ula.tychy , walcz, walcz i jeszcze raz Walcz. Ja swoje maleństwo starciłam w 11 tyg. ciąży- dokładnie 13 grudnia zeszłego roku . Też nie wiedziałam o tym, że mogę moją Maję zarejestrować w USC ani, że mogę ją pochować. Na forum trafiłam po 2 albo 3 miesiącach po stracie- ten czas tak szybko leci, że już nie pamiętam dokładnie. Wówczas dowiedziałam się o przysługujących mi prawach. I walczyłam najpeirw ze szpitalem, bo nie chcieli mi wydać zaświadczenia, bo TO nie bylo jeszcze dziecko. Bo jakby mieli dla każdej kobiety pisać zaświadczenia, utoneli by w papierach itp. . Później z USC, bo na zaświadczeniu nie było wpisanej wagi mojej kruszynki, i tak latałam ze szpitala do USC. jak juz wszystko miałam to USC nie chciał wydać mi aktu urodzenia dziecka, bo . po 1 mam niby na to 3 dni, po 2. to już inny rok i takich rzeczy nie robią, a po 3. przecież ja chce tylko naciągnąc ZUS
Ale walczyłam, napisalam podanie z prośbą o wystawienie aktu urodzenia , i z wyjasnieniem, że po takim czasie bo nikt nie informuje w szpitalu kobiet, ze mają takie prawo, a po 2 że szpital robił mi problemy i dlatego to wszystko sie przeciągnelo. Co prawda w USC patrzyli na mnie jak na kosmitę, ale ja się uparłam i zarejestrowałam Maję.
Trzymam więc kciuki i za ciebie, jeszcze możesz walczyć , uda się napewno.