reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szpital Uniwersytecki Kopernika - poród, położne, wasze wrażenia

reklama
Córka ma niecałe 7 tygodni. To moje pierwsze dziecko więc przed porodem prześledziłam większość wątku, a teraz chciałabym zamieścić parę swoich spostrzeżeń.

Myślałam, że będę rodzić sn ale koniec końców wylądowałam na cc. Na sali operacyjnej lekarz wytłumaczył co się będzie ze mną dziać i możliwe odczucia (np. szarpanie lub ucisk brzucha podczas wyjmowania dzidziusia). Jak wyjęli Młodą to przystawili mi ją buzią do buzi, żeby się przywitać, pocałować i zaraz zabrali do kącika noworodka, a mnie zszywali.

Na sali pooperacyjnej można mieć telefon pod ręką, ale jest „prawo” tylko do jednego telefonu, a tak to smsy bez ograniczeń (oczywiście na wyciszeniu). Rodziłam wieczorem, więc „pionizowali” mnie rano. Niestety nie było miejsca na położnictwie więc na sali pooperacyjnej spędziłam dzień i kolejną noc. W dzień się złożyło, że leżałam sama przez parę godzin więc mąż, w drodze wyjątku mógł wejść do mnie na chwilę, tak to osoby z rodziny nie mają tam wstępu.

Przed południem położna przywiozła mi córkę, żeby przystawić do piersi. I w tej kwestii mam żal do personelu szpitala. Pomoc położnej ograniczyła się do ściśnięcia mojego sutka i „nałożenia” nań płaczącego dziecka, czekając aż załapie. Generalnie pierwsze karmienie – porażka.

Po przewiezieniu na parter, ulokowaniu mnie na łóżku (salka 2-os.) przywieźli mi córkę i od tej pory dzień i noc była ze mną (w sumie 6 dni bo nabawiłam się anemii).

Dla dziecka nie trzeba nic. Dostałam paczkę chusteczek i opakowanie kremu do pupy. Pampersy były na przewijaku – codziennie sprawdzano czy donieść. Położne codziennie wieczorem brały dzieci do kąpieli i przebierały w świeże ubranka (które czasami były dość podniszczone). Nie było tez problemu, żeby dziecko zawieść do pokoju noworodków, by wziąć np. prysznic - położne noworodkowe były zawsze miłe. Widziałam, że niektóre mamy zawoziły dzieci na całą noc, żeby się wyspać :-/

Również na dzień dobry po porodzie dostałam podkłady poporodowe, które starczyły mi na 4 dni, potem używałam swoich. Ale zawsze można poprosić o kolejne. Majtki siateczkowe wymagane – nie inne! Na każdym łózku był podkład (foliowany), mi wystarczył na cały pobyt, więc nie ma problemu jak któraś zapomni. Dobrze wziąć 2 koszule i szlafrok. Na niektórych listach wyprawkowych widnieją kosmetyki do malowania: bez sensu, nie ma czasu na strojenie się przed lustrem – wszystkie dziewczyny były „saute”. Aa, w mojej łazience, również w sali nad umywalką nie było lustra. Do podmywania zalecają szare mydło.

Personel z położnictwa również miły – zdarzyło mi się zadzwonić po pielęgniarkę, a gdy przyszła z troską zapytała co się dzieje.

Generalnie jestem zadowolona z opieki. Nie było problemu z decyzją o cesarce, podjęto ją bez zbędnej zwłoki, a o wszystkim byłam informowana na bieżąco. Jedyny minus i porażka to nauka przystawienia dziecka do piersi – a raczej jej brak. Nie byłam jakąś fanatyczką karmienia piersią, ale wyszłam z założenia, że jeśli tylko się uda to oczywiście spróbuję. Ja wiem, że położne miały dużo pacjentek i nie mogły skakać koło wszystkich, ale jak było luźniej prosiłam, by mi pomogły przystawić małą i sprawdziły czy dobrze to robie – kończyło się na technice opisanej jak wyżej, czyli ściśnięciu mojego sutka i przyłożeniu główki dziecka na pierś, nieważne że płaczące, czekając aż załapie żeby ssać. Co innego patrzeć jak ktoś to pokazuje, a co innego zrobić samemu, gdy dziecko rusza główką. Byłam zdruzgotana, że nie umiem nakarmić swojego dziecka. Dopiero w przedostatni dzień trafiłąm przez przypadek na położną, która była również doradcą laktacyjnym i dopiero ona wytłumaczyła, pokazała i poćwiczyła ze mną, i skorygowała.

