Dziewczyny jak to jest że skierowaniami na pobranie krwi od lekarza rodzinnego? Wkurza mnie to wszystko, człowiek tyle płaci za te składki a jak coś potrzebuje, to trzeba się prosić a zazwyczaj iść prywatnie. Odkąd ginekolog kazała mi brać euthyrox 25 jak miałam za wysokie TSH w pierwszej poronionej ciąży biorę go cały czas i kontroluję sobie TSH co jakiś czas biorąc skierowanie od lekarza rodzinnego. Moja rodzinna morfologię, TSH daje mi bez problemu, gorzej już z innymi badaniami. Jutro idę na betę i progesteron, żeby mieć na jutrzejszą wizytę i pomyślałam o TSH, ale stwierdziłam, że poproszę rodzinną, co będę płacić. Dziś się zarejestrowałam na teleporadę, nie było mojej i do innej mnie zarejestrowała. Dzwoni do mnie i mówię co chcę, a ta tysiąc pytań do, po co, na co, a kto tak zalecił, ale koniec końców dała. Ja pier....e jakbym niewiadomo czego chciała. Większość badań po poronieniu robiłam sama, bo bym się nie doczekała, często na wizyty do specjalisty chodzę prywatnie. Nie wiem na co my płacimy te składki...
Mąż mówi "co się tak pieklisz, przecież dała Ci skierowanie", ale ile się przy tym nagadała....
Sorki dziewczyny, musiałam się wyżalić.