Witam, ja jestem w trakcie staran o dziecko, co laczy sie jednoczesnie z przerastajacym mnie przerazeniem. Szukajac informacji o tym jak sobie radzic z tokofobia, nie znalazlam praktycznie nic, dlatego tez wowczas zalozylam ten temat na forum, pisze tez ksiazke na temat swoich wlasnych doswiadczen z fobia w obliczu staran, ciazy, porodu i wejscia w macierzynstwo. Pomyslalam, ze moze kiedys inne kobiety, czytajac to, beda mogly poczuc sie mniej "odmienne" i mniej samotne w tym wszystkim. Chetnie wypelnie ankiete, a moze Pani podac tutaj odnosnik do niej? dziekuje z gory. Pozdrawiam serdecznieW zeszłym roku po raz pierwszy zetknęłam się z tematem tokofobii i byłam w szoku, ile kobiet z takim wskazaniem trafia do szpitala. Nie dlatego, że to coś niewłaściwego, ale kurcze, poczułam jak strasznie mi przykro, że tyle z pań boi się tego wydarzenia... Aktualnie chciałabym zbadać to zjawisko, więc jeśli odczuwające lęk przed porodem panie byłyby tak miłe, to prosiłabym o wypełnienie ankiety (umieszczonej w odpowiednim dziale).
Szlag mnie tylko trafia, jak potem rozmawiam z ludźmi i słyszę, że "sobie baby wymyśliły"...
reklama
Akida
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 7 Kwiecień 2020
- Postów
- 36
https://www.babyboom.pl/forum/temat/tokofobia-badanie-leku-przed-porodem.107055/ bardzo proszę.Witam, ja jestem w trakcie staran o dziecko, co laczy sie jednoczesnie z przerastajacym mnie przerazeniem. Szukajac informacji o tym jak sobie radzic z tokofobia, nie znalazlam praktycznie nic, dlatego tez wowczas zalozylam ten temat na forum, pisze tez ksiazke na temat swoich wlasnych doswiadczen z fobia w obliczu staran, ciazy, porodu i wejscia w macierzynstwo. Pomyslalam, ze moze kiedys inne kobiety, czytajac to, beda mogly poczuc sie mniej "odmienne" i mniej samotne w tym wszystkim. Chetnie wypelnie ankiete, a moze Pani podac tutaj odnosnik do niej? dziekuje z gory. Pozdrawiam serdecznie
Przykro mi, że musi się Pani zmagać z tak trudną rzeczą, jaką jest taki lęk. Mogę się jedynie domyślać, jak to jest i jak bardzo musi być to dla Pani ciężkie. Trzeba o tym mówić, trzeba pokazywać, że to się zdarza, że nas dotyka i pokazywać drogę, by jakoś sobie z tym tematem radzić. Trzymam za Panią kciuki <3! Pozdrawiam
Ankieta wypelniona. Chetnie dowiem sie jakie sa jej rezultaty na koncu Pani pracy! Dziekuje serdecznie za empatie (do mnie i do reszty kobiet zmagajacych sie z tym problemem) i powodzenia w dalszych badaniachhttps://www.babyboom.pl/forum/temat/tokofobia-badanie-leku-przed-porodem.107055/ bardzo proszę.
Przykro mi, że musi się Pani zmagać z tak trudną rzeczą, jaką jest taki lęk. Mogę się jedynie domyślać, jak to jest i jak bardzo musi być to dla Pani ciężkie. Trzeba o tym mówić, trzeba pokazywać, że to się zdarza, że nas dotyka i pokazywać drogę, by jakoś sobie z tym tematem radzić. Trzymam za Panią kciuki <3! Pozdrawiam
Przeczytałam i szczerze, nie wiem skąd zabierasz wiedzy, że Pl robią usg co tydzień? Wizyty jak już to są co 4- 5 tyg i wtedy robią lub nie robią usg. Opieka na NFZ jest bardzo dobra, jedynie nie masz teoretycznie dostępu do lekarza wtedy kiedy chcesz. Usg prenatalne są 3 12- 14tydz, 20-21 tydz, 30-31 tydz.A ja jestem przerażona ilością badań, skierowań i lekarstw które w Polsce otrzymują ciezarne. Wszystkie równo, jak leci. Obojętne czy ciąża zdrowa czy zagrożona. Co wizyta USG? Ja bym nie mogła. Wizyta co tydzień? Ale po co? Jeśli ciazy nie trzeba intensywnie monitorować to czy to naprawdę ma sens? Co ten tydzień zmienia? Zwłaszcza w drugim lub trzecim trymestrze? Dla mnie to strata czasu.
