Ja rodziłam na Ujastku w 2017
Z plusów:
* miałam wykupioną prywatnie położną i jej ufałam, dzięki czemu nie wspominam porodu jako traumy
* sala poporodowa była spoko, 2 osobowa z łazienką. Tu trochę zależy jak się trafi, może w covidzie nie ma tego problemu ale słyszałam o przypadkach kiedy do tej drugiej osoby przychodziły tabuny gości, co jest mocno niekomfortowe. Do mojej sąsiadki tak jak do mnie przychodził tylko mąż więc nie było problemu
* opieka przy drugiej fazie porodu była ok, od razu po urodzeniu dostałam noworodka na brzuch
Z minusów:
* tragiczne wsparcie (a dokładnie brak wsparcia!) w karmieniu. Moje dziecko było dość ospałe i od razu mi położne wciskały butelkę żeby 'chociaż trochę zjadła bo pewnie głodna'. No jak się takie coś mówi nowej matce z szalejącymi hormonami i zmęczonej po porodzie to może dobić :/ Nie miałam żadnej pomocy w karmieniu i ciągłe zachęcanie do butelki. Dziecko sąsiadki nie było ospałe i bardzo ładnie jadło z piersi, a i tak ją położne namówiły na butelkę. To powoduje potem naprawdę OGROMNE problemy z karmieniem i pewnością co do karmienia. Generalnie żeby nauczyć się karmić to trzeba więcej czasu a pewnie chcą jak najszybciej dzieci wypisać. Ja byłam tam w sumie dwie noce.
* lekarz który chodził na obchód był dość obcesowy i pamiętam że jak bolało mnie badanie to usłyszałam teksty w stylu 'to ją boli? boleć to dopiero będzie!'. W sumie miał rację, bo jak się akcja rozkręciła to już mi było wszystko jedno, ale niezbyt to było wspierające
Z plusów:
* miałam wykupioną prywatnie położną i jej ufałam, dzięki czemu nie wspominam porodu jako traumy
* sala poporodowa była spoko, 2 osobowa z łazienką. Tu trochę zależy jak się trafi, może w covidzie nie ma tego problemu ale słyszałam o przypadkach kiedy do tej drugiej osoby przychodziły tabuny gości, co jest mocno niekomfortowe. Do mojej sąsiadki tak jak do mnie przychodził tylko mąż więc nie było problemu
* opieka przy drugiej fazie porodu była ok, od razu po urodzeniu dostałam noworodka na brzuch
Z minusów:
* tragiczne wsparcie (a dokładnie brak wsparcia!) w karmieniu. Moje dziecko było dość ospałe i od razu mi położne wciskały butelkę żeby 'chociaż trochę zjadła bo pewnie głodna'. No jak się takie coś mówi nowej matce z szalejącymi hormonami i zmęczonej po porodzie to może dobić :/ Nie miałam żadnej pomocy w karmieniu i ciągłe zachęcanie do butelki. Dziecko sąsiadki nie było ospałe i bardzo ładnie jadło z piersi, a i tak ją położne namówiły na butelkę. To powoduje potem naprawdę OGROMNE problemy z karmieniem i pewnością co do karmienia. Generalnie żeby nauczyć się karmić to trzeba więcej czasu a pewnie chcą jak najszybciej dzieci wypisać. Ja byłam tam w sumie dwie noce.
* lekarz który chodził na obchód był dość obcesowy i pamiętam że jak bolało mnie badanie to usłyszałam teksty w stylu 'to ją boli? boleć to dopiero będzie!'. W sumie miał rację, bo jak się akcja rozkręciła to już mi było wszystko jedno, ale niezbyt to było wspierające