reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

To facet utrzymuje rodzine.

DarkAsterR

Fanka BB :)
Dołączył(a)
11 Maj 2018
Postów
5 972
Temat do rozważań i dyskusji.
Ostatnio zauważyłam wśród polskich facetów pewna, jak dla mnie, dziwna rzecz. Nie mieszkam w Polsce stad podkreślam narodowość moich rozmówców.
Wszyscy razem i każdy z osobna upiera się, twierdzi i wychodzi z założenia, ze z chwila kiedy rodzi mu się dziecko, kobieta ma zostać w domu i zajmować się maluchem a on weźmie na siebie cały ciężar finansowego utrzymywania rodziny. Cytuje, „żeby moja kobieta nie musiała pracować”. W domyśle, ze praca jest skaraniem boskim, absolutnie nie do połączenia z wychowywaniem potomstwa. Pomijając momenty, kiedy praca jest do duszy, słabo płatna i mało przyszłościowa, to ja w ogóle tego podejścia nie rozumiem.
Skad taka chęć zamknięcia kobiety w domu z dzieckiem? Czemu brać na siebie wszystkie finansowe troski i zmartwienia? Czy to przejaw jakiejs męskiej ambicji? Jesli tak, to po co to? Jakieś medale gdzieś rozdają za to czy jak?
A już kompletnie nie rozumiem dlaczego kobiety się na to godzą? Pomińmy te, które maja taka prace, ze koń na przodku by jej nie chciał. Ale znam z widzenia sporo kobiet, które robiły dobre kariery, miały dobre posady, pracodawca na nie czekał z otwartymi ramionami a one po sugestii męża ze „od teraz to on będzie utrzymywał rodzine” posłusznie zgodziły się porzucic to, na co ciężko pracowały i zostać w domu z dzieckiem.
Ja nie twierdze, ze siedzenie w domu z dzieckiem to lekka sprawa. Bynajmniej.
Ale przecież praca to nie tylko harówka i zarobek. To tez kontakty społeczne z różnymi ludźmi, możliwość wyjścia z domu, myślenia o „dorosłych„ sprawach, zresetowania się. Zastanawiam się, czy te panie, ktore porzuciły karierę i wybrały „siedzenie” w domu z dziećmi nie tęsknią za kontaktami z innymi dorosłymi? Czy nie czuja się czasami samotne? Mąż cały czas poza domem, poza dziećmi nie ma do kogo ust otworzyć. Chociaż z niemowlakiem to tez żadna rozmowa ;)
Rzucilybyscie prace gdyby facet się uparł sam na wszystko zarabiać? Czy to jednak wasze życie i same decydujecie o tym, jak je wiedziecie?
 
reklama
Rozwiązanie
Temat do rozważań i dyskusji.
Ostatnio zauważyłam wśród polskich facetów pewna, jak dla mnie, dziwna rzecz. Nie mieszkam w Polsce stad podkreślam narodowość moich rozmówców.
Wszyscy razem i każdy z osobna upiera się, twierdzi i wychodzi z założenia, ze z chwila kiedy rodzi mu się dziecko, kobieta ma zostać w domu i zajmować się maluchem a on weźmie na siebie cały ciężar finansowego utrzymywania rodziny. Cytuje, „żeby moja kobieta nie musiała pracować”. W domyśle, ze praca jest skaraniem boskim, absolutnie nie do połączenia z wychowywaniem potomstwa. Pomijając momenty, kiedy praca jest do duszy, słabo płatna i mało przyszłościowa, to ja w ogóle tego podejścia nie rozumiem.
Skad taka chęć zamknięcia kobiety w domu z dzieckiem? Czemu...
Sorki @DarkAsterR - rozpisałam się za bardzo. Ale mam wrażenie, że właśnie takie akcje też skłaniają do tego żeby mama zastała w domu z dzieckiem.
Ja wiem, w UK oddając do przedszkola jesteś spokojna. Ja też byłam. Jak ją zapisywałam - dyrektorka mnie poinformowała że jeśli cokolwiek by się działo po przedszkolu - Emi by się skarżyła - mogę przyjść i zobaczyć nagrania z monitoringu - ale tylko na miejscu. Są przechowywane przez rok czasu. I ja i Emi czułyśmy się tam bezpiecznie. No a Michele - anioł a nie dziewczyna - sama ma córkę o rok starszą od Karoli - chodziły razem do szkoły. Zajęła się Emi jak własnym dzieckiem, pomagała jej uczyć się angielskiego, ale przede wszystkim dała jej poczucie bezpieczeństwa po całym tym syfie. Nie odbierałam płaczącego dziecka - jak w Polsce - odbierałam śmiejące się dziecko które nie chciało wyjść z przedszkola :)
 
