izyda
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Sierpień 2007
- Postów
- 566
Temat finasów to temat na inny post- tez bym mogła generalnie porównac jak to jest u innych; u nas jest tak ze to co zarobi mąż przeznacza na opłacenie mieszkania i rachunki i daje mi 500zł na zycie- no a wiadomo ze za 500zł nie utrzymasz 4osobowej rodziny- a w mysl zasady ja zarobilem na opaty to ty masz zarobic na zycie- o reszte kasy na jadło, ubrania itp muszę sie zatroszczyc sama- to znaczy zarobic. Zreszta temat pieniedzy to u nas jeden z tematów o który sie kłucimy- bo wiadomo- jak sa -jest dobrze, a jak ich nie ma- to kolejny duzy problem. Mamy osobne konta- wiec jak mąż mówi ze po opłaceniu rachunków i daniu mi tych 500zł nic mu nie zostaje- to zostaje mi wiara na słowo, zreszta o to ze musi mi dawać pieniadze na zycie a nie moze ich spozytkowac wedle własnych przyjemności tez sa awantury... No wiec tak to wyglada - zeby zyc ja tez muszę zarabiać- i z tych pieniedzy własnie jak coś zamierzam kupic to wychodzą takie sceny. Dla mnie to jest chora sytuacja- i nie chodzi mi o to ze mam ubierać czy dac na wycieczke młodej- bo to dla mnie córka(adoptowałam ja) ale o to co Wam opisałam- idiotyczne zasady równosci, nie majace odzwierciedlenia w zyciu- bo 3 latek rosnie inaczej i innych ubrań i ilosci potrzebuje, innego jedzenia(bo z tym tez jest cyrk lizakx 2, soczek z dozownikiem x2- i potem chodzi po mieszkaniu taka panna mojego wzrostu i cycka ta buteleczke z tym soczkiem, nawet o syrop na odporność był problem- co lekarz małemu po antybiotykach zapisał na wzmocnienie- czemu ona nie moze też pic) No jaja- no a druga strona medalu- czyli rodzina która kupuje tylko córce drogie prezenty-to jest ok- to nikogo oprócz mnie nie razi...