Niby szpital promuje karmienie naturalne, a ja przez problemy z przystawieniem dziecka (nieumiejętne przystawiania w pierwszych dniach, a potem poranione sutki) o mało przeszłabym na karmienie mm (w szpitalu dokarmiałam butelką), a także przypłaciłam ogromnym nawałem. Dopiero w domu, metodą prób i błędów, a także z pomocą Internetu - nauczyłam się karmić.

Dużo tego wyszło, ale mam nadzieję, że którejś to pomoże.
 
Zgadzam się z powyższym postem ;-)

Poza kwestią karmienia, bo akurat w tym teraz nie potrzebowałam pomocy, a za pierwszym razem pomoc miałam za każdym razem. Choc może rzeczywiście było to jedynie przystawienie dziecka... ale wystarczyło, jak widać ;-)

Ogólnie, niestety w większości szpitali brakuje wykwalifikowanych doradców.
A naprawdę warto, bo czasami skorygowanie niewielkiego błędu może uratować całe karmienie.
Przykre jest też podejście naszego rządu. Miliony wydają na refundację mleka w proszku zamiast wydać te same miliony na szkolenia dla personelu i zakup laktatorów, które można by pożyczać w szpitalach. Nawet te nakładki na piersi można by wypożyczać.
Skoro 3 lata temu szpital miał smoczki dla dzieci to i te nakładki by mogli mieć, cenowo na jedno wychodzi.

Podobnie kwestia karmienia piersią wygląda w szpitalach dziecięcych, na oddziałach neonatologicznych, gdzie często są mamy świeżo po porodzie
 
Drogie mamusie :)
czyli do szpitala potrzebne są tylko dla nas : koszule nocne , szlafrok, papucie, kosmetyki, majtki siateczkowe i wkładki laktacyjne?czy jeszcze coś o czym zapomnialam? a dla malenstwa ubranko na wyjscie? czyli jak to bedzie w listopadzie to pewnie potrzebny bedzie jakis dresik na spioszki i kombinezon ?
czy któraś mama która rodziła właśnie w okresie już zimowym ( ja mam termin na 18.11) może mi doradzić jakie ciuszki sa w tych okresie najbardziej potrzebne dla maluszka...
 
Monisia13
W trakcie pobytu nic nie potrzebujesz dla maluszka. Ja miałam swoją pieluszkę flanelową - kładłam ją na przewijaku gdy Małą przebierałam, choć nie było problemu, gdy poszłam do położnych po dodatkową zwykłą tetrową.

Ja rodziłam w połowie sierpnia, ale też nie wiedziałam jaka będzie pogoda, poza tym nie wiedziałam jaki duży dzidziuś będzie (usg lubi się mylić) więc przygotowałam tatusiowi różne ubranka - trochę 52, trochę 56 w konfiguracji krótki i długi rękaw + 2 kocyki grubszy i cieniutki. W dniu wypisu mąż przywiózł i zaniosłam położnej żeby wybrała odpowiednie ubranie. Poprosiłam również, bym mogła córkę sama ubrać pod jej fachowym okiem - w ramach treningu ;)
 
Monisia 13, do szpitala jeszcze warto zapakować 2 podkłady na łóżko dla Ciebie (bo niby są ale jak będą mieli dużo pracy to mogą Ci nie przynieść). Ja ze sobą miałam jeszcze bajery do karmienia czyli maść lanolinową (ale dają położne bez problemu jak ktoś potrzebuje), nakładki na piersi (ja miałam Medeli i są super) i laktator (też mi się przydał bo dostałam nawału, a na oddziale wszystkie były wypożyczone). Ja miałam dla siebie 4 koszule - wszystkie zużyłam (jedną do porodu i potem na każdy dzień po jednej).
Dla maluszka możesz wziąć jeszcze pieluszkę tetrową bo nieraz brakuje i proszą, żeby przynieść swoje albo dzidziusiowi się uleje i dobrze mieć czystą pod ręką. Mnie przydały się jeszcze chusteczki do pupy bo się skończyły na sali i nie donieśli bo niby nie było.
Ja wychodziłam ze szpitala na początku lutego ale było ciepło +5 stopni. Mały był ubrany w body z długim rękawem i pajaca + skarpetki (generalnie bardzo wygodny zestaw dla malucha), kombinezon zimowy gruby, na to gruby koc i ciepła czapka. Położna kazała mi jeszcze założyć młodemu na tego pajaca spodnie i bluzę. Uważam jednak, że to było za dużo bo jak dojechaliśmy do domu był cały gorący (kombinezon miał bardzo ciepły i cały był okryty kocem). Na wszelki wypadek przygotuj sobie różne ubrania, żeby zawsze można było wybrać.
 
Podczas mojego pobytu przy mnie salowa przebierała łóżko dla nowej pacjentki to od razu kładła podkład na prześcieradło.

Przyda się również mały ręcznik do rąk - papierowe ręczniki w podajnikach są kiepskiej jakości, drą się i pozostają na rękach kłaczki papierowe.
Przydają się również mokre chusteczki do higieny intymnej i ręczniki papierowe, te grubsze, lepszej jakości do osuszania krocza, bo papier toaletowy najtańszy.

Co do chusteczek dla dzieci to chyba rzeczywiście przypada 1 paczka na dziecko, bo nas położna ochrzaniła, gdy koleżanka z pokoju nie zakleiła dokładnie opakowania, mówiąc że wyschną i będzie musiał nam tatuś dowozić.
 
Potwierdzam co do chusteczek, lepiej miec swoją paczkę i chusteczki do higieny intymnej fajnie jest ich używać po wizycie w toalecie. I własny podkład na łóżko, bo te które dają łatwo się drą. Co do ubranek przygotuj różne ubranka ale nie szaleć z ciepłymi ubraniami i kocami, bo najgorsze co można zrobić to przegrzać Dziecko!!! radzę też w samochodzie sciągnąc kocyk żeby po wyjściu z samochodu nie zawiało Dzieciątka. Dziecko powinno mieć ciepły i suchy! karczek, wtedy jest mu ciepło :)
Pozdrawiam :)
 
Ostatnia edycja:
Mnie pielęgniarka mówiła, że chociaż było stosunkowo ciepło na polu jak na luty to kazała mi to wszystko nałożyć na małego, bo niby wcześniej był w temperaturze 37 stopni i jest to jednak wielka różnica. Ja mimo wszytko uważam, że był za gorąco ubrany, nigdy go już tak ciepło nie ubierałam:tak:.
I potwierdzam - przegrzanie maleństwa jest najgorsze!
Fajnie, że teraz każdy dostaje chusteczki, jeszcze te 8 miesięcy temu była jedna paczka na salę. Widać wszystko się zmienia na lepsze w tym szpitalu:-)
 
reklama
Witajcie dziewczyny, z tego co piszecie bardzo dużo zmieniło się w tym szpitalu przez ostatnie lata. Ja pierwszą córkę rodziłam tam ponad 7 lat temu.
Teraz jestem w 2 ciąży, termin za 3 miesiące. Mam pytanie do mam rodzących siłami natury: Czy położne pozwalały Wam przybierać dowolną pozycję przy porodzie? Czy rutynowo nacinały Wam krocze?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
 
Do góry