Ja tak samo sama podnosiłam nogi i je trzymałam rekami za uda opierając się stopami z jednej strony o położną a z drugiej o lekarza, czasem miałam wrażenie, że zaraz szpagat zrobię zakwasy okropne przez kolejnych kilka dni, ale ogólnie to do wytrzymania wszystko. Nie wiem, chyba mam wysoki próg bólu. Mąż był cały czas przy mnie i kiedy mógł to trzymał mnie za rękę, a położną miałam świetną..pełna współpraca zarówno ze mną jak i z mężem-bardzo go zaangażowała w sam poród, także czuł się tam naprawdę potrzebny.
Porodówka jest na 2 piętrze, sale poporodowe są na 1 i 2 piętrze.
Basiorka co do położnej to nie wiem dokładnie jak to wygląda, przypuszczam że jeśli nie masz jakiejś swojej opłaconej i umówionej wcześniej to rodzisz przy tej, która akurat ma zmianę, ale ręki sobie uciąć nie dam...najlepiej jak zapytasz w szpitalu albo może któraś z dziewczyn tutaj wie. Ja podczas porodu trafiłam za zmianę personelu i poznałam przy tej okazji w sumie chyba 4 położne, każda inna ale wszystkie bardzo sympatyczne, miłe i pomocne.
Porodówka jest na 2 piętrze, sale poporodowe są na 1 i 2 piętrze.
Basiorka co do położnej to nie wiem dokładnie jak to wygląda, przypuszczam że jeśli nie masz jakiejś swojej opłaconej i umówionej wcześniej to rodzisz przy tej, która akurat ma zmianę, ale ręki sobie uciąć nie dam...najlepiej jak zapytasz w szpitalu albo może któraś z dziewczyn tutaj wie. Ja podczas porodu trafiłam za zmianę personelu i poznałam przy tej okazji w sumie chyba 4 położne, każda inna ale wszystkie bardzo sympatyczne, miłe i pomocne.