Witam wieczorową porą.
W końcu Was doczytałam.
U nas wszystko ok, nie miałam za bardzo czasu aby zajrzeć do kompa, a to kiszenie kapusty, a to wykopki, a to czyszczenie działeczki itd itp.
Maja już rzadziej "kupkuje" a Adas broi, oj strasznie broi. W środę ściągałam go z mebli, a dziś z parapetu. Podstawił sobie pudło z zabawkami, przykrył pokrywka ( ściągam, bo własnie wchodzi) i juz na parapecie. A Maja siedzi i się cieszy i krzyczy : mamus zobacz jaki nasz chłopaczek zdolny, na prawdę sam wszedł, ja mu nie pomagałam" O szok.
Pożarłam się z mamą i miałam kiepski humor, ach szkoda gadać.
Co do żywienia, to podają ser żółty, wędlinkę z "wyższej półki" i biały chleb też się zdarza, ale razowy ze zbożami częściej, bo lubimy wszyscy.
A słodycze? Mam sporo znajomych w sklepach za ladą i BARDZO często dają Adasiowi lizaczki, a ja na to , że dziękujemy, jak chcą mogą dać dla MAi, jak jej z nami nie ma. Mówię, że takich twardych słodkości to mu jeszcze nie daję i nie zamierzam w najbliższej przyszłości dawać. Żdziwienia oczywiście jest, ale mamto w d....
Ciasteczka typu petitki, suche wafle , paluszki daję. Choć bardzo trudno uchronić małego przd tymi pokusami gdzy w domciu jest strarsze dziecię. Ale Maja jak dostanie to zawsze sobie schowa a jak mały śpi to ona wtedy wyciąga i zajada. Wie, że Adaś nie może.