Swoja droga to ciekawe....Polki chodzą na usg co tydzień ale maja opory przed szczepieniem dzieci. Jak dla mnie paradoks.
Dodatkowo w Polsce większość i tak musi chodzić prywatnie wiec taka wizyta kosztuje.
W UK, fakt, podchodzi się do tego inaczej. Opiekę dobiera się indywidualnie do osoby. W pierwszej ciazy miałam wizyty co tydzień. Pierwsza ciąża, stresowałam się, położna nie miała nic przeciwko. Te wizyty darmowe. Podobnie jak leki, szczepienia dla mnie czy dziecka, wizyty w szpitalu, konsultacje usg. W Polsce, jak czytam to forum, to co druga ciezarna decyduje się chodzić prywatnie bo na państwowej opiece to albo się czeka pół roku albo trafia się na kowala a nie położnika...
W drugiej ciazy wizyty miałam już rzadziej. Byłam spokojniejsza, nie odczuwałam potrzeby łażenia co tydzień do położnej.
USG ma się zaleznie od sytuacji. Jak ciąża przebiega prawidłowo to po cholercie usg co tydzień? Naprawdę, po co? Robią jedno w 12 tygodniu, drugie w 20 i na tym koniec. Jeśli ciąża rozwija się prawidłowo.
Jeśli są komplikacje to ma się usg częściej. Ja w drugiej ciazy miałam dwa dodatkowe. W UK nie oferuje się wszystkim jak leci cotygodniowego USG. Jak już ktoś naprawdę potrzebuje to są prywatne kliniki, gdzie można sobie zamówić kompleksowe usg. Wbrew pozorom ten serwis jest tani jak barszcz.
Co do porodu SN to nie wiem, nie mam doświadczenia. Miałam planowane cesarki za każdym razem. Dostawałam date, zjawialam się w szpitalu, gdzie czekało na mnie moje własne czyściutkie łóżko, moja własna prywatna położna (szpitalna) i miejsce dla jednej osoby towarzyszącej. Bo w UK przy cesarce może być jedna osoba. Zabiegi odbywały się sprawnie i szybko. Anestezjolog obecny, pediatra w pokoju, położna w gotowości. Dziecko od razu ze mną. Przez kilka godzin po, dopóki schodzi znieczulenie, opieka na tyle dyskretna, ze nie sprawia kłopotów.
Co do przypadłości dziecka...to tez zależy od podejścia mamy. Ja z pierwszym dzieckiem tez na okrągło do szpitala latałam bo mała miała to tamto sramto. Tez wychodziłam zrozpaczona, ze się moich obaw nie brało poważnie. Ale z perspektywy czasu, wszystko to co mi wtedy lekarze mówili, okazało się prawda. Z wiekiem dziecku się poprawiło, jakieś moje urojone obserwacje zniknęły. Bez jakichkolwiek leków, wspomagaczy, innych substancji.
Jeśli chodzi o moje przypadłości to nie wiem...żadnych wiekszych nie odczuwałam. Te, które miałam wcześniej zdiagnozowane od razu zostały wzięte pod uwagę i na opiekę w tym temacie tez nie mogę narzekać.
Nikt nie patrzy na ciąże przed 12 tygodniem. To fakt. Nie wiem dlaczego tak jest. To jest jedyny kiepski aspekt opieki w UK. Chociaż może pod opieka kliniki bezpłodności wyglada to inaczej? Nie wiem. Napewno o skierowanie do niej łatwiej niż w Polsce. Ja przynajmniej nie miałam wiekszych problemów.
Dzieci maja zazwyczaj pierwszenstwo w dostępie do opieki lekarskiej. Jak pójdę rano to na popołudnie tego samego dnia dziecko będzie widziało się z pediatra. Takie są przepisy.
Moj synek w czwartym tygodniu otarł się o zapalenie płuc i myślałam, ze mnie konsultant w szpitalu zamęczy ciągłym sprawdzaniem, mierzeniem, wzywaniem dodatkowego eksperta i rozległymi dywagacjami nt różnych możliwości i dostępnych terapii. O drugiej nad ranem w sobotę...na szczęście obeszło się bez zapalenia płuc i mały wykurował się dosyć szybko.
Nie wszystkim pasuje taki model opieki, nie każdemu pasuje, nie każdy trafia na dobrych lekarzy i nie każdy potrafi się o swoje upomnieć. Ale ja wiem, ze na dzieci bym się w Polsce nie zdecydowała, głównie z powodu opieki okołoporodowej..
Także najlepiej jest wypowiadać się jak się coś wie z własnego doświadczenia na temat danej opieki, a nie bo czytałam ... super, że opisałaś opiekę w Uk taką jaką dostałaś i o tym powinnaś pisać.
