Hej,
jestem trochę roztrzesiona, w zasadzie nie wiem co napisać, potrzebuje się wygadać.
Znalazłam się w sytuacji bez wyjścia, tkwię w tym od dawna. Boję się o swoje życie, o życie mojego dziecka. Jeśli przeżyję dzisiejszą noc to będzie jakiś cud. Nasze życie to roller coaster - kiedy myślę że jest stabilnie, nagle jest potężny zjazd w dół. Kiedyś zalilam się tutaj, że mam słabą sytuację z partnerem w domu, jeszcze wtedy nie wiedziałam że najgorsze przede mną. Kojarzycie te dramaty z motywem szczęśliwej pary, gdzie później okazuje się że jedna strona to jakiś psychopata / przemocowiec / zupełnie inny człowiek niż ten, za którego się podaje, i chce się pozbyć swojej rodziny? Moje życie zamieniło się w taki koszmar. Jakiego ruchu nie wykonam, wszystko działa przeciwko mnie, obraca się w drugą stronę, straciłam wiarę w cokolwiek. Czuję się jak w jakimś matrixie. Gdzie szukać pomocy? Policja, mops itp odpadają, aa, psychiatra, terapeuta również. Uciec za granicę z dzieckiem? Co robić w sytuacji bez wyjścia? Jak odejsc od takiego człowieka kiedy on nie daje odejsc?
Jestem już na skraju, mam 25 lat siwieje, ręce trzęsą mi się jakbym miała Parkinsona, przestalam mieć okres, jakimś ogromnym fartem wyszlam z bezsennoci.
Czy zostało mi już tylko spisanie Testamentu? Jak ewentualnie zabezpieczyć dziecko żeby po śmierci matki ojciec nie miał do niego praw lub żeby chociaż ktoś inny mógł sprawować nad nim opiekę? Dzisiejszą noc nie wygląda dla mnie zbyt optymistycznie. Teraz mam parę minut na złapanie oddechu.
jestem trochę roztrzesiona, w zasadzie nie wiem co napisać, potrzebuje się wygadać.
Znalazłam się w sytuacji bez wyjścia, tkwię w tym od dawna. Boję się o swoje życie, o życie mojego dziecka. Jeśli przeżyję dzisiejszą noc to będzie jakiś cud. Nasze życie to roller coaster - kiedy myślę że jest stabilnie, nagle jest potężny zjazd w dół. Kiedyś zalilam się tutaj, że mam słabą sytuację z partnerem w domu, jeszcze wtedy nie wiedziałam że najgorsze przede mną. Kojarzycie te dramaty z motywem szczęśliwej pary, gdzie później okazuje się że jedna strona to jakiś psychopata / przemocowiec / zupełnie inny człowiek niż ten, za którego się podaje, i chce się pozbyć swojej rodziny? Moje życie zamieniło się w taki koszmar. Jakiego ruchu nie wykonam, wszystko działa przeciwko mnie, obraca się w drugą stronę, straciłam wiarę w cokolwiek. Czuję się jak w jakimś matrixie. Gdzie szukać pomocy? Policja, mops itp odpadają, aa, psychiatra, terapeuta również. Uciec za granicę z dzieckiem? Co robić w sytuacji bez wyjścia? Jak odejsc od takiego człowieka kiedy on nie daje odejsc?
Jestem już na skraju, mam 25 lat siwieje, ręce trzęsą mi się jakbym miała Parkinsona, przestalam mieć okres, jakimś ogromnym fartem wyszlam z bezsennoci.
Czy zostało mi już tylko spisanie Testamentu? Jak ewentualnie zabezpieczyć dziecko żeby po śmierci matki ojciec nie miał do niego praw lub żeby chociaż ktoś inny mógł sprawować nad nim opiekę? Dzisiejszą noc nie wygląda dla mnie zbyt optymistycznie. Teraz mam parę minut na złapanie oddechu.