u mnie do 2 miesiąca jazda w wózku to była prawdziwa jazda bez trzymanki, dziecię się darło jak połamane a ja leciałam ekspresem na wertepki by zasnęło smacznie a poźniej bez możliwości odsapnięcia cały czas musiałam latać (dosłownie) bo inaczej sie budził i był wrzask. jak patrzyłam na inne mamy idące z nóżki na nóżke to miałam łzy w oczach. teraz już jest ok.
kładzenie do łóżka to była maniana. ale zacisnęłam zęby aż mnie szczęki bolały i jechałam wg książki Tracy. Powiedziałam sobie, że milion razy podniosę przytulę a niech ryczy, w końcu się złamie. Jestem wrogiem zostawiania dziecka na zasypianie aż się wyryczy..zresztą mój mógłby 3h i by nie zasnął. Nauspakajałam się, nalatałam naskakałam, kręgosłup mi prawie wysiadł ale warto było. Teraz synuś kocha swoje łóżeczko, nienawidzi być kołaysany na rekach, bo ma swoje sprawy w łózeczku i wręcz się wyrywa jak je widzi:-)
, przed spaniem się turla ciągnie pieluchę nie raz znalazłam go w drugim końcu łóżeczka...jak nie może zasnąć to woła. wtedy biore na ręce całuję, uspokoję i głaszczę po głowie albo pleckach aż zaśnie.
Nie popieram bicia ale rozumiem, że się wkurzyłaś...ja też się wnerwiłam raz jak była nocna a raczej ranna o 4 rano awantura o mleko. 1,5 godziny walczyłam, by poszedł spać. rano myślałam, że zasnę na stojąco. ale mleka nie dałam. teraz już nawet herbatki nie chce o tej godzinie, jak się obudzi to zaraz zasypia.
Moim zdaniem konsekwencja jest najlepsza. Nie możesz być zdenerwowana, wiem, ze łatwiej mówić niż zrobić. ale jak już nie dajesz rady a dziecię ryczy to najlepsza metoda wyjdź do drugiego pokoju, zatkaj uszy i policz do 10, pomyśl, że dasz radę bo jesteś silniejsza większa i mądrzejsza i nie odpuścisz. Bierz na ręce, kołysz uspokajaj i jak tylko sie uspokaja to do wózka czy do łózka. Żebyś się nie stresowała to niech mąż przyniesie wózek do domu, bo ludzie są porąbani i zaraz jak słyszą te dzikie wrzaski to "serce im się kraje na wyrodne matki" ja osobiście miałam to w..., bo uspokojenie mojego "świrka" nie było