reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Trudny poród, metoda hipotermii u noworodka..

Chwyt kristellera (wypychanie dziecka, kładąc się na brzuchu matki it'd) jest nielegalny praktycznie w każdym cywilizowanym kraju, większości Europy... Tylko u nas oczywiście dalej legalny (choć niezalecany!). Ma makabryczne powikłania zarówno dla dziecka (niedotlenienie skutkujące dziecięcym porażeniem mózgowym lub śmiercią) jak i matki (np pęknięcie macicy).
Życzę Wam , aby u Was nie było w efekcie żadnych powikłań.

Jestem mamą chrzestną chłopca, który przeszedł to samo. Chwyt kristellera i reanimacja. Dziś ma 11 lat. Ma porażenie mózgowe (niedowład kończyć dolnych i jednej ręki), porusza się na wózku inwalidzkim.

Mam też w rodzinie reanimowanego chłopca, ale nie zastosowano chwytu kristellera, zrobiono cesarkę mamie prawie na żywca w ostatniej chwili. Chłopiec nie oddychał, brak akcji serca. Reanimowany. Ma 8 lat i wszystko z nim zupełnie dobrze, całkowicie zdrowy.

Niestety historie są różne. Trzymam kciuki, aby u Was było dobrze.
Od razu napiszę tak z góry, że szpital w kartę nic Wam nie wpisze, na pewno ani slowa o tym chwycie. Karta będzie cacy czysta. W razie czego żebyście nie mogli nawet do sądu iść, bo w papierach będzie czysto, zero ich winy.

Wszystkiego dobrego dla Was.
W katcie nic nie ma, Pani neonantolog na intensywnej terapi gdzie został przewieziony powiedziała, że może mieć jakieś wady genetyczne (nie dojrzeli tego lekarze odbierający poród, ani lekarze z karerki która po niego przyjechała) i dobrze będzie po wyjściu wykonać badania... (jedne uszko jest ciut niżej, i troszkę spłaszczony nosek), zapewne je wykonamy, natomiast jest możliwe, że to następstwo tych wszystkich metod stosowanych (próznociąg, kleszcze, wypychanie) i mam nadzieję, że tak będzie, wczoraj jak go głaskałem i mówiłem do niego to wiercił się cały czas, dziś pierwszy raz jedzie do niego mama, oby dobrze zareagował też na nią, dopiero od środy zaczną podnosić stopniowo temperature i wtedy dowiemy się co i jak, i czy sam będzie oddychał..
 
reklama
Witam,

dziś przyszło na świat nasze ukochane dziecko, niestety podczas porodu nastąpiły komplikacje, mianowicie dziecko się zaklinowało (było kilka prób wyciągania próżniowego, oraz kleszczy)... w skutek czego miał punkt (naciągany..) apgar.. od razu została rozpoczęta reanimacja, trwała 10 minut (dwie dawki adrenaliny),zaskoczył, zostało zaintubowane, po 50 minutach mogłem wrócić do żony na salę porodową (zostałem wyproszony ze względu na procedury) synek na mój głos (pewnie sobie wmawiam...) zaczął się ruszać i otworzył oczka, po czym przypadkowo wyciągnął sobie rurkę intubacyjną i okazało się, że.. oddycha (panie położne pozwoliły podejść i pogłaskać synka), żona po makabrycznym porodzie wstała i też do niego podeszła i chwytał ją za palca, później przejechało pogotowie i zabrało go do innego szpitala (na oddział intensywnej opieki dla noworodków).. znów jest podłączony pod respirator i została zastosowana metoda hipotermii (Pani doktor powiedziała, że po dojechaniu oddychał, ale podłączyli go, żeby nie tracił energii), czy ktoś z was podobną sytuację? (nie życzę tego NIKOMU).. wariuję i chcę wiedzieć czego mogę się spodziewać... czy jest szansa, że synek dojdzie do siebie ? pozdrawiam, świeżo upieczony tato Ignasia.

PS. tato jeśli to czytasz.. TO JEŚLI CZUJESZ SIĘ NA SIŁACH, BĄDŹ PRZY PORODZIE !
Każdy przypadek jest inny, ale u nas w rodzinie urodziła się dziewczynka w zamartwicy, była reanimowana, jest całkowicie zdrowym dzieckiem i chodzi już do szkoły. Trzymam za Was kciuki, żeby wszystko było dobrze i ogromnie mi przykro, że to Was spotkało :(
 
Życzę Wam wszystkiego najlepszego kochani! Trzymam za Was mocno kciuki ❤️To cudowne,ze tak troszczysz się o synka i żonę,razem dacie radę! ❤️
 
Pani neonatolog w szpitalu do którego został przewieziony powiedziała że USG ciemiączkowe wyszło zaskakująco dobrze (brak zmian w mózgu), synek urodził z wagą 3910g, i 59cm, powiedziała też, że powinniśmy iść do genetyka, bo a jedno uszko niżej i i niżej spłaszczony nosek (żaden lekarz wcześniej tego nie zauważył) ale nie wiedziała też jak poród wyglądał (Pani ginekolog musiała wejść na Żonę i wypychać dziecko), możliwe, że to od tego, dodam tylko, że wszystkie prenatalne badania były dobre, żona wzorowo przechodziła ciążę, no a podczas porodu było jak było.. na początku próbowali wyciągać próżniowo (4 próby na pewno) a później kleszczami.. może od tego..
Napiszę na priv. Jesteśmy po chłodzeniu.
Chwyt kristellera (wypychanie dziecka, kładąc się na brzuchu matki it'd) jest nielegalny praktycznie w każdym cywilizowanym kraju, większości Europy... Tylko u nas oczywiście dalej legalny (choć niezalecany!). Ma makabryczne powikłania zarówno dla dziecka (niedotlenienie skutkujące dziecięcym porażeniem mózgowym lub śmiercią) jak i matki (np pęknięcie macicy).
Życzę Wam , aby u Was nie było w efekcie żadnych powikłań.

Jestem mamą chrzestną chłopca, który przeszedł to samo. Chwyt kristellera i reanimacja. Dziś ma 11 lat. Ma porażenie mózgowe (niedowład kończyć dolnych i jednej ręki), porusza się na wózku inwalidzkim.

Mam też w rodzinie reanimowanego chłopca, ale nie zastosowano chwytu kristellera, zrobiono cesarkę mamie prawie na żywca w ostatniej chwili. Chłopiec nie oddychał, brak akcji serca. Reanimowany. Ma 8 lat i wszystko z nim zupełnie dobrze, całkowicie zdrowy.

Niestety historie są różne. Trzymam kciuki, aby u Was było dobrze.
Od razu napiszę tak z góry, że szpital w kartę nic Wam nie wpisze, na pewno ani slowa o tym chwycie. Karta będzie cacy czysta. W razie czego żebyście nie mogli nawet do sądu iść, bo w papierach będzie czysto, zero ich winy.

Wszystkiego dobrego dla Was.
Dobrze zrobiony kristeller ratuje zycie i zdrowie. Czasami nie można już zrobić cięcia, bo dziecko jest za nisko w kanale rodnym i podczas cięcia trzeba wepchnąć to dziecko do środka. To są bardzo trudne decyzje i warto mieć przy sobie lekarza, który potrafi ocenić sytuację i zastosować odpowiednie środki (cc, kristeller, poród zabiegowy). U nas oceniono sytuację źle…
 
Lekarze na porodówce zrobili wszystko co mogli.. jakby nie patrzeć żyje, dzięki nim, dziś będzie miał kolejne USG głowki, zobaczymy co pokaże, miał też rtg klatki, na szczęscie płucka są w 100% okej, okazało się że ma też niedokrwistość i problemy z krzepnięciem i dziś będzie miał przetaczaną krew z tego powodu.. no ilość informacji jest przerażająca, lekarze nie mogą dać żadnych rokowań na ten moment, dopiero gdy zostanie odłączony od aparatury hipotermii i po kolejnej serii badań i rezonansie będę w stanie coś powiedzieć, może pod koniec tygodnia.. ale mama dziś u niego była, wygłaskała wycałowała, więc jestem cały czas dobrej myśli
 
Napiszę na priv. Jesteśmy po chłodzeniu.

