reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wasza wizja nowego związku i marzenia o nim ...

reklama
A no coś tam wkońcu dodałam :) może za jakiś czas dodam coś jeszcze :p. A przypadki chodzą parami nie wiesz Devil :D heh
 
Ciekawy temat. Jeszcze nie przeczytałam wszystkich postów, ale mogę napisać o swoich doświadczeniach.
Po ostatnich przejściach trochę trudno uwierzyć mi, że jest jeszcze szansa na miłość i szczęśliwy związek, taki w którym dla kogoś będę ważna i ja i moje dziecko, i kto będzie ważny i dla mnie i dla dziecka, w którym będzie zaufanie i troska.
Po dwóch próbach i dwóch porażkach spotkałam mężczyznę swoich marzeń. Spotkałam, to źle powiedziane. Pokochałam kogoś, kogo znałam od lat. I on mówił, że czuje to samo. Długo byliśmy razem, wiele obiecywał i sprawiał, że ja ślepo we wszystko wierzyłam. Ciągle czekałam, aż w końcu zbliży się do mojego dziecka, bo ciągle powtarzał, jakie jest mądre, cudowne i jak mu zależy. A Młody uwielbiał go ponad wszystko i stawiał Zawsze za wzór. No niestety. Okazało się, że dopóki miałam pieniądze było pięknie i była sielanka. Potem zaczęły się problemy i on nie tyle uciekł, co wyprowadził się mówiąc że tak będzie mi łatwiej. Przez długi czas jeszcze byliśmy razem - ja ciągle na niego czekałam, on ciągle miał powód żeby pozostawać u rodziców. Tęskniłam, płakałam, miałam wyrzuty sumienia, że odciągam go od ważnych dla niego spraw chcąc, żeby więcej czasu spędzał w domu. Miałam zwykłe wymagania kobiety, która kocha mężczyznę. Chciałam żeby był.
Ale to było za trudne - odpowiedzialność. Spotkania z kolegami były dużo łatwiejsze.... i nie tylko z kolegami. Ciągle był ze mną, ciągle zapewniał, że mnie kocha i chce spędzić ze mną starość ... nawet tydzień przed odejściem. Wystarczyło jedno moje słowo, rzucone z bezsilności, i od razu, z miejsca się wyprowadził, manipulując tak, że to ja miałam poczucie winy, że wszystko spieprzyłam...... Była już wtedy inna, o ponad dziesięć lat od nas młodsza kobieta (?) - atrakcyjna dwudziestolatka z pieniędzmi i lubiąca się bawić.
Moje uczucia się nie liczyły, odrzucone dziecko też. Teraz próbuję się podnieść, ale nie jest łatwo. Jest cholernie trudno.

To oczywiście tak pokrótce, bo trudno opisać kilka lat związku. Bardzo wierzyłam w tą miłość i ten związek. Pewnie, że marzę o kimś bliskim. Marzę o miłości. Ale patrzenie, jak moje dziecko się przywiązuje, a potem zostaje bez słowa odrzucone i cierpi ... nie wiem, czy potrafiłabym jeszcze raz komukolwiek zaufać. Tym bardziej, że przed Nim też próbowałam, bezskutecznie. Też przestawałam wierzyć i nagle pojawił się On, książę z bajki. Wszyscy powtarzali, że jeszcze spotkam miłość, że przyjdzie mój czas i wydawało się, ze nadszedł. Nie chciałam, ale zaufałam. Byłam szczęśliwa ... byliśmy szczęśliwi ..... Tylko książę zamiast uwolnić mnie z zamknięcia, strącił mnie ze szczytu wieży. I to nie samą. A potem zniknął.
Jak długo trzeba z kimś być, by mu w pełni zaufać? Jak widać kilka lat to wciąż za mało. A strach o dziecko nie pozwoli pozbyć się lęków i podejrzeń. Oczywiście wyjątki się zdarzają. Ale właśnie - są wyjątkami.
 
heh skad ja znam taka manipulacje ze czlowiek czuje sie winny :baffled: a co do nowych nextow... chyba nigdy mi sie nie zdazy zeby az tak zaufac
 
Bastet w moim otoczeniu zdarzył się przypadek, że facet odszedł od żony po prawie 20-latach małżeństwa zostawiając ją samą z piątką dzieci. I jak można się dziwić, że związki rozpadają sie po 7, 4 latach, a nawet po roku skoro niektórzy po dwudziestu wspólnie spędzonych (jakby się wydawało w zdrowiu, szczęściu i miłości) nagle zauważają, że są dla siebie obcy i jedna strona zawodzi sie na drugiej... Ja jestem zdania, że każde, nawet złe doświadczenie w życiu jest po coś. I głęboko wierzę, że na każdego przyjdzie czas i ułoży sobie życie na nowo budując 100procentowy związek i rodzinę dla naszych szkrabów.
 
Czy my chcemy,az tak wiele??
poznac kogos,kto nas i dziecko pokocha,kogo my pokochamy
aby razem byc, spedzac ze soba czas?miec przy kim sie budzic i na kim sie oprzec??
miec do kogo sie odezwac,aby ktos z nami porozmawial, zrobil czy zrobic jedzenie??
czy taka codziennosc,to az tak duzo???
 
Jak sie przekonałam ... matko! już prawie dwa miesiące temu, to za wiele :baffled: Na koniec zredukowałam swoje oczekiwania już tylko do tego, żeby był ... to też za dużo. Niestety, gdy się spotyka Piotrusia Pana, nie może być inaczej ... a ja mam takie skrzywienie, że moje serce bije mocniej zwykle dla niegrzecznych chłopców. Większość z nich to, cholera, Piotrusie :crazy:
 
reklama
Słuchajcie dziewczyny. Miło mi że w moim wątku trwa dyskusja. W ostatnich wypowiedziach jednak, elementarne przypadki spychane sądo rangi globalnego pojmowania. Pomimo tego, iż żadko odwiedzam forum, subskrybuję tematy i nie sposób nie reagować. Wierzcie mi ... nie każdy facet to świnia. Nie każdy jest taki sam. Żal mi was. ale to co Wam sie przydarzyło jest dziełem przypadu. I trzeba wierzyć, że tak właśnie było.
Kiedyś zakładając ten wątek, miałem nadzieję, że będzie on pełen radości ... że opiszecie to co wam sie przydarza po przejściach - że poczytam o uczuciach, stabilizacji, miłości ... Myliłem się ...
Opowiem Wam coś, co może bardziej wytłuści moją myśl ....

Na jednej z list dyskusyjnych spotkałem kobietę której listy mi bardzo imponowały. Było ich wiele. Nawiązaliśmy korespondencje.
Opowiedziała mi o tym, że wszystko co pisze to blef, kicz, i wyssane z palca historie. Były tak nieprawdopodobne, że wprost nie mogłem uwierzyć. Z uciśniętej w trzecim związku kobiety - stała sie bajkopisarka.
Wyciągnijcie wnioski ... bo kto jak kto - ale ja wierzę - że każdej z Was może się jeszcze ułożyć. Ze kazda z Was ma takie same szanse i prędzej czy później ten dzien nastanie.

Z pozdrowieniami z urlopu w Polsce - Wasz Devil.
 
Do góry