reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wieści ze szpitala (bez komentarzy ).

Wczoraj wieczorem Mój S zawiozł mnie na pogotowie. Wymiotowałam,miałam biegunke i ciagle mdlałam...
W szpitalu podali mi zastrzyk na wzmocnienie i przepisali lekarstwa. Jestem strasznie słaba nie karmie piersia od wczoraj poniewaz pojawiła sie goraczka. Mój S zajmuje sie mała i puki co karmi ją sztucznym mlekiem ..
 
reklama
O godz 00:38 22 kwietnia na swiat przyszedl Kazimierz:) 55 cm dlugosci i 3200 wagi:) urodzil sie przez cc. Czujemy sie doskonale. Jestem troszke obolala ale do wytrzymania. Warunki i obsluga w szpitalu rewelacyjne. Przez cala noc spalam z Kaziem w lozku dostawiajac go do piersi. Laktacja ladnie ruszyla. Teraz takze cieszymy sie soba i odpoczywamy poniewaz mamy dwuosobowy pokoj na ktorym jestesmy sami. Za chwilke przyjezdzaja moi rodzice i mama dla bezpieczenstwa przypilnuje mnie pod prysznicem.
 
Macie pozdrowienia od As.
Noc minęła w miarę spokojnie.
Karolinka jest już bardzo nisko, co As bardzo odczuwa, bo nie czuje ucisku na płuca i żebra, lżej się jej oddycha. Część czopu odpadła, As plami, ale nie dużo. Skurcze delikatne, nieregularne.
Nie dawno obchód był i doktor powiedział, że jutro prawdopodobnie ciąć będą .As ma nie jeść kolacji, przygotować się . Ale to jeszcze nic pewnego. Wg. lekarzy Karolinka jest już gotowa do narodzin.
biggrin.gif
 
Witajcie przepraszam,że dopiero teraz ale nie miałam dostęou do neta
Wiadomość od Agasim z wczoraj
"U nas ok, cukier we krwi dobry, dzisiaj przyjechała do mnie rodzinka i przywieźli mi normalne jedzienie, w życiu się tak nie cieszyłam. Dobija mnie ten pobyt w szpitalu, jest szansa że jutro wyjdziemy, pozdrowienia dla majówek i kciuki za potrzebujące"
Wiadomość z dziś
"Niestety nie wyjdę jutro ze szpitala, ktg jest złe, mam włączone zastrzyki, antybiotyk, hydroxyzyne i cos tam jeszcze, szyjka długa, zamknięta, niby wszystko ok a na ktg serce skacze jak szalone, a dodatkowo miałam skurcze, że alarm się włączył"
 
BLAGAM O WSPARCIE dla mojego synka jestem na skraju zalamania. dzisiaj zabrali go na 5 dni na intesywne leczenie, to powazne. ma jakas infekcje ktora niby mial w macicy i niby sie wyleczyla i znowu jest i jakies niby torbiele na mozgu czy costakiego ale powiedzieli ze go wyleczą
bardzo się martwię o moje słoneczko nawet nie mam siły płakac. ma tez wysoki poziom bilirubiny wiec ma byc caly czas pod lampami i antybiotyk. beda karmic go mm ja jestem w domu bo nie wytzrymalabym. bede mu dowozic mleko. mial jeszcze szmery w serduszku ale dzisiaj juz nie mial. blagam powiedzcie ze wylecza mojego synka blagam
 
Witajcie.
My nadal w dwupaku.
Krwawienie ustąpiło,skurczy regularnych brak ,więc decyzją profesora CC zostaje ustalone na 30 kwietnia (czyli za równy tydzień).
Jeśli wytrzymamy do końca to już za tydzień będę tulić swoją królewnę .
Dziękuję za wsparcie.
 
Dziękuję za wszelkie Wasze wsparcie i Justynie i Kataszy za relacje! wczoraj wróciłyśmy do domu w dwupaku jeszcze, ale ten pobyt w szpitalu wykończył mnie psychicznie do reszty. Napiszę tutaj, bo to są wieści szpitalne.

