reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

"w głębi kontinuum"

zazu51

Początkująca w BB
Dołączył(a)
20 Marzec 2013
Postów
20
czy ktoś czytał tę książkę? jeśli nie szczerze polecam- mnie rozbiła, przeczytałam ją za późno, ale dobrze że wogóle, mam wrażenie że to jedna odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące wychowania maleństwa i problemów jakie się pojawiają...
 
reklama
Czytałam, też polecam, ale nie potraktowałam tej książki jak obajwienie ;) Może dlatego, że miałam niezły podkład ;) Wg mnie ta książka nie daje żadnych odpowiedzi, za to pomaga zadać wiele ważnych i trudnych pytań. Niestety OSTATECZNEJ recepty w naszych warunkach raczej nie ma ;-) To dobrze.

Polecam. To ważna i mądra pozycja.
 
Ostatnia edycja:
Tytanowa- dobrze powiedziane, a raczej napisane. Ostatecznej recepty nie ma. Po przeczytaniu połowy zbladłam, siadłam i stwierdziłam, że jestem najgorszą matką, jaką znam, i szczerze mówiąc odechciało mi się czytać dalej, żeby się nie pogrążyć. Bowiem mam chustę, ale używam jej czasem, nie jestem w stanie nosić mojego 10 miesięcznego Bąbla non-stop, bo jest zbyt ciężki, a że jestem sama z nim przez cały dzień, muszę go też odkładać, co zawsze spotyka się z protestem, wyrażanym różnie- płacz, marudzenie itd. Później trafiłam na ten oto artykuł : 11 mitów na temat Rodzicielstwa Bliskości - Dzieci są ważne i trochę lżej się zrobiło na duszy. Niemniej jednak książka warta uwagi, trochę wstrząsająca, zmusza do myślenia. I też załuję, że przeczytałam ją o 10 mies. za późno- zamiast jakiejś Tracy Hogg ;)
 
Właśnie przeczytałam tę książkę, tak samo jak Tracy Hogg- jedno i drugie warto przeczytać, jeśli ma się czas. Jedno i drugie to trochę przesada. Nie wiem co myśleć o tej książce... pisała ją bezdzietna kobieta, która wychowała małpiątko, opisując na swój sposób plemię Indian daaaleko od naszej europejskiej rzeczywistości, 40 lat temu. I teraz spoiler alert- Spanie z niemowlakiem, noszenie malucha i reagowanie na jego potrzeby do mnie przemawia- ale da się opisać to w kilku zdaniach, nie lejąc wody tak jak autorka. Nie jest to też dla mnie jakoś mega odkrywcze, bo zgodne jest to z moją intuicją. Momentami znudzona zasypiałam.

A teraz pójdę głębiej w swoją interpretację...... na podstawie tego co w niej przeczytałam mogę stwierdzić, że: czuję się spełnionym ,szczęśliwym człowiekiem, bo mama ze mną spała, nosiła mnie i reagowała na moje potrzeby. Nie mam potrzeby nieustannego, zachłannego podróżowania, nie lubię horrorów, sportów ekstremalnych nie uprawiam, nie zdobywam kompulsywnie tytułów naukowych i nie mam uczucia, że ciągle muszę coś kupować, żeby zapełnić pustkę :p A pomyśleć, że z tych właśnie ww powodów miałam wcześniej kompleksy. NO KAMAN! Gdyby moje życie miało być takie jak tych Indian to byłaby stagnacja- nuda, człowiek musi się rozwijać, to jest dobre, dzięki temu jest progres. Plemię Indian się nie rozwijało. Prawdopodobnie jest w takiej formie dziś, jak 40 lat temu. Po książce odnoszę wrażenie, że to jest dla nich to dobre. Dla nas europejczyków widocznie nie. Sama autorka przecież leczyła chorych antybiotykami, w ostateczności operacją usuniecia wyrostka- a to było możliwe dzięki rozwojowi naszej kultury. Nie można być przecież takim hipokrytą.
Pewnie chodzi jak zawsze o ten złoty środek.
Nie wiem jak uważacie... na pewno książka daje do myślenia, aż chce się podyskutować...
Ale fakt, dziecko pojawi się w moim życiu za kilka tygodni to wtedy będę mogła się "powymądrzać" :p
 
"W głębi kontinuum" nie znam, ale Tracy Hogg - to z kolei była nuda dla mnie.. Przeczytałam, ale nie znalazłam tam nic odkrywczego ani nic co by spowodowało mój zachwyt nad tą książką. Rozumiem ideę rodzicielstwa bliskości, wsłuchiwania się w dziecko i w siebie, ale cóż.. Nie wyobrażam sobie spania z dzieckiem. Mój mąż bał się spać z córką w obawie przed jej przygnieceniem gdy była małym niemowlakiem. Gdy trochę podrosła, obojgu nam było trudno z nią spać, bo wierciła się i kopała nogami na boki tak jak na tych rysunkach na wykop.pl - ona lądowała w poprzek łóżka z nogami na tatusia plecach i głową na moim brzuchu ;) Niestety w takich warunkach nie da się wyspać!
Karmiłam ją tylko 7 miesięcy, odstawiła się sama, ale na finiszu potrafiła mnie tak ugryźć swoimi małymi ząbkami sztuk 4, że krew lała mi się z sutka i ból był niemiły... Dlatego też nie do końca zgadzam się z tymi wszystkimi aktualnymi "trendami" - zwłaszcza spaniem z dzieckiem do nie-wiadomo-ilu-lat i karmienia piersią do zerówki! Poza tym z doświadczenia wiem, jak trudno odstawić dziecko z łóżka rodziców do własnego - mój młodszy brat spał z rodzicami od małego do... III klasy podstawówki!! Nic na niego nie działało - dostał swój pokój, fajne łóżko i co z tego? Potrafił zasnąć tylko w łóżku rodziców i nawet, gdy tata przenosił brata potem do jego pokoju, to skubaniec budził się w nocy i wracał do łóżka rodziców :) Jak poszedł do szkoły to straszyliśmy, że powiemy kolegom że nie śpi sam, że będą się z niego śmiali - i nic! No i rodzice mieli niestety zero intymności w sypialni przez 10 lat! :)
I ta groźba w mojej głowie również powodowała, że nie chciałam spać w łóżku z dzieckiem - zresztą córka miała początkowo łóżeczko w naszej sypialni, więc mogłam szybko reagować w nocy na jej płacz, a potem w wieku roczku przenieśliśmy ją do jej pokoju i nie było z tym żadnego problemu...
A "w głębi kontinuum" chyba przeczytam z ciekawości, zwłaszcza w sytuacji planowania kolejnego dziecka.. :) Jakby ktos szukał to znalazłam do kupienia tu: W GŁĘBI KONTINUUM J.Liedloff w Bibabu.pl
 
Do góry