De Lux, wydaje się funkcjonalny i dość lekki, choć przy poprzednim wózku (tym Kubusiowym) to każdy byłby leciutki :-). Nie chcę wydawać wielu pieniędzy, choć nie dam się już namówić na wózek za 650 zł, co to to nie. Za jakość trzeba jednak zapłacić. Przekonałam się na własnej skórze. Muszę też kupić nowe łóżeczko, bo Kubusiowe jeszcze służy naszemu pierworodnemu (już jako tapczanik). A w ogóle to rozpakowałam torbę z ubrankami po Kubie, tymi najmniejszymi. Aż wierzyć się nie chce, że to dziecko się kiedyś w nie mieściło Część z nich ma moja kuzynka, ale już wie, że będzie musiała je niebawem zwrócić, hi hi. Tak, że z ubrankami nie będzie kłopotu. Myślę, że oprócz wózka i łóżeczka oraz kilku drobiazgów nie będzie potrzeby większych inwestycji.
Tygrysku - czy twój Szymek też tak często łapie infekcje? Mój Kuba znowu pokasłuje, mam zamiar dzisiaj go poczęstować Nurofenem na noc (przeciwzapalnie, bo dzięki Bogu, gorączki jeszcze nie ma) i czymś ogólnie na przeziębienie. Eurespal to rzeczywiście paskudztwo, ale daje radę, a u Kuby jakoś przechodzi w mleku. Mam nadzieję, że to się w nic nie rozwinie. Qurcze, miesiąc spokoju było.
Uff, ale się rozpisałam. Chyba pora kończyć. Trzymajcie się, dziewczyny, cieplutko!
Ja też ciągle kaszlę, dziwne, bo inne objawy zapalenia gardła dawno ustąpiły. Nie wiem, czy powinnam się wybrać do mojej lekarki rodzinnej, ale trochę mnie ten kaszel niepokoi. W zasadzie czuję się bardzo dobrze. Od czasu do czasu, szczególnie pod koniec dnia, zaczyna pobolewać mnie brzuchol. Wczoraj uciekałam przed okropną burzą, która się rozszalała wieczorem, biegłam przez parę minut (strasznie nie lubię burz) no i musiałam łyknąć no-spę i się położyć, bo tak mnie rwało w dole brzucha. Dobrze, że Kuba poszedł szybko spać, bo nie dałabym rady z nim dłużej powalczyć. Potem drugie maleństwo (to w środku) zaczęło trochę dokazywać (co znoszę cierpliwie i z radością, bo przeraża mnie każda godzina, kiedy go nie odczuwam). To wszystko plus okropna burza sprawiło, że budziłam się co pół godziny i spokojniej zasnęłam dopiero przed 2:00 w nocy.
Jeśli chodzi o glukozę to mam ją wykonać w pierwszym tygodniu czerwca. Pamiętam z poprzedniej ciąży, że była obrzydliwa, ale wtedy mogłam wypić ją w domu a badanie wykonał mi mój gin w swoim gabinecie. A teraz mam iść do laboratorium i po wypiciu roztworu 75 mg glukozy kwitnąć tam dwie godziny do pobrania krwi. Ciekawe, skąd ta zmiana? Najbardziej mnie cieszy, że w sobotę i to w Dzień Matki jadę na USG połówkowe. Trochę przeraża mnie trzy godzinna podróż samochodem w upale 30-stopniowym, bo tak zapowiadają na sobotę. Ale już nie mogę się doczekać. Tyle, że moi faceci zostaną chyba w domu - dla Kuby taka podróż to byłaby udręka - a tak chciałam, żeby mój mąż był przy badaniu.
Carioca - a jaki wózek kupiłaś? Mnie kusi Graco Quattro De Lux, wydaje się funkcjonalny i dość lekki, choć przy poprzednim wózku (tym Kubusiowym) to każdy byłby leciutki :-). Nie chcę wydawać wielu pieniędzy, choć nie dam się już namówić na wózek za 650 zł, co to to nie. Za jakość trzeba jednak zapłacić. Przekonałam się na własnej skórze. Muszę też kupić nowe łóżeczko, bo Kubusiowe jeszcze służy naszemu pierworodnemu (już jako tapczanik). A w ogóle to rozpakowałam torbę z ubrankami po Kubie, tymi najmniejszymi. Aż wierzyć się nie chce, że to dziecko się kiedyś w nie mieściło Część z nich ma moja kuzynka, ale już wie, że będzie musiała je niebawem zwrócić, hi hi. Tak, że z ubrankami nie będzie kłopotu. Myślę, że oprócz wózka i łóżeczka oraz kilku drobiazgów nie będzie potrzeby większych inwestycji.
