reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Szpital Uniwersytecki Kopernika - poród, położne, wasze wrażenia

Dzięki Dziewczyny:) Niestety skńczyło się na cesarce, bo rozwarcie zatrzymało się na5 cm. Ból okropny, znieczulenia nie pomagały, po cesarce jeszcze gorzej, bardzo się wykrwawiłam i musiałam mieć przetaczaną krew. Ogólnie nie wiem co gorsze sn czy cc...
Dokończę innym razem, bo nikola wzywa mnie na karmienie :)
 
reklama
Kolorowa - moje Kochane biedactwo, to się wymordowałaś. To już jednak lepsze to cc, tylko od razu zrobione bez prób sn, bo takiego scenariusza jak u Ciebie nie wyobrażam sobie:(
Krętka - jestem z K-wa, a le teraz mieszkam w N-cach. Cieszę się bardzo, ze Ci się udało z dzidziolkiem. Ja jednak następnym razem nie wybieram się już na Kopernika, byłam 3 razy sama i dziękuję bardzo, następnym razem prawdopodobnie Rydygier.
 
Mam chwilę to dokończę. Nikola urodziła się w sobotę, 25.05 o12.10 przez CC, w 39tc +3d, 9pkt apgar, ponieważ miała sine nóżki i raczki ale po 3min już 10pkt:)
W piątek od 6 rano miałam skurcze nieregularne przez cały dzień, o 22;00 w końcu zdecydowałam, że jedziemy do szpitala chociaż skurcze dalej były nieregularne, co 5, 7, 10 min. Na IP skurcze się wyciszyły, więc bałam się, że nas odeślą ale okazało się, że szyjka jest miękka, skrócona więc mnie przyjęli. Rozwarcie było na 1,5 cm. Przyjęli nas na oddział, dali nam sale jednoosobową z łazienką, worek sako, piłka, drabinki, ogólnie sala bardzo fajna. Popieli mnie pod ktg i tak leżałam 1,5 godz. Poprosiłam żeby mnie odpięli bo skurcze na leżąco robiły się coraz bardziej nieprzyjemne. Skurcze miałam regularne co 3min. O 2 w nocy rozwarcie 2cm. O 2:30 odeszły mi wody. Znowu ktg. Po 1,5 godz. poszłam pod prysznic. O 4 zaczęłam już krzyczeć z bólu- na leżąco skurczy nie da się wytrzymać. O 5 rozwarcie 4cm- dostałam znieczulenie zewnatrzoponowe- pomogło na 5-6 skurczy chociaż dalej były dość bolesne, za to krótsze. O 7 dostałam kolejną dawkę znieczulenia ale w zasadzie nic nie pomogło- darłam się jak dziki kot, aż położna przyszła i powiedziała, że nie mogę aż tak bardzo krzyczeć... Rozwarcie było na 5 cm ale dalej już nie postępowało, ponieważ głowka dziecka była cały czas wysoko. Dostałam gaz- wdychałam go prawie bez przerwy, bo skurcze byly co 3 min i trwały 2 min. Poszłam pod prysznic, trochę pomogło. Później znowu kazali mi leżeć pod ktg- traciłam już oddech podczas skurczy, nie byłam w stanie oddychać. O godz. 10 zaczęło spadać tętno dziecka, zapadła decyzja o cesarce więc cały czas jechałam na gazie- naćpałam się nim jak nie wiem, w końcu przed 12 zabrali mnie na sale operacyjną. Sam zabieg trwał krótko i sprawnie, dopiero na pooperacyjnej zaczęły się problemy. Macica nie chciała się obkurczać, dalej miałam bardzo silne skurcze, bardzo krwawiłam. Co chwile przychodzili lekarze, robili mi usg, ugniatali brzuch- horror- uczucie jakby mnie ktoś młotem walił po brzuchu, ryczałam i błagałam żeby mnie już nie dotykali. Podali mi wszystko co mogli przeciwbólowego, a i tak mało to dało:/ Chcieli zrobić mi łyżeczkowanie ale po paru godzinnej obserwacji okazało się, że macica jednak zaczęła się prawidłowo obkurczać. Na sali pooperacyjnej spędziłam 2 dni. Przez ten czas widziałam tylko raz Nikole. W poniedziałek popołudniu przenieśli mnie już na oddział i byłyśmy już razem cały czas. We wtorek podczas obchodu powiedziano mi, że możemy wyjść do domu, bo z dzieckiem wszystko OK, niestety po godzinie przyszedł lekarz i powiedział, że względu na moją duża anemię muszą mi przetoczyć 600ml krwi. Po przetoczeniu anemia dalej duża ale już mogli mnie wypisać. I od wczoraj jesteśmy już wszyscy w domu:-):-)
 
Ostatnia edycja:
eve-marie dzięki za miłe słowa :)
to znaczy, że Kopernika nie polecasz? a następnego razu życzę Ci niebawem w takim razie!! to znaczy, że już się staracie? czytałam Twoją relację z porodu, ale nie pamiętam, co dokładnie było nie tak, co Cię zraziło do Kliniki? ja jeszcze mam czas to mogę zmienić decyzję ;) choć cały czas mam przeświadczenie, że tam jest najbezpieczniej dla matki i dziecka...

kolorowa biedactwo, ale się namordowałaś... dlaczego te wszystkie środki przeciwbólowe nie działały na Ciebie... a jak opieka w szpitalu? jesteś zadowolona?
 
nie mam pojęcia, może za późno je dostałam albo po prostu jestem odporna.. :/ albo po prostu ból był tak silny....
Co do opieki to jestem zadowolona, poza jedną położna podczas porodu, która tak niedelikatnie mnie zbadała:/ myślałam, że jej palce gardłem mi wyjdą... sorry za bezpośredniość ale inaczej nie da się tego powiedzieć. Opieka na sali pooperacyjnej super, na oddziale też, położne pomagają, można w każdej chwili się do nich zwrócić, ja byłam na Ip...
 
Krętka zraziło mnie jedno - wypuścili mi dzieciaka z żółtaczką i po 2 dniach znowu szpital i ja po cc na rozkładanym fotelu turystycznym musiałam spać, masakra. Mąż mnie zmieniał bo z raną był problem żeby z niego wstać. Poza tym Kopernik izoluje od rodziny, zamkną taką po cc na pooperacyjnej, męża nawet nie wpuszczą (mój skrupulatnie z tego skorzystał doprowadzając się do nieprzytomności i już nie było mowy o tym żebym miała jakikolwiek pożytek z niego), dziecko raz przywiozą, nie podoba mi się to. Ogólnie zastrzeżeń nie mam, wszystko okej poza tym co powyżej. W Rydygierze z mężem przed cc, z mężem od razu po cc, w sumie jak planowa cc, to wg mnie obojętne gdzie ją zrobią, efekt ten sam. Nie staramy się na razie, bo 17.06 idę do pracy na nowe stanowisko, w nowym zawodzie, który sobie wybroniłam w kwietniu, ale w tym samym zakładzie pracy.
 
Ostatnia edycja:
Boże kolorowa współczuję przeżyć, ale najważniejsze, że jesteście już w domu. Gratulacje.

Wczoraj byłam na Kopernika na ktg i się przeraziłam, bo znowu nie było miejsca w szpitalu. tyle rodzących do południa, że ledwo dali radę. To relacja jednej lekarki do drugiej. Niestety tak głośno rozmawiały, że nie sposób było nie słyszeć. strasznie się boję, że jak się akcja zacznie i pojadę na Kopernika, to mnie z kwitkiem odeślą z powodu braku miejsc.

Kurcze chcę tam rodzić, bo słyszałam tam naprawdę dobre opinie, ale poprostu boje się że mnie nie przyjmą. Spotkałyście się z takim przypadkiem????? Czy mimo wszystko udaje im się to ogarnąć.

Mam jeszcze pytanie, czy ten remont się już zakończył?????? oraz po jakim czasi wypisują do domu. Chodzi mi o poród sn?

Dzięki i jeszcze raz gratulacje wszystkim już rozpakowanym mamusiom
 
Kolorowa- gratulacje:-D:-D:-D a jak to z remontem jest? skończony już?

basiaa- mysle ze brakiem miejsc nie ma się co na zapas przejmować, jeśli przyjedziesz z mocno rozwiniętą akcją nikt cię na laskę losu nie zostawi tylko karetką do innego szpitala
A masz już jakieś symptom,y porodu? mi właśnie czop zaczął odchodzić więc mam nadzieje że do 2 tyg. sie rozpakuje
 
reklama
Do góry