Dobrze zrobiony kristeller ratuje zycie i zdrowie. Czasami nie można już zrobić cięcia, bo dziecko jest za nisko w kanale rodnym i podczas cięcia trzeba wepchnąć to dziecko do środka. To są bardzo trudne decyzje i warto mieć przy sobie lekarza, który potrafi ocenić sytuację i zastosować odpowiednie środki (cc, kristeller, poród zabiegowy). U nas oceniono sytuację źle…
Kładzenie się na brzuchu kobiety to nie jest prawidłowo wykonany zabieg.
A zabieg ten z jakiegoś powodu jest niezalecany, przestarzały i rekomenduje się inne sposoby (jest kilka wyroków sądów na ten temat).

Trzymam za Was mocno kciuki.
 
Kładzenie się na brzuchu kobiety to nie jest prawidłowo wykonany zabieg.
A zabieg ten z jakiegoś powodu jest niezalecany, przestarzały i rekomenduje się inne sposoby (jest kilka wyroków sądów na ten temat).

Trzymam za Was mocno kciuki.
Dlatego mówię o prawidłowo wykonanym kristellerze, a niestety mało położników to umie. Kleszczy też wielu nie umie założyć, a vaccum nie zawsze jest skuteczne.
U nas kristeller być może uratował sprawność syna, bo był założony na sam koniec porodu. Pomijając fakt, że nigdy nie powinno dojść do konieczności jego użycia i do powikłań 🤬
Na szczęście mam zdrowe dziecko.
 
Z dzisiejszych informacji z USG synek miał dwa wylewy do obu komór mózgowych 1. I 2. Które już się wchłonęły (lekarz powiedział że nie jest tobzła informacja patrząc na przebieg jeginzdrowia od urodzenia) krew jest lepsza, ale nadal poniżej normy i prawdopodobnie ponownie wykonają przetoczenie, powiedział też, że obniżyli ilość podawanych leków na nerki, aby sprawdzić jak funkcjonują, i podjęły prace, od jutra zacznie być wybudzany.. mama czuje się bardzo dobrze, jak na taki poród, prośba jeśli ktoś wie na co zwracać uwagę przy dbaniu o ranę o informację, wygląda dobrze (szwów jest dużo)


Ps. Traktuję te wpisy trochę na ten moment jak swój pamiętnik tego co zaszło (nie dzieje się to codziennie, poprostu komuś muszę się "wygarnąć", a mama ma być silna dla synka, a nie dla mnie), także wątek pewnie będę sobię kontynuował, mam nadzieję, że moderacja nie ma nic przeciwko.
 
@kromal mama musi zadbać o siebie. Jak dbać o ranę? Ciężko powiedzieć, bo u każdego goi się inaczej. Mnie wystarczył octanisept i Tantum rosa rozpuszczoną w wodzie, przelana do atomizera i pryskalam tym ranę. Takie zalecenie dostałam od gina. I jeśli to możliwe, niech zawalczy o laktację, o pokarm. To naprawdę działa cuda nie tylko dla dziecka. Mama będzie miała na czym skupić swoją uwagę i będzie wiedziała, że robi coś namacalnego dla synka. Jak wróci do domu, to możecie karmić się piersią. To też może pomoc w rozwoju, zwłaszcza potem mowy.