reklama
@DarkAsterR jak jeszcze mieszkałam w PL.. nie tylko żłobki miały tragiczną ocenę, przedszkola też pozostawiały naprawdę sporo do życzenia niestety. Sama mam przykład - u nas skończyło się w sądzie - wychowawczymi podała nas (26 rodziców którzy podpisali się pod petycją do dyrektorki o odsunięcie jej od naszych dzieci) o zniesławienie jak udowodniliśmy dyrekcji że ta K* znęca się nad naszymi dziećmi: wystawia w upał na taras i każe stać, zamyka w schowku, łazience, wydziera się na dzieci, bije po głowie, straszy że więcej rodziców nie zobaczą. Emi została przez nią uderzona w głowę tak i zastraszona że jak ją odebrałam z przedszkola to dziecko słowa mama nie mogło powiedzieć - tak się jąkała - pół roku ją leczyłam i więcej do przedszkola nie poszła. Dodam że to była grupa 2.5 latków wtedy... Zabić K* to mało. Przegrała sprawę po 4 latach i musi zabulić bagatela ok 400 000 zł :) Ale dzieci przez nią miesiącami cierpiały zanim wszystko wyszło na jaw. Dopiero jak wyjechaliśmy i przekonała się że więcej tej K** nie zobaczy to mi powiedziała co się stało. Wyjechaliśmy w sierpniu, w styczniu dopiero odważyła się iść do przedszkola na 3 godziny dziennie (do dzisiaj dziękuję przedszkolance która była najukochańszą osobą pod słońcem i spędzała z nią cały czas w przedszkolu a nawet nosiła na rękach jak Emilce się coś przypomniało i się bała innych wychowawczyń - wszystkie wiedziały o jej sytuacji) a w maju jak wracałyśmy z przedszkola - opowiedziała mi sama z siebie co się stało.. dosłownie na ulicy padłam na kolana i zaczęłam ryczeć jak ją tuliłam. Dopiero po prawie roku czasu moje dziecko poczuło się na tyle bezpiecznie że odważyła się mówić. Ale ten koszmar i trauma ciągnęły się za nią jeszcze przez 3 lata - w zerówce, 1, 2 i jeszcze nawet w 3 klasie musiałam na początku roku szkolnego mieć zebranie z nauczycielami i tłumaczyć sprawę. Było cholernie ciężko, ale teraz już jest ok. Nie wiem czy już zapomniała o tej sprawie, ale zaczęła znowu ufać dorosłym - bała się nauczycieli strasznie, były problemy. Ale teraz kończy 4 klasę i jest ok. ale jakim kosztem... pomijam fakt że na prawnika wybuliłam ok 10 tyś.. że użarłam się nerwów ja, ale Emi wycierpiała najbardziej - i szczerze żałuję że my jako rodzice nie mogliśmy wg polskiego prawa zrobić NIC! Bo ta **** jest na wolności, uczy w podstawówce teraz i jest bezkarna. Musi wybulić za sprawę sądową, ale co z tego jak nie odpowie przed sądem za to co zrobiła całej grupie maleńkich dzieci?! W UK takie coś było by nie do pomyślenia, w PL... niestety takich spraw wychodzi na jaw coraz więcej - nie dziwię się że matki wolą zostać w domach z dziećmi. W Polsce ani żłobki ani przedszkola nie mają zaufania rodziców, w UK to wygląda zupełnie inaczej - tu przedszkole/żłobek - bo to jedno i to samo - to jak plac zabaw z nianiami które przytulą, ukochają, będą się bawić cały czas. I 1 niania przypada na 3 dzieci. W Polsce przedszkole to 2 panie na 30 osobową grupkę, czasami ktoś przyjdzie pomóc na chwilkę.
Niestety w UK można się przyzwyczaić do dobrych rzeczy i zapomnieć o przykrych realiach jakie są w PL.

