caltha
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Luty 2014
- Postów
- 9 989
Wiem, co czujesz. Ale nie jest niemożliwe być w ciąży i ją donosić. Mam dwójkę dzieci przy translokacji, 6ciąż świadomych za mną, myślę (po tym jak wyglądały okresy), że jeszcze ok. 6 było. Mnie bardziej od straty, stresuje możliwość urodzenia mocno chorego dziecka. Dlatego na więcej się nie decyduję. O translokacji dowiedziałam się będąc w ciąży z drugim dzieckiem narodzonym (gdy odbierałam wynik, nie wiedziałam, że noszę pod sercem syna).Ja dzisiaj odebrałam wyniki naszych kariotypów. U męża ok, u mnie niestety translokacja robetsonowska pomiędzy chromosomem 13 i 14. Za nami dwie ciążę, obie utracone. Pierwsza w 8 tyg (serduszko przestało bić), druga okazała się pustym jajem. Pani genetyk nie próbowała povieszyc mnie w żaden sposób... Była to teleporada, miała głos jakby przekazywala mi informacje o nieuleczalnej chorobie w której został mi miesiąc życia wypłakałam się mężowi, mąż uważa że to nie wyrok i trzeba próbować a ja w obu ciążach miałam łyżeczkowanie i nie wiem ile jestem w stanie jeszcze znieść... Znajomi, rodzina co rusz obwieszczają wesołe nowiny o ciąży, narodzinach a mi pęka serce, czuje się jak jakiś wybrakowany egzemplarz
Na FB jest bardzo wspierająca międzynarodowa grupa osób z translokacjami.
Jeśli macie pieniądze i światopogląd pozwala, rozważyłbym in vitro z pgd, czyli badaniem zarodkowy