reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

szkoła rodzenia

Hej! Gdyby ktoś jeszcze poszukiwał szkoły rodzenia w Sochaczewie to niedawno w klinice Alfa przy ul.Polnej powstała szkoła rodzenia prowadzona przez położne ze szpitala Sw.Zofii w Warszawie-POLECAM!ma bardzo fajny program(położne prowadzące tam zajęcia pracują jednocześnie w najbardziej znanych warszawskich szkołach) 6 spotkań po ok 3 godziny-ciąża,poród,pielęgnacja noworodka,karmienie piersią,połóg,malowanie brzuszków.NAPRAWDĘ WARTO!!!
 
reklama
Hej! Gdyby ktoś jeszcze poszukiwał szkoły rodzenia w Sochaczewie to niedawno w klinice Alfa przy ul.Polnej powstała szkoła rodzenia prowadzona przez położne ze szpitala Sw.Zofii w Warszawie-POLECAM!ma bardzo fajny program(położne prowadzące tam zajęcia pracują jednocześnie w najbardziej znanych warszawskich szkołach) 6 spotkań po ok 3 godziny-ciąża,poród,pielęgnacja noworodka,karmienie piersią,połóg,malowanie brzuszków.NAPRAWDĘ WARTO!!!

my już za szkołę rodzenia dziękujemy :-)
 
Hej! Gdyby ktoś jeszcze poszukiwał szkoły rodzenia w Sochaczewie to niedawno w klinice Alfa przy ul.Polnej powstała szkoła rodzenia prowadzona przez położne ze szpitala Sw.Zofii w Warszawie-POLECAM!ma bardzo fajny program(położne prowadzące tam zajęcia pracują jednocześnie w najbardziej znanych warszawskich szkołach) 6 spotkań po ok 3 godziny-ciąża,poród,pielęgnacja noworodka,karmienie piersią,połóg,malowanie brzuszków.NAPRAWDĘ WARTO!!!

ja mam nadzieję, że już nigdy nie będę szkoły rodzenia potrzebowała........
 
reklama
Nie wiedziałam gdzie to wkleić, a chciałam się z Wami podzielić. To fragment książki "chłopiec, czy dziewczynka". Dla kochanych naszych cieżaróweczek. Żałuję, że ja nie myślałam w ten sposób o swoich porodach :zawstydzona/y:

"......Chciałbym jeszcze uczulić przyszłe matki na przebieg samego
zakończenia ciąży, czyli porodu. Poród to nie choroba, to
szczęśliwe uwieńczenie pracy trwającej ponad 10 miesięcy (ciąża +
kilka tygodni przed) nad stworzeniem nowego życia. Ostatni
wysiłek, aby pomóc dziecku przebyć długotrwałą podróż, przez
krótką odległość, ale do jakże odmiennych warunków – od macicy do
świata zewnętrznego poza ciałem.
Fakt, że jest ból, fakt, że to olbrzymi wysiłek, ale nie tylko matki,
również dziecka. Przedstawię Wam teraz poród widziany od
strony dziecka, jak ono go widzi i jak przeżywa. Kiedy nadejdzie ten
moment pomyślcie, że nie jesteście same, to maleństwo cierpi
również i jest bardziej przerażone od Was, pomożecie jemu?
Spokojnie i beztrosko żyło się dziecku w macicy. W bezpieczny
sposób porozumiewało się z światem zewnętrznym. Nagle zaczęły się
jakieś skurcze. Są coraz silniejsze i coraz dłuższe. Ślepa siła
gniecie je i spycha w dół. W czasie skurczu dziecko nie oddycha,
bo macica zaciska jego naczynia krwionośne w pępowinie. Matka
podczas wielkiego wysiłku zużywa większość zapasu cukrów –
glukozy we krwi, zaczyna go brakować również we krwi dziecka.
Niestety trzeba się jeszcze przepychać przez wąski tunel dróg
rodnych.

Uszy zanurzone w wodzie i osłonięte powłokami brzusznymi słyszały
głosy przytłumione, nagle uderzają w jego uszy z niespotykaną siłą
normalne odgłosy i krzyki na sali porodowej, dla dziecka to
przerażający hałas. Oczy widziały światło, ale przez skórę, po
urodzeniu zostają oślepione światłem reflektorów, odruchowo
dziecko zaciska powieki.
To jeszcze nie koniec ktoś chwyta za nogi, daje ”klapsa”
w tyłek, kręgosłup dziecka nagle wyprostowuje się. Odcięta
pępowina gwałtownie pozbawia dopływu tlenu dostarczanego
z organizmu matki. Dziecko musi nagle zacząć oddychać, ale
nieprzyzwyczajone płuca reagują na powietrze silniej niż zaciąganie
się mocnym papierosem przez niepalącego.
To już koniec? Ależ skąd! Jeszcze rzut na twardą i zimną
powierzchnię wagi, owijanie w jakieś szorstkie materiały. Dziecko
jest przerażone, krzyczy. Powszechnie się myśli, że te pierwsze
krzyki to zwiastun życia, a to tymczasem objaw cierpienia
i paniki. Tak to jest zwykle przy taśmowej obróbce na sali porodowej,
nikt nie ma czasu.
Czy tak być musi, oczywiście, że nie. W wielu krajach dąży się do
tego, aby dziecko pojęło, że wolność, która przyszła tak nagle jest
jego szczęściem i robi wszystko, aby czuło jak najmniej strachu.
Czasami wystarczy trochę ciszy w tym momencie, lekki półmrok,
ułożenie w pozycji embrionalnej na ciepłym brzuchu matki, gdzie
jeszcze można usłyszeć bicie jej serca, nie odcinanie natychmiast
pępowiny. Niech poleży sobie kilka minut i nauczy się powoli
oddychać, pępowinę odciąć dopiero wtedy, gdy przestanie pulsować,
co jest znakiem, że organizm dziecka przejął już wszystkie funkcje.

Dziecko nie krzyczy, za to matki są wystraszone czy aby na
pewno oddycha.
Często matki dla własnej wygody i z lenistwa pogarszają sytuację
dziecka. Żądanie, aby za pomocą kroplówki szybko ”wycisnąć”
dziecko, prowadzi do przedłużenia czasu trwania skurczów, a więc
do niedotlenienia dziecka, co prowadzić może do uszkodzenia
mózgu. Zwiększone wtedy zużycie glukozy wraz z chwilowymi
przerwami w dopływie krwi może prowadzić do hipoglikemii.
Również przyjmowanie leków przeciwbólowych powoduje ich
przeniesienie do krwiobiegu dziecka. Po odcięciu pępowiny,
niedojrzała wątroba noworodka oczyszcza krew czasami 10 dni
i przez ten czas dziecko jest słabe i senne i posiada niechęć do
jedzenia.
Zamiast tego proponuję dietę bezsolną na kilkanaście dni przed
porodem celem zmniejszenia turgoru w komórkach ciała, a także
picie pod koniec porodu (i po zakończeniu) bardzo słodkich
napojów w ilości 2 – 3 litry, oraz przynajmniej dwugodzinne
karmienie dziecka piersią, bezpośrednio po porodzie, aby
spożyło najcenniejszą siarę...."
 
Do góry