Witam wszystkich
może ktoś miał był w podobnej sytuacji lub cokolwiek mógł by doradzić.. potrzebuje się poprostu wygadać...
Obecnie jestem w 36 tc a mogę problemy zaczęły się od dwóch tygodni. Całą ciążę było wszystko ok, nie robiłam dodatkowych badań genetycznych bo nie widziałam potrzeby.. w 33 TC byłam na tzw "warsztatach prenetalnych", zobaczyli wtedy dominację prawej części serca, sprawdzili wszystkie przypływy itd i kazali się nie martwić bo nie ma żadnych innych zmian, i że poprostu taka fizjologia u nas. Na kolejne wizycie u mojego lekarza tydzień później , też zauważył ta dominację i skierował mnie do poradni patalogii ciąży na NFZ na dalsze badania. Wykonali mi echo serca, wyszła tam wada VSD w cześci mięśniowej... Dodatkowo lekarka zaznaczyła hipoplastyczna kość nosowa, podobno jedna kość była nie widoczna. Oraz za krótkie kończyny długie. Ta diagnoza mnie dobiła
mój lekarz do tej pory nie widział żadnych nieprawidłowości. ..
Umowilam się na prywatne badania, potwierdziło sie VSD, ale lekarka mówiła że jest nie wielkie , i w 90% zamknie się samo. Kość udowa faktycznie jest nieco krótszą ale też mówiła że to niczego nie przesądza ( w pierwszej ciąży z córką też kość udowa była kilka tyg mniejsza, żaden lekarz nie zwrócił mi na to uwagi, córka urodziła się calkowicie zdrowa) , a odnośnie kości nosowej stwierdziła ,e na tym etapie ciąży nie da się jej już sprawdzić (?!)... Konsultowałam później te wyniki z innym lekarzem, był podobnego zdania. A w poradni caly czas mi powtarzają że dziecko napewno urodzi sie z wadami.. zaproponowali aminopunkcje, choć i tak stwierdzili że nie ma sensu bo wcześniej mogę urodzić niż zdąży być wynik a drugie to już i tak niczego nie zmieni...
Jestem totalnie załamana , najgorsze jest to że i tak już niczego się nie dowiem a samą myśl o porodzie mnie paraliżuje
tak okropnie się tego boje