Mój synek urodził się w zamartwicy. Nie wiem, co się z nim działo, bo go niemal 7 dni nie widziałam. Ostatnia faza porodu przeciągnięta do 3h. Gdyby nie jeden gość, który wypychał małego i trzeźwo myśląca polozna, nie wiem jak by się to skończyło. Syn urodził się siny i wiotki. Na początku jeden pkt. Nie wymagał chłodzenia. Na szczęście nie miał wylewów. Dziś ma 6 lat. Nic ci nie powiedzą. Nie mogą, bo sami nie będą wiedzieli jak będzie się rozwijać dziecko. W jego rozwoju będzie wiele kluczowych momentów. A wy będziecie potrzebowali dobrych i mądrych lekarzy. Mnie za każdym razem rozrywali serce pytaniem czemu nie zrobili cesarki, jakby to ode mnie zależało. Dziecko miało większy obwód barków niż głowy, więc klinowalo się w kanale, owinięte pępowina się podduszalo, a akcja od początku nie przebiegała prawidłowo.

Z Perspektywy czasu wiem, że synek miał... Wciąż ma jednostronny niedowład. Dziś byś tego nie zobaczył, ale jest. Filmik z czasów pierwszych kroków nie pozostawia złudzeń. Niestety w papierach czysto. Ręka rękę myje. Lekarze z opieki nad synem też umyli łapy nawet co do rehabilitacji. A szkoda. Gdybym wtedy miała tą wiedzę, co mam teraz....
Mogłabym wypisać litanie tego, co może się U was zadziac. Uwierz mi, to nie ma sensu. Wystraszysz się tylko niepotrzebnie. A po co. Tym bardziej, że na początku wszystko przeraza. Niektóre rzeczy też strasznie brzmią, a wcale nie muszą takie byc. Pisze to jako mama, która potem urodziła w 26 TC dziecko, które dostało wylewu do komorowego 3 stopnia.

Teraz potrzebujesz podejść zadaniowo. Jeśli obowiązuje ustawa za życiem, to niech piszą wszystkie papiery. Dziecko jest po wylewie, więc na początek zróbcie niepełnosprawność jak się uda i zacznijcie od razu wczesne wspomaganie rozwoju. Już możesz rozejrzeć się gdzie będzie miejsce w twojej okolicy. To prawda, że mózg jest niezwykle plastyczny. I ważne jest, by rehabilitować od początku. Ćwiczenia fizyczne będą rozwijać mózg. Rehabilitacją będzie też prawidłowa opieka nad niemowlęciem. Ja się uczyłam od Zawitkowskiego z filmików i książki. To takie bliskie przekładanie niemowlęcia. Najbardziej się sprawdziło potem u córki. Ale u syna też. Ja ćwiczyłam na misiu i lalce na początku. Niemowlę podąża za pupa. To naprawdę działa.

Czy potem może być dobrze? Jak najbardziej może. To będzie w dużej mierze zależało od was. Od tego ile czasu poświęcicie dziecku. Od ilości (dużo nie znaczy lepiej) i jakości rehabilitacji, ale też od możliwości dziecka.

Jeśli coś przebakuja o genetyce, to szpital sam może sprawdzić. A jeśli nie, to niech wystawia skierowanie do poradni genetycznej. Im więcej oni dadzą, tym lepiej.
 
reklama
Ps. Traktuję te wpisy trochę na ten moment jak swój pamiętnik tego co zaszło (nie dzieje się to codziennie, poprostu komuś muszę się "wygarnąć", a mama ma być silna dla synka, a nie dla mnie), także wątek pewnie będę sobię kontynuował, mam nadzieję, że moderacja nie ma nic przeciwko.
a ja tylko powiem - nie róbcie sobie tego. W sensie rozmawiajcie ze sobą. Martwcie się razem. Nie Ty na forum, a żona w głowie. Razem. To, że Ty jej powiesz, że się martwisz, nie będzie złe. Ona jest człowiekiem, nie robotem i też musi mieć przestrzeń do swoich wątpliwości. Takie bycie silną dla dziecka potem się odbija mocną czkawką.
 
Do góry