Dziewczyny, nie spodziewałam się, że napisze tutaj taki temat.
Mam dwumiesieczna córeczke, ciaza bardzo wyczekana, przez in vitro. Corka ma dwa miesiace, te dwa miesiace upłynely mi w nieustannej milosci, zachwycie. Aż do wczoraj.
Przyjechali w wizyte tesciowie, a wspomne tutaj, ze tesciowie to osoby, ktore najbardziej na wnuka czekaly i sa totalnie w małej zakochani. I nagle, totalnie bezsensownie tesciowa zaczela do małej (do dwumiesiecznego dziecka…) mowic
„mama ci nie zalozyla czapeczki, zmarzniesz”
„mama ci zalozyla taki sweterek ze wystaje brzuszek i ci zimno”
wzielam dwa oddechy i poszlam po czapke, kocyk ale ona potem nagle wywalila tekstami
„mama sie toba nie zajmuje”
„mama o ciebie nie dba”
Jak to uslyszałam, to nie wytrzymalam i wybuchlam, co to ma w ogole być, po co takie pieprzenie i dowalanie mi?
Zaczela sie tlumaczyc, ze to tylko takie mowienie, ze juz nie bedzie itp, ale mleko sie wylało…Pozniej przepraszala, ze nic zlego nie miala na mysli, ale chyba przyznacie mi racje, ze to jest przegiecie. Zreszta powiedzialam, ze skoro uwaza ze cos robie nie tak to niech powie mnie, a nie do dziecka. Uslyszałam w odpowiedzi, ze jestem przeciez swietna mama… Czyli to było totalnie bezsensowne pierd*** babci
Cos we mnie pękło, cała noc plakalam, nie spie od 3. A co gorsza… nie mam ochoty opiekowac sie mała. Od rana jej nie dotknelam, wszystko robi mąż. Czuje sie zmeczona, zniechecona, czuje, ze mam dość. Nie wiem czy to baby blues czy o co chodzi, ale jestem cala roztrzesiona ciagle
Mam dwumiesieczna córeczke, ciaza bardzo wyczekana, przez in vitro. Corka ma dwa miesiace, te dwa miesiace upłynely mi w nieustannej milosci, zachwycie. Aż do wczoraj.
Przyjechali w wizyte tesciowie, a wspomne tutaj, ze tesciowie to osoby, ktore najbardziej na wnuka czekaly i sa totalnie w małej zakochani. I nagle, totalnie bezsensownie tesciowa zaczela do małej (do dwumiesiecznego dziecka…) mowic
„mama ci nie zalozyla czapeczki, zmarzniesz”
„mama ci zalozyla taki sweterek ze wystaje brzuszek i ci zimno”
wzielam dwa oddechy i poszlam po czapke, kocyk ale ona potem nagle wywalila tekstami
„mama sie toba nie zajmuje”
„mama o ciebie nie dba”
Jak to uslyszałam, to nie wytrzymalam i wybuchlam, co to ma w ogole być, po co takie pieprzenie i dowalanie mi?
Zaczela sie tlumaczyc, ze to tylko takie mowienie, ze juz nie bedzie itp, ale mleko sie wylało…Pozniej przepraszala, ze nic zlego nie miala na mysli, ale chyba przyznacie mi racje, ze to jest przegiecie. Zreszta powiedzialam, ze skoro uwaza ze cos robie nie tak to niech powie mnie, a nie do dziecka. Uslyszałam w odpowiedzi, ze jestem przeciez swietna mama… Czyli to było totalnie bezsensowne pierd*** babci
Cos we mnie pękło, cała noc plakalam, nie spie od 3. A co gorsza… nie mam ochoty opiekowac sie mała. Od rana jej nie dotknelam, wszystko robi mąż. Czuje sie zmeczona, zniechecona, czuje, ze mam dość. Nie wiem czy to baby blues czy o co chodzi, ale jestem cala roztrzesiona ciagle