To chyba tyle chciałam
- Dołączył(a)
- 9 Lipiec 2020
- Postów
- 1
Totalnie się z tym zgadzam. Jeżeli czuję obezwładniający lęk przed porodem, to dlaczego nie skorzystać z możliwości wizyty u psychiatry, uzyskania zaświadczenia o tokofobii i podjęcia leczenia? A jednak w wielu grupach ciążowych - chyba głównie na fb - jak tylko pojawi się post o tym, że kobieta mocno obawia się porodu i myśli o tym skąd wziąć zaświadczenie do cc, to reszta po niej jedzie. Zresztą lęk może też dotyczyć obawy przed CC i co wtedy? Masakra...Każdy ma prawo do swojego lęku i niepokoju. Każdy z nas jest przecież inny. Poza tym żyjemy w takich czasach, że musimy korzystać z dobrodziejstw medycyny. Powinniśmy mieć dostęp do psychologa, psychiatry, znieczulenia i masy innych rzeczy. I jeśli jest taka potrzeba, to korzystać, korzystać i jeszcze raz korzystać.
Czesc dziewczyny, wracam na forum. Bylam zajeta przeprowadzka, praca i przygotowaniami do in vitro, a tymczasem w ostatni czwartek, jadac do kliniki na usg przed stymulacja i punkcja - okazalo sie, ze jestem w ciazy... Kazali mi od razu zrobic bete, w sobote druga, wyniki idealne, i dziwilo mnie jak spokojnie przyjelam wiadomosc o tej ciazy. Caly czas mialam w glowie strach, ze zaraz pewnie poronie, bo endometrioza itd, i taka wczesna ciaza to jeszcze nic nie wiadomo. 2 godziny temu zadzwonila do mnie moja lekarka, bo dostala wynik drugiej bety, i chciala mnie zapewnic, ze wszystko jest ok i nawet nie musze robic dzis trzeciej, i ze moge juz sobie szukac lekarza prowadzacego (klinika w miescie 120km od domu wiec musze znalec ginekologa na miejscu). Zyczyla mi wspanialej ciazy, ja podziekowalam, rozlaczylam sie po czym.... dostalam straszliwego ataku paniki. Mdlosci, walenie serca, problem z oddychaniem... jestem w pracy i nie moge zlapac tchu ani na niczym sie skupic, zbiera mi sie na placz i jedyne czego chce to uciec stad jak najszybciej i zebrac mysli. Panika nie mija. Chyba wczesniej bylo ok, bo nie do konca do mnie docieralo to, co wlasnie zostalo oficjalnie nazwane i potwierdzone - ze jestem w ciazy. Bardzo chce tego dziecka... i tak samo bardzo mnie to przeraza. A najgorsze jest to, ze nikt z mojego otoczenia nawet by tego nie zrozumial, mam wiec tylko Was.
reklama
Napisałam kochana do Ciebie czekam na wiadomośćCzesc dziewczyny, wracam na forum. Bylam zajeta przeprowadzka, praca i przygotowaniami do in vitro, a tymczasem w ostatni czwartek, jadac do kliniki na usg przed stymulacja i punkcja - okazalo sie, ze jestem w ciazy... Kazali mi od razu zrobic bete, w sobote druga, wyniki idealne, i dziwilo mnie jak spokojnie przyjelam wiadomosc o tej ciazy. Caly czas mialam w glowie strach, ze zaraz pewnie poronie, bo endometrioza itd, i taka wczesna ciaza to jeszcze nic nie wiadomo. 2 godziny temu zadzwonila do mnie moja lekarka, bo dostala wynik drugiej bety, i chciala mnie zapewnic, ze wszystko jest ok i nawet nie musze robic dzis trzeciej, i ze moge juz sobie szukac lekarza prowadzacego (klinika w miescie 120km od domu wiec musze znalec ginekologa na miejscu). Zyczyla mi wspanialej ciazy, ja podziekowalam, rozlaczylam sie po czym.... dostalam straszliwego ataku paniki. Mdlosci, walenie serca, problem z oddychaniem... jestem w pracy i nie moge zlapac tchu ani na niczym sie skupic, zbiera mi sie na placz i jedyne czego chce to uciec stad jak najszybciej i zebrac mysli. Panika nie mija. Chyba wczesniej bylo ok, bo nie do konca do mnie docieralo to, co wlasnie zostalo oficjalnie nazwane i potwierdzone - ze jestem w ciazy. Bardzo chce tego dziecka... i tak samo bardzo mnie to przeraza. A najgorsze jest to, ze nikt z mojego otoczenia nawet by tego nie zrozumial, mam wiec tylko Was.
Podziel się: