Pierwsza ciąża była maksymalnie dzień owulacja - przynajmniej według pasków owulacyjnych. I jest synek. Bardzo chciałam mieć corke i oczytalam się w temacie mega obszernie... Natknekam się na wiele artykułów, że sama data zapłodnienia to nie wszystko i że dieta kobiety odgrywa ogromną rolę... I jak czytałam, jaka jest dieta na chłopca to była idealna tak jak moja dieta przed ciążą z synem - dużo pomidorów, buraki, banany, słone potrawy, u mnie mało nabiału i słodyczy, kwaśne słone potrawy mile widziane. No i mam synka
Synek to podobno dieta bogata w potas i sód, a dziewczynka magnez i wapń.
Za drugim razem uznałam, że przecież na niczym nie tracę, a szczęściu można trochę pomóc. Przerzuciłam się na nabiał, dużo mleka, kakao wieczorem orzechy, trochę słodkości. Całkowicie odrzuciłam banany, buraki i zredukowalam pomidory i ziemniaki... Pilnowałam także cyklu, mierząc poziom hormonów paskami owulacyjnymi praktycznie codziennie po okresie do momentu dwóch kresek... I udało się
będzie córka. Trzymam kciuki za powodzenie! Nie jest to na pewno 100% metoda, ale wierzę, że coś w niej jest.