Ja też rodziłam na Madalińskiego w maju, z perspektywy czasu uczucia mam pozytywne (chociaż na pewno czuję niechęć do pani neonatolog, która była na dyżurze przez cały mój pierwszy pobyt w szpitalu, była nieuprzejma i traktowała mamy z góry - ale z kolei w ciągu 5 minut tak skutecznie pomogła mi zacząć karmić małego, że nie miałam później z tym problemów, a w przypadku pierwszego syna urodzonego całkiem gdzie indziej, choć wszystkie położne na oddziale pomagały, to żadna skuteznie). Na Madalińskiego miałam wynajętą położną, doświadczoną, ale wszystko toczyło się tak szybko, że była ze mną w czasie porodu tylko 30 minut (w tym czasie urodziłam) - potem gdy już urodziłam trochę też ze mną pobyła i pojawiła się na parę minut w sali kilka godzin po porodzie. Rodziłam sama i tak sobie myślę, że położna mogła mi np. zaproponować, że pomoże mi wziąć prysznic - sama zdecydowałam się na to ok. 8 godzin po porodzie bo wcześniej byłam cała roztrzęsiona i bałam się, że mogłabym zasłabnąć.
Poza tym ta nieuprzejma neonatolog wypisała mojego synka do domu po 2 dobach, mimo że mały był już żółty i mówiłam, że pierwsze dziecko miało fototerapię, prosiłam o badanie poziomu bilirubiny itd. Do szpitala wróciłam z małym na fototerapię po 2 kolejnych dobach - po wizycie u miłej lekarki neonatolog w poradni noworodkowej - trafiając na oddział noworodkowy, na którym opieka była po prostu cudowna i atmosfera naprawdę świetna.
A tak poza tym to ciekawa jestem czy w innych szpitalach obchody lekarskie też wyglądają tak jak na Madalińskiego? "Wszystko u pań w porządku? Tak? to dobrze, do widzenia" lub "czy chcą się panie pokazać?". kompletna olewka krótko mówiąc.
W szpitalu dobre warunki, miałam salę płatną po porodzie.