W sobotę miałyśmy wyjść do domu, bo Usg z przepływami wyszło ok, czyli że dzidziuś wcale nie był za duży, a dr mnie tylko niepotrzebnie zdenerwowała. No ale trzeba było sprawdzić. Potem podłączyli mnie pod ktg, ale takiego szrota, że w ogóle zapisywało się w cały świat. Pielęgniarka kazała mi leżeć na wznak i nie mogłam wyrobić z bólu pleców. podłączyła i sobie poszła. Leżałam godzinę i patrzę, a tam się kartka zacięła i nie zapisuje się. Bardzo się zdenerwowałam, jak przyszła i powiedziała, że jeszcze mnie nie puści, bo się nie zapisało i podłączyła to na kolejne 1,5h!!!!!! Leżałam pod ktg 2,5h na wznak, gdzie myślałam, że nie wyrobię z bólu!!! mała skakała jak opętana, bo pewnie czuła to co ja. wyniki były tragiczne, a tętno dziecka skakało do 200! Przyszła i odłączyła i nie wytrzymałam i ją opierdzieliłam. a ona to podpięła w dokumentację i na obchodzie lekarz złapał się za głowę i nie mógł uwierzyć, że ja miałam takie wyniki. i znowu szukali mi kolejnej choroby. Powiedziałam prawdę, jak to z tym ktg było i jak leżałam i ile czasu, ale tam nikt mnie nie słuchał. ktg do powtórki. 1,5h leżałam pod drugim ktg, obolała i zdenerwowana jak diabli. wynik lepszy, ale za wysoki. byłyśmy w takim stresie już, że sama miałam za wysokie tętno.
A mieliśmy wyjść do domu. No niestety nie z takimi wynikami. Stwierdzili, że będą szukać przyczyny. No więc znowu pobieranie krwi w celu znalezienia przyczyny, ciągle pomiar glukozy (chociaż wyniki dobre od początku), mocz, 3 razy dziennie ktg. Dali mi antybiotyk Amoksiklov, hydroksyzynę na uspokojenie , nospę, bo ze stresu zaczął mi się brzuch spinać i jeszcze coś na uspokojenie mnie. Myślałam, że rozniosę ten szpital. Tak się martwiłam o Beatkę, że szok. W życiu czegoś takiego nie przeżyłam. i taka znieczulica wśród wszystkich, jakby pacjent był mięsem do przerzucenia. Nie mogłam w to uwierzyć. Ktg wychodziło nadal złe i za wysokie, ze stresu pojawiły się skurcze i zaczęli mi wmawiać, że źle sobie wyliczyłam termin porodu, a ja miałam przecież miesiączki jak w zegarku, a o dziecko staraliśmy się 3 miesiące, więc byłam dokładnie pewna, kiedy nasze maleństwo zostało poczęte. w niedzielę lekarz wysłał mnie na porodówkę na inne ktg i powiedział, że jak będzie dobrze to w pn wyjdę do domu. Wyszło dobrze. W poniedziałek na obchodzie chodziła moja lekarka, która prowadzi mi ciążę. Miałam nadzieję, że wreszcie mnie ktoś chociaż posłucha, bo swój człowiek. Ona jest w tym szpitalu z-cą ordynatora. A ona się zachowywała, jakby mnie pierwszy raz na oczy widziała!!! Ja się pytam, po co mam glukozę mierzoną od kilku dni, skoro wyniki były zawsze dobre? a ona na to, a "pani jest na diecie cukrzycowej?" ręce mi opadły, bo przecież wie, że nie jestem. bywałam u niej co tydzień i nie pamiętała, po co mnie do tego szpitala wysłała? szok! no to kazała już nie mierzyć. i co ze mną dalej? No to na badania ginekologiczne i może pójdę do domu, jak będzie dobrze. To było wczoraj na obchodzie rano. Siedziałam pół dnia na poczekalni czekając na te badania. Moja lekarka pracuje w tym szpitalu w pn do 14. weszłam na badania o 13:35. ogląda wyniki, wszystko dobrze, wczorajsze ktg ok, ale niedobre to pierwsze ( co 2,5h leżałam), więc znowu na ktg. ja już prawie w płacz, bo to wieczorne ktg nie było w ogóle wzięte pod uwagę i wiedziałam, że nie zdążą mi zrobić tego badania, a ona pójdzie do domu. Tam już mnie wszyscy znali, bo to bardzo ciekawy przypadek z takim ktg i takimi skurczami, gdzie tak daleko do porodu. zabrali mnie znowu na ktg na porodówkę. Ja bez obiadu, bo cały dzień czekałam na badania ginek., znowu burczało mi w brzuchu. Na szczęście wyłączyli mi rano te pomiary cukru. Ktg znowu na jakimś szrocie, bo wszystko zajęte. leżę na porodówce. cały dzień chodziłam po korytarzu w tę i nazad w stresie, więc się Beatka uśpiła i na ktg spała i tętno było w normie, ale spała. przyszła pielęgniarka i mówi, że dziecko jest ospałe i zaczęła mi ruszać brzuchem, żeby się obudziła. Obudziła się, ładnie się zapisywało, a potem znowu usnęła. Wynik był ok. Za ścianą jeden poród naturalny, jedno cięcie cesarskie z bliźniakami. to się nasłuchałam;-p. Wychodzę z wynikiem dobrym ktg, ale nie ma już mojej lekarki i nie ma mnie kto wypuścić. Wszyscy mnie już tam znali, więc zaprowadzili mnie do ordynatora i on podjął decyzję, że mogę wyjść... nasza gehenna się skończyła. Przez całą ciążę nie stresowałam się tak, jak przez te kilka dni o życie i zdrowie naszego dziecka.

Przekonałam się, że moja ginekolog ma w nosie swoje pacjentki. Nie oczekiwałam, że przyjdzie i będzie głaskała mnie po główce, ale że przynajmniej (skoro wysłała mnie do szpitala) to będzie wiedziała po co i dlaczego. Jakby tak dalej poszło to urodziłabym za wcześnie ale ze stresu, jaki mi tam zafundowali.

Dziękuję Wam za wsparcie! Sorry za długi wywód, ale musiałam się wygadać.
 
U nas wszystko w najlepszym porzadku:) jestesmy jeszcze w szpitalu ale wszystko wskazuje na to ze w piatek wyjdziemy do domku. Kazek jest bardzo grzeczny, najada sie w dzien a w nocy daje mamie pospac robiac sobie tylko jedna przerwe w snie na jedzonko. Bardzo ladnie pije mleczko z piersi. Jestesmy caly czas razem.
 
reklama
hej.
Termin mam na 30 kwietnia ,a mnie od kilku godzin skurcze męczą....
Ja jeszcze nie chcę !!!!!!!!
Na razie jestem na patologii a co będzie później to się okaże...
Trzymajcie kciuki byśmy wytrzymały do zaplanowanego terminu CC.
pozdrawiam
Aneta z Karolcią
 
Do góry