Tygrysku - czy twój Szymek też tak często łapie infekcje? Mój Kuba znowu pokasłuje, mam zamiar dzisiaj go poczęstować Nurofenem na noc (przeciwzapalnie, bo dzięki Bogu, gorączki jeszcze nie ma) i czymś ogólnie na przeziębienie. Eurespal to rzeczywiście paskudztwo, ale daje radę, a u Kuby jakoś przechodzi w mleku. Mam nadzieję, że to się w nic nie rozwinie. Qurcze, miesiąc spokoju było.
Uff, ale się rozpisałam. Chyba pora kończyć. Trzymajcie się, dziewczyny, cieplutko!
Atruviel - a moze dasz kilka fotek pozniejszych tego serdelka małego :-)
Wózek się nazywa BabyLux, waży 14 kg i mam nadzieję, że będę się chwalić za rozsądną decyzję. Spacerówkę też już sobie wypatrzyłam:
..:: BOBO W
Wózek się nazywa BabyLux, waży 14 kg i mam nadzieję, że będę się chwalić za rozsądną decyzję. Spacerówkę też już sobie wypatrzyłam:
..:: BOBO W
tygrysek3108
Wrześniowe mamy'07
ja też jak patrzę na twojego Kube to jak bym szymona widziała, bo urodził się 4650 i dość dobrze i regularnie przybierał i nieraz ludzie się patrzyli że "taki duzy" a czegoś nie umie robić, teraz bedzie miał 4 lata i wazy 20kilo i 110 cm, i dosć zabawnie wygląda w przedszkolu u maluchów, co do infekcji to jak pewnie zauwazyłyście dośc często je łapie, ale juz się staram i odmawiam antybityków i przerwy pomiędzy jedna a drugą infekcja sacoraz większe, teraz biedaczek śpi co jakiś czas pokasłując.
reklama
Atruviell
Wrześniowe mamy'07
Carioca - mam aktualne zdjęcia, jak będę miała dłuższą chwilę to coś zapuszczę. Kuba miał swoją stronę ale mąż się wziął za przeróbki więc teraz nie chodzi.
Tygrysku - z Kuby też się śmieją - zwłaszcza starsze panie - że nie potrafi płynnie mówić albo że taki duży a sika w pieluchy (z tym ostatnim to akurat walczę ale na razie bez skutku, ciekawe co będzie jak mi z rozmiaru nr 6 w pieluchach wyrośnie). Na razie waży 16 kg i ma ok. 95-98 cm wzrostu, wg siatki centylowej i wzrost i waga utrzymują się na równym 97 centylu i tak niemal od urodzenia, więc chyba o otyłości nie można mówić. Urodził się z wagą 3700 i 57 cm długi. Dopóki karmiłam go piersią (niecały miesiąc) tracił na wadze, tak że trafiliśmy do szpitala, gdzie badano mój pokarm, sposób karmienia itp. Lekarka nakazała dokarmiać mlekiem modyfikowanym i tak się skończyła moja kariera matki-karmicielki. A na butelce moje dziecko stało się takim głodomorem, że jako trzymiesięczniak wcinał "normy" półroczniaka i było mu mało. Ze skrajności w skrajność, jak widać . Dobry apetyt pozostał mu do dziś ale raczej w tym sensie, że zjada niemal wszystko, co mu się położy na talerz, warzywa i owoce też, a nie że nadmiernie się obżera. Duży i serdelkowaty pozostał, widać taka jego uroda.
A ja znowu mam problem - w poniedziałek znalazłam u Kuby kilka maleńkich kleszczy (po niedzielnym wypadzie z dziadkami na działkę zapewne). Większość nie była jeszcze mocno wczepiona więc pozbyłam się ich za pomocą pęsety w całości. Ale jednego nie udało mi się wyciągnąć całego, zostało chyba odnóże, nie więcej. Poleciałam na pogotowie, naczekaliśmy się jak głupi. Wreszcie nas przyjął bardzo miły (o dziwo) chirurg i igłą coś tam wyłuskiwał chyba z piętnaście minut. Kuba histeria. Ja też. Zdezynfekował rankę, opatrzył, przepisał detromecynę w maści. Wczoraj zauważyłam, że w tym miejscu zrobiło się zaczerwienienie (tak, tak, też wiem o rumieniu wędrującym, oglądałam zdjęcia) i jestem przerażona. Nie bardzo wygląda to na rumień, po niemal idealnie pasuje do kształtu opatrunku i tam gdzie była maść, więc może to po prostu wynik działania silnej (jak dla dziecka) maści i tego nakłuwania igłą. Taką mam nadzieję. Oczywiście przypominają mi się posty Nuśki (o ile dobrze pamiętam) i mi ciarki na plecach przeszły. Nie wiem, co robić. Czy poczekać jeszcze, czy to zaczerwienienie będzie rosło czy znikało, czy od razu iść z Kubą do pediatry. Rumień jest zwykle okrągły i ma w środku taką jaśniejszą otoczkę, a u Kuby jest nieduży prostokąt zaczerwienionej skóry, trochę jakby wysuszonej. Na pogotowiu lekarz nic nie mówił o rumieniu, za to kazał obserwować dziecko czy po 2-3 tygodniach nie wystąpią objawy przypominające grypę (np. gorączka wysoka pow. 39 st.). Dziś Kuba miał 37,2 st. i kaszle mi od dwóch trzech dni. Ale to chyba zbyt wcześnie, żeby wiązać z ukąszeniem kleszcza. Poza tym kleszcz nie był mocno wpięty w ciało, nie zdążył się jeszcze napompować krwią. Mógł przebywać tam z 12-20 godzin (od niedzielnego popołudnia do poniedziałku rano). Ehh... Jak pech to pech. Dziewczyny, trzymajcie kciuki, żeby to nie było nic groźnego, bo nie wiem, jak ja sobie poradzę z tym wszystkim...:sick::sick::sick::sick:
Tygrysku - z Kuby też się śmieją - zwłaszcza starsze panie - że nie potrafi płynnie mówić albo że taki duży a sika w pieluchy (z tym ostatnim to akurat walczę ale na razie bez skutku, ciekawe co będzie jak mi z rozmiaru nr 6 w pieluchach wyrośnie). Na razie waży 16 kg i ma ok. 95-98 cm wzrostu, wg siatki centylowej i wzrost i waga utrzymują się na równym 97 centylu i tak niemal od urodzenia, więc chyba o otyłości nie można mówić. Urodził się z wagą 3700 i 57 cm długi. Dopóki karmiłam go piersią (niecały miesiąc) tracił na wadze, tak że trafiliśmy do szpitala, gdzie badano mój pokarm, sposób karmienia itp. Lekarka nakazała dokarmiać mlekiem modyfikowanym i tak się skończyła moja kariera matki-karmicielki. A na butelce moje dziecko stało się takim głodomorem, że jako trzymiesięczniak wcinał "normy" półroczniaka i było mu mało. Ze skrajności w skrajność, jak widać . Dobry apetyt pozostał mu do dziś ale raczej w tym sensie, że zjada niemal wszystko, co mu się położy na talerz, warzywa i owoce też, a nie że nadmiernie się obżera. Duży i serdelkowaty pozostał, widać taka jego uroda.
A ja znowu mam problem - w poniedziałek znalazłam u Kuby kilka maleńkich kleszczy (po niedzielnym wypadzie z dziadkami na działkę zapewne). Większość nie była jeszcze mocno wczepiona więc pozbyłam się ich za pomocą pęsety w całości. Ale jednego nie udało mi się wyciągnąć całego, zostało chyba odnóże, nie więcej. Poleciałam na pogotowie, naczekaliśmy się jak głupi. Wreszcie nas przyjął bardzo miły (o dziwo) chirurg i igłą coś tam wyłuskiwał chyba z piętnaście minut. Kuba histeria. Ja też. Zdezynfekował rankę, opatrzył, przepisał detromecynę w maści. Wczoraj zauważyłam, że w tym miejscu zrobiło się zaczerwienienie (tak, tak, też wiem o rumieniu wędrującym, oglądałam zdjęcia) i jestem przerażona. Nie bardzo wygląda to na rumień, po niemal idealnie pasuje do kształtu opatrunku i tam gdzie była maść, więc może to po prostu wynik działania silnej (jak dla dziecka) maści i tego nakłuwania igłą. Taką mam nadzieję. Oczywiście przypominają mi się posty Nuśki (o ile dobrze pamiętam) i mi ciarki na plecach przeszły. Nie wiem, co robić. Czy poczekać jeszcze, czy to zaczerwienienie będzie rosło czy znikało, czy od razu iść z Kubą do pediatry. Rumień jest zwykle okrągły i ma w środku taką jaśniejszą otoczkę, a u Kuby jest nieduży prostokąt zaczerwienionej skóry, trochę jakby wysuszonej. Na pogotowiu lekarz nic nie mówił o rumieniu, za to kazał obserwować dziecko czy po 2-3 tygodniach nie wystąpią objawy przypominające grypę (np. gorączka wysoka pow. 39 st.). Dziś Kuba miał 37,2 st. i kaszle mi od dwóch trzech dni. Ale to chyba zbyt wcześnie, żeby wiązać z ukąszeniem kleszcza. Poza tym kleszcz nie był mocno wpięty w ciało, nie zdążył się jeszcze napompować krwią. Mógł przebywać tam z 12-20 godzin (od niedzielnego popołudnia do poniedziałku rano). Ehh... Jak pech to pech. Dziewczyny, trzymajcie kciuki, żeby to nie było nic groźnego, bo nie wiem, jak ja sobie poradzę z tym wszystkim...:sick::sick::sick::sick:
Podziel się: