Droga Autorko wątku, bardzo dobrze, że się odezwałaś. Zazdroszczę takiej postawy, ja nie jestem wygadana i pyskata, a teściową mam równie wk... Moja ma np [między innymi] jedną taką brzydką cechę: zawsze musi grać pierwsze skrzypce. Nie ważne czy przy gościach, czy w normalnych rozmowach z domownikami, czy w stosunku do wnuka, mojego syna. W jej obecności nie da się porozmawiać z nikim swobodnie, bo zawsze się wtrąca i opowiada swoje historie. I nic już nie powiesz, bo raz że słowa nie w tracisz, a jeśli się uda, to w ogóle się do tego nie odniesie tylko będzie monologi wygłaszać. Kiedyś przyszła sąsiadka, krótko po tym jak urodziłam i rozmawiałyśmy o porodzie, a teściowa nagle przyszła i zaczęła opowiadać o swoich porodach ponad 30 lat temu, przerywając nam w pół zdania. Kiedy rozmawiam z synem, potrafi mnie zagłuszać mówiąc do niego coś po swojemu. Przykładowo ostatnio mówię do małego, że tata pojechał autem, dziadek pojechał, a ta mi wpół zdania przerwała głośnym "tidit! Tata pojecha! Tidit! Tata pojechał!" i to tak głośno, że nie słyszałam co sama mówię i powtórzyła chyba z 5 razy, jakby się zacięła. Czasem się zastanawiam, czy ona jest normalna... Jak ktoś mówi do dziecka to ta zawsze musi powtórzyć po swojemu. Ciocia pyta "no jaki duży już jesteś? Pokaż." a ta powtarza to samo, ale jej musi być ostatnie słowo. I tak ze wszystkim. Wiele razy też było tak, że dawałam dziecko tacie do potrzymania, bo musiałam wyjść do toalety, powiesić pranie czy coś, wracam a mały już u babci. Od razu podchodziła i wyrywała tacie, bo "tata musi odpocząć". Strasznie mnie ta baba irytuje i naprawdę chciałabym czasem jej odpyskować, ale z drugiej strony nie chcę robić dymu, bo mieszkamy razem, a taka atmosfera kłótni nikomu nie jest potrzebna.
Zastanawiam się tylko, Autorko, czemu odsunęłaś się po tym od swojej córki? Wątpisz w siebie jako matkę? Ja po takim gadaniu mam odwrotnie, mam ochotę zabrać dziecko, uciec jak najdalej i w spokoju się nim zająć. Z czego wynika to, że nie masz chęci do niej podejść?
Zastanawiam się tylko, Autorko, czemu odsunęłaś się po tym od swojej córki? Wątpisz w siebie jako matkę? Ja po takim gadaniu mam odwrotnie, mam ochotę zabrać dziecko, uciec jak najdalej i w spokoju się nim zająć. Z czego wynika to, że nie masz chęci do niej podejść?