Nigdy nie bałam się ciąży.
O porodzie nie czytałam, nie oglądałam filmików, bo i po co.
Bardzo, BARDZO chciałam mieć dziecko, czułam ten instynkt, że to już.
Zaszłam w pierwszym cyklu, ciąża była książkowa, żadnych mocno dokuczających objawów, poza tym, że przytyłam 19kg (ale ani pół nowego rozstępu!).
Poród naturalny, również książkowy, niespełna 4 godziny po przekroczeniu progu porodówki tuliłam Córkę.
I to by było na tyle sielanki.
Przy porodzie byłam nacięta - wylałam MORZE łez przez to, bo ubzdurałam sobie, że do nacięcia nie dopuszczę.
Czułam się uszkodzona, blizna bolała, nie wyobrażałam sobie seksu po czymś takim.
Nie zapomniałam o KOSZMARNYM bólu porodowym w momencie, jak położyli mi dziecko na brzuchu - od pierwszego porodu minęło ponad 9 lat, a ja nadal pamiętam każdą sekundę tego przeżycia.
NIENAWIDZIŁAM karmienia piersią, nie było to dla mnie żadne cudowne uczucie, aniołki przy tym nie śpiewały, Córka pogryzła mi sutki do krwi i wiecznie wrzeszczała z głodu.
Przez 2 lata po porodzie bujałam się z dodatkowymi 10kg, które za żadne skarby nie chciały spaść, więc gadanie, że karmienie piersią i latanie za dzieckiem odchudza, doprowadzało mnie do furii.
A mimo to zdecydowałam się na drugie dziecko, chociaż dojrzewałam do tej decyzji ponad 3 lata...
Na pocieszenie dodam, że nigdy nie byłam w lepszej formie, niż obecnie, chodzę na siłownię, dbam o siebie i wyglądam lepiej, niż przed ciążami, chociaż do kolejnej ciąży nigdy przenigdy już nie dopuszczę
Gadania ludzi nie słuchaj, olej, wpuszczaj jednym i wypuszczaj drugim uchem, albo nie mów wszystkiego o sobie tym, którzy Cię krytykują.
Najważniejsze, że masz lekarza, który Cię rozumie i wspiera, dzięki niemu uda Ci się przejść przez to wszystko w miarę bezstresowo