reklama
- Dołączył(a)
- 15 Październik 2012
- Postów
- 7
Dziewczyny, a w jakich godzinach robią ktg w ambulatorium? Bo mam się zgłosić w poniedziałek i piątek, ale pani dr nie wspomniała o której ;p
magdalenaru ja bylam tam dzisiaj na ktg, bylam na miejscu o 7.20, stalam godzine do rejestracji i pozniej 3 w kolejce wiec wyszlam ze szpitala o 12.30... proponuje abys sie tam znalazla przed 7 i to sporo to moze uda Ci sie spedzic tam mniej czasu powodzenia
Rejestracja w ambulatorium jest generalnie chyba do 10 o ile dobrze pamiętam...ja jak chodziłam na KTG to przyjeżdżałam zwykle przed 7 coby nie siedzieć za długo...badanie trwa często nawet godzinę, a że są tylko 2 aparaty na IP to można sobie policzyć ile się spędzi czasu jeśli się jest np. 5 brzuchatek w kolejce do badania przed nami...
- Dołączył(a)
- 15 Październik 2012
- Postów
- 7
Dzięki za odp
Nie wiedziałam, że aż tyle to potrwa... Cóż, będę musiała wstać przed 5, żeby zdążyć ;P
Nie wiedziałam, że aż tyle to potrwa... Cóż, będę musiała wstać przed 5, żeby zdążyć ;P
mikaaa
Fanka BB :)
Na Kopernika nie ma możliwości opłacenia sobie lekarza, czy położnej.
Mnie nie chodziło o takie zaplanowanie cesarki! Tylko w momencie jeśli mam wskazania do cesarki i nie mogę rodzić sn to chyba w szpitalu ustalają jakiś termin porodu cc? Nie wiem właśnie jak to wygląda dokładnie, a wiem, że robią jakieś "kwalifikacje" do porodu. Tzn lekarz Ci wypisuje czy możesz rodzić sn czy masz rodzić cc?? Nie wiem... Ja tak to rozumiem, nie wiem jak to w praktyce wygląda...
I bardzo dziękuję wszystkim dziewczynom za odpowiedź na moje pytanie!!! :*
reklama
rysia420
Fanka BB :)
Pewnie niektóre z Was przerażę, ale rodziłam tam 4 lata temu i był istny koszmar.
Na dzień dobry zaznaczyłam, że poród miał być rodzinny. Mąż pojechał do sklepu po wodę do picia dla nas dwojga. Po przewiezieniu mnie na porodówkę okazało się, że męża nawet nie wpuścili do szpitala(!)(były to godziny nocne), a gdy zwróciłam im uwagę to zapytały tylko "po co mi go tutaj" <- mąż do dzisiaj nie może przeboleć, ze nie był przy porodzie. Po porodzie mój synek miał rozwolnienie, przez co odparzył sobie pupę, a ja ciągle goniłam do pielęgniarek, żeby go przewinęły, bo pupa dosłownie mu "płonęła". Za którymś razem usłyszałam, że one mają ograniczoną liczbę pampersów na dziecko i nie będą co 10 minut zmieniać. Na szczęście miałam w torbie wziętych kilka sztuk, sudocrem i chusteczki nawilżane i sama postanowiłam sobie poradzić, bez łaski Pań pielęgniarek. Od tamtego momentu przez kolejne dni pobytu w szpitalu nie oddawałam im już dziecka (jedynie na badania i do kąpieli). Miałam go cały czas przy sobie.
Pielęgniarki nie miłe (jedna tylko przypadła mi do gustu - chyba ona jedna pracuje tam z powołania).
Nie polecam tego szpitala.
Co do koszuli nocnej - lepiej mieć swoją. Te szpitalne to takie łachmany, tu dziura, tam dziura
Na dzień dobry zaznaczyłam, że poród miał być rodzinny. Mąż pojechał do sklepu po wodę do picia dla nas dwojga. Po przewiezieniu mnie na porodówkę okazało się, że męża nawet nie wpuścili do szpitala(!)(były to godziny nocne), a gdy zwróciłam im uwagę to zapytały tylko "po co mi go tutaj" <- mąż do dzisiaj nie może przeboleć, ze nie był przy porodzie. Po porodzie mój synek miał rozwolnienie, przez co odparzył sobie pupę, a ja ciągle goniłam do pielęgniarek, żeby go przewinęły, bo pupa dosłownie mu "płonęła". Za którymś razem usłyszałam, że one mają ograniczoną liczbę pampersów na dziecko i nie będą co 10 minut zmieniać. Na szczęście miałam w torbie wziętych kilka sztuk, sudocrem i chusteczki nawilżane i sama postanowiłam sobie poradzić, bez łaski Pań pielęgniarek. Od tamtego momentu przez kolejne dni pobytu w szpitalu nie oddawałam im już dziecka (jedynie na badania i do kąpieli). Miałam go cały czas przy sobie.
Pielęgniarki nie miłe (jedna tylko przypadła mi do gustu - chyba ona jedna pracuje tam z powołania).
Nie polecam tego szpitala.
Co do koszuli nocnej - lepiej mieć swoją. Te szpitalne to takie łachmany, tu dziura, tam dziura
Ostatnia edycja:
Podziel się: