witaj.
rodziłam tam prawie 3 lata temu, z przyjęciem nie miałam problemu ale chodziłam do szkoły rodzenia, którą prowadziła połozna ze szpitala ( tak naprawdę z perspektywy czasu zbędna ta szkoła rodzenia
, ale jesli ktoś ma się czuć pewniej...)do tej pory nie wiem czy to miało znaczenie czy zwyczajnie było miejsce, choć porodów tej nocy było 18 i "moja" połozna 'obsługiwała' 4 dziewczyny
przyjęły mnie bardzo rutynowo 2 połozne, na początku bardzo źle to odebrałam, ale po czasie zrozumiałam, ze ja byłam jedną z tysiaca i to dla mnie było wyjatkowe przezycie a nie dla nich
urodziłam bardzo szybko i bez żadnych komplikacji więc tez bez zadnych problemów.
połozna- pani Ania była bardzo fajna.
zarzuty to: nacięła mi krocze bez pytania- co podobno robią (ale gdyby się spytała to nie wiem czy nie byłoby gorzej) i szycie zanim zaczęło działać znieczulenie lub było za słabe. nie wiem kto mnie szył- chyba lekarka, ale jak powiedziałam, ze wszystko czuję to powiedziała, ze trudno, ona nic więcej nie zrobi.
to w zasadzie najbardziej zapamiętałam z porodu i zle wspominam do tej pory.
urodziłam wieczorem więc w zasadzie jak dotarlismy na salę to "trzeba było spać"
sale w porządku, mi połozne w zasadzie nie pomagały, kazały mi spać
) chodziły i patrzyły jak tam, raczej trzeba było się zwrócic z ewentualnym problemem, ale generalnie były bardzo sympatyczne i jeżeli juz pomagały to robiły to z sercem.
nie było problemów, zeby dostać czopek lub srodek przeciwbólowy-pytały o to.
ogromny zarzut to niestety brudne prysznice!!! przy takiej ilosci pacjentek na pietrze były tylko 2 łazienki a odpływy pozatykane włosami i innymi niezbyt przyjemnymi "rzeczami"- jak to po porodzie, czesto woda stała na kilka centymetrów, a chodzic pod prysznic trzeba bardzo czesto.
drugi mój zarzut to to, ze nie ma zadnej weryfikacj osób przychodzących, nawet nie wiem czy to wina szpitala czy zwyczajnie sami tego chcieliśmy
(
to cudowne, ze dziecko cały czas jest z mamą , i ze są odwiedziny ale ludzie niestety nie maja wyobrazni!!! u mnie na sali w łózku z noworodkiem i jego mamą lezał(spał!) tatuś. wiem, ze oni byli z daleka i on nie miał gdzie przenocować i spał w jakichś turystycznych noclegowniach a cały dzień od 7 do 20 był w szpitalu, no ale spać na łóżku to chyba przesada, oprócz tego jeden tatuś przyprowadził prychajace dziecko!!!, na korytarzu tez spotkałam kaszlącego faceta.
nie jestem przewrazliwiona i nie wychowywałam Oskara w sterylnych warunkach ale są granice a jak ludzie sami ich nie znaja to szpital powinien tego pilnowac, wydaje mi się.
dobra, konczę moje wywody
podsumowując, gdyby nie te łazienki to bym poleciła.
a i za poród rodzinny zapłaciłam 800 zł- miałam znizkę za ta szkołe rodzenia 200zł!!
to złodziejstwo w biały dzień ale nie załuję, tatus się bardzo przydał
)
pozdrawiam