Chciałabym się podzielić doświadczeniami ze Starynkiewicza.
Postanowiłam tam rodzić ze względu na cukrzycę ciążową leczoną insuliną - słyszałam, że jest to jeden ze szpitali specjalizujących się w tego typu przypadłościach.
Na izbę przyjęć przyszliśmy ze skurczami co 5 minut, zostałam bardzo sympatycznie przyjęta, zbadana i odesłana na porodówkę.
Sala porodowa nie była specjalnie zachęcająca - przypominała boks wydzielony z jednego wielkiego pomieszczenia tak, że doskonale było słychać co się dzieje w salach obok. Regularnie podłączano mnie do ktg, przy którym niestety trzeba było leżeć, albo siedzieć na piłce - niestety, bo najmniej mnie bolało jak chodziłam. Co do położnych - bardzo konkretne kobitki, starały się wszystko tłumaczyć i uspokajać a jak zaczynałam histeryzować, to się nade mną starały nie litować - teraz muszę przyznać, że było to zachowanie słuszne, bo gdyby okazały współczucie, to rozpadłabym się chyba na kawałki.
Poród nie należał do najkrótszych ani najprzyjemniejszych, ale lekarze i położne zasługują na medal. Po wielu godzinach dostałam ZZO, jak tylko szyjka rozwarła się na 4 cm, później poszło już gładziutko i urodziłam 4 kg zdrowego chłopca. Położono mi synka na piersi na parę minut, a potem lekarka grzecznie zapytała, czy może go zabrać do mycia i ważenia, czy jeszcze chcę z nim tak poleżeć - miałam wybór!
Sale poporodowe również nie są zbyt schludne, ale za to czyste i dwu -trzyosobowe, co jest atutem. Położne przychodzą często, dopytują co pomóc, nie ma najmniejszego kłopotu z poproszeniem o wyjaśnienie czegoś czy udzielenia pomocy w czynności przy dziecku albo dokarmienia z butelki.
Spędziliśmy z młodym w szpitalu dwa dni dłużej ze względu na żółtaczkę, w tym czasie zdążyłam się przekonać, że jak tylko wyniki badań odbiegały od normy, lekarze nie czekali do obchodu, tylko szukali mnie na korytarzu, żeby mnie poinformować co i jak - za to wielki plus.
Podsumowując : warunki może nie hotelowe, ale nie o to w końcu chodzi! Generalnie personel super sympatyczny i kompetentny, polecam każdej mamie poród na Starynkiewicza (i znieczulenie jest darmowe)!
Minusem jest to, że trzeba mieć ze sobą dokładnie wszystko i dla dziecka (poza sztucznym mlekiem) i dla siebie, czyli papier toaletowy, kubek, sztućce i tego typu rzeczy, których bym się nie spodziewała. Kolejnym ewentualnym minusem są studenci w ilości przerażającej - chociaż mnie to zupełnie nie przeszkadzało, a w czasie porodu nawet okazało się, że studentka była bardzo pomocna.