No to ja już nie mam pytan...
W Polsce nie miałam nigdy doświadczenia z przedszkolami ale wydawało mi się, ze w państwie prawa w XXI wieku takie osoby nie powinny się zbliżać do żadnej placówki edukacyjnej na mniej niż 10 mil. Najwyraźniej w tym temacie jest jeszcze sporo do zrobienia...
 
@ZwariowanaSol to się w głowie nie mieści... Na moje oko to są właśnie efekty różnych układów i układzików. Przeraża mnie to jak to babsko się pewnie czuło że pozwała rodziców i to drugi raz i o mało co drugi raz nie wygrała...
Polskie prawo jest w większości do poprawy bo napewno nie służy obywatelowi, takiemu zwykłemu obywatelowi. Osobę przeciwko której zbierasz dowody popełnienia przestępstwa i jednym z takich dowodów ma być nagranie musisz prosić o zgodę na nagrywanie?! Geniusz to wymyślił, rozumiem inne przypadki ale nie taki gdy nagranie jest dowodem popełnienia przestępstwa.
To że dzieci do pewnego wieku nie kłamią to słyszałam i jest to potwierdzone badaniami... ale nawet jakby dzieci umiały kłamać to przecież nie robiłyby tego tak zgodnie, ich historie nie pokrywałyby się ze sobą i szło by wyczuć że coś tu nie gra.
Ta cała sprawa to dla mnie materiał na kolejny odcinek "Państwo w państwie"...
Ja głęboko wierzę w to że karma wraca i wiem że na cudzym nieszczęściu swojego szczęścia się nie zbuduje więc tamta "pani" otrzyma to na co zasługuje.
Uważam że nie powinnaś winić siebie że wcześniej czegoś nie wychwyciłaś - człowiek nie chce wierzyć w takie rzeczy i w istnienie takich zwyrodnialców. Zaprzecza i tłumaczy sobie rożne rzeczy i jest to normalna reakcja. Najważniejsze że w końcu zakończyliście (rodzice) ten koszmar i że wracacie lub już wróciliście do normalności.
Też zastanawiam się nad wyjazdem z tego chorego kraju, mam 14sto miesięcznego synka i nie widzę tu dla niego perspektyw a już napewno nie wyobrażam sobie oddać go do np przedszkola i drżeć o jego bezpieczeństwo...
@DarkAsterR również przepraszam za rozpisanie się i odbiegnięcie od tematu ale mam fioła na punkcie dzieci i ich praw i bezpieczeństwie.
 
Spoko.
Nie mam nic przeciwko kulturalnym, nie szukającym zaczepki wypowiedziom.
Poziom żłobków i przedszkoli w Polsce wydaje się być czynnikiem sprzyjającym pozostaniu kobiety w domu z dzieckiem. Zastanawia mnie czy doswiadczen wyniesionych z Polski nie przelewamy na placówki w UK?
Bo tutaj sprawa żłobków i przedszkoli wyglada zupełnie inaczej. Co może potwierdzić @ZwariowanaSol.
 
Sytuacja przedszkoli w Polsce jest tragiczna a nie zła - większość z nich jest przepełniona, nie spełnia norm bezpieczeństwa dla dzieci, 2 pracowników na 30 maleńkich dzieci to porażka systemu - te kobiety po kilku latach są wypalone psychicznie i fizycznie co skutkuje znęcaniem się nad dziećmi. W żłobkach jest to samo.. pielęgniarki tam pracujące zwyczajnie się wypalają. Zanim sama założyłam rodzinę dorabiałam sobie jako niania - dla dzieciaków które uciekły z przedszkoli przez traumatyczne przeżycia - i to nie z jednego przedszkola a z wielu. Może i są przedszkola gdzie są opiekunki z powołania, ale to w większości są prywatne przedszkola i zazwyczaj te kobiety po kilku latach zmieniają pracę, jest rotacja bo nie wytrzymują i fizycznie i psychicznie. Przeciętnego człowieka nie stać na prywatne przedszkola. Zresztą zaraz po naszej sprawie dużo innych wyszło na jaw - co się odpie.. dzieje w Polskich przedszkolach.
Mam porównanie jak wygląda opieka w Polsce i w UK. W sumie obrażę ziemię mówiąc że to jak niebo a ziemia... Tu jest 1 osoba na 3 dzieci powyżej 2 roku życia, a na młodsze przypada 1 osoba na 2 dzieci. Tak wyglądało nasze przedszkole. Są wyłącznie panie z powołania, nie są przemęczone, zawsze uśmiechnięte, grupy są małe, całe przedszkole to jeden wielki plac zabaw a nie oddzielne sale. Fakt - tu dzieci 4 letnie idą do zerówki, ale ta też wygląda jak plac zabaw, tyle że ze stolikami do nauki ślaczków i literek.

Gratuluję znajomości w takim razie i życzę powodzenia w swoich wysokich sferach znajomości. Normalni ludzie żyją bez znajomości. To dlatego ich dzieci mają cierpieć? A kim pani jest że może mnie pani zapewnić?! Widziałam co się dzieje w innych przedszkolach, nie tylko w tym do którego chodziły moje dzieci. Więc jedyne co mi przychodzi na myśl to to, że pani zapewnienia będą wierutnym kłamstwem ładnie opowiedzianym pod publiczkę.. A to właśnie dzięki takim cudnym znajomościom ta kobieta jest dalej na wolności i nie została oskarżona o znęcanie się nad dziećmi. Podziękuję takim znajomościom :) Pani też już podziękuję..
Tak, tak. Pozamykajmy wszystkich nauczycieli w Polsce , bo jakas baba zrobiła krzywkę Twojemu dziecku.
Generalizujmy, ze wszyscy nauczyciele i opiekuni zlobkowi są źli.

Brawo. Gratuluję podejścia.

A ja wymyślę, że wszyscy mieszkający w UK są rasistami, bo znam kilka takich osób. Rozumiem, że na takie krzywdzące słowa Pani by sie nie burzyła? Idąc oczywiscie tokiem Pani rozumowania.
 
Spoko.
Nie mam nic przeciwko kulturalnym, nie szukającym zaczepki wypowiedziom.
Poziom żłobków i przedszkoli w Polsce wydaje się być czynnikiem sprzyjającym pozostaniu kobiety w domu z dzieckiem. Zastanawia mnie czy doswiadczen wyniesionych z Polski nie przelewamy na placówki w UK?
Bo tutaj sprawa żłobków i przedszkoli wyglada zupełnie inaczej. Co może potwierdzić @ZwariowanaSol.

Tutaj w Polsce sprawa żłobków i przedszkoli wygląda całkiem normalnie. Nie generalizujmy, tylko dlatego, ze jakieś Pani stala sie krzywda i pisze, ze zle jest w każdym z tych miejsc w Polsce...
 
Pani zazdrosi, ze ktoś dostaje 500zl? Co Pani przez to traci? Ma Pani pojęcie, ze za poprzednich rzadow wywiewało 52mld zl przez nieszczelny podatek (na czym korzystaly tzw. "rekiny biznesu"). Teraz te pieniądze są dawane Polakom. Co tu Pani nie pasuje?

Proszę zrozumieć, że rząd nie ma swoich pieniędzy. Ma pieniądze obywateli i żeby rozdać to 500 plus najpierw musi zabrać - w podatku dochodowym ale i podatku VAT (a to już dotyka wszystkich, nie tylko bogatych).
Wiara w program 500+ niestety oznacza brak podstawowej wiedzy matematycznej.
Ja bym chciała żyć w Państwie gdzie można godnie zarobić na życie swojej rodziny a nie czekać aż ktoś coś nam „da”...
 
Tak, tak. Pozamykajmy wszystkich nauczycieli w Polsce , bo jakas baba zrobiła krzywkę Twojemu dziecku.
Generalizujmy, ze wszyscy nauczyciele i opiekuni zlobkowi są źli.

Brawo. Gratuluję podejścia.

A ja wymyślę, że wszyscy mieszkający w UK są rasistami, bo znam kilka takich osób. Rozumiem, że na takie krzywdzące słowa Pani by sie nie burzyła? Idąc oczywiscie tokiem Pani rozumowania.
@Jarzynka myślę że nie trzeba zamykać wszystkich nauczycieli ale tych którzy w jakiś sposób skrzywdzili dziecko to już bezwzględnie tak i odebrać im dożywotnio prawa do pracy z dziećmi.
Poruszałyśmy temat żłobków i przedszkoli już na forum i niestety przypadek @ZwariowanaSol nie jest odosobniony a Panie przedszkolanki narzekają na złe warunki pracy, złe traktowanie, wypalenie. Uważam że ewidentnie trzeba zmienić u Nas system i Ci wszyscy pożal się Boże politycy powinni dać dojść do głosu i wysłuchać właśnie tych Pań przedszkolanek czy rodziców. To właśnie Ci ludzie wiedzą jak to wszystko naprawdę wygląda i co trzeba zmienić.
Nie rozumiem jak można dopuścić do tego by w takiej placówce krzywdzono dzieci, to jest dla mnie nie do pomyślenia. Skoro tak się dzieje to znaczy że coś w tym całym świetnym systemie kuleje i zamiast zamiatać pod dywan i twierdzić że to odosobniony przypadek i wszystko jest super a nauczyciele wręcz zachwyceni to trzeba się nad problemem pochylić i go rozwiązać.
Ja mam jedno dziecko i wiem że opieka nad Nim wymaga ciągłej uwagi, ogromu cierpliwości i kondycji. Nie wyobrażam sobie opiekować się np 10tką dzieci bez odczucia negatywnych skutków, to jest praca ponad ludzkie siły i na krótką metę. To jest naprawdę problem i dla kadry nauczycieli czy opiekunów i dla rodziców i dla dzieci.
Nie twierdzę że tak jest wszędzie bo napewno nie ale tak nie powinno być nigdzie.
 
Tutaj w Polsce sprawa żłobków i przedszkoli wygląda całkiem normalnie. Nie generalizujmy, tylko dlatego, ze jakieś Pani stala sie krzywda i pisze, ze zle jest w każdym z tych miejsc w Polsce...
Mieszkam w małym mieście - 16 tyś. mieszkańców. Mamy 1 żłobek (prywatny) i 2 przedszkola (jedno publiczne, drugie niepubliczne).

Jestem w 11 tygodniu ciąży - po prenatalnych wybieram się zapisać moje nienarodzone dziecko do przedszkola... Mam nadzieję, że wystarczająco szybko i dyrekcja będzie mnie pamiętać...
Całkiem "normalna" sytuacja?

A nasze miasteczko ma szczęście - w wielu takich miastach nie ma żłobków...przedszkola malutkie...
 
reklama
Mieszkam w małym mieście - 16 tyś. mieszkańców. Mamy 1 żłobek (prywatny) i 2 przedszkola (jedno publiczne, drugie niepubliczne).

Jestem w 11 tygodniu ciąży - po prenatalnych wybieram się zapisać moje nienarodzone dziecko do przedszkola... Mam nadzieję, że wystarczająco szybko i dyrekcja będzie mnie pamiętać...
Całkiem "normalna" sytuacja?

A nasze miasteczko ma szczęście - w wielu takich miastach nie ma żłobków...przedszkola malutkie...
Po pierwsze nie zapisze Pani dziecka w kolejce, bo jest nienarodzone i nie ma nr PESEL.
Po drugie gmina ma OBOWIĄZEK zapewnienia możliwości korzystania z wychowania przedszkolnego dzieci od 3r.z. do 6r.z. zamieszkałych na jej obszarze i zgłoszonym podczas postępowania rekrutacyjnego.

Jesli tak sie nie stanie należy zgłosić sprawę do podleganego przez gminę kuratorium oświaty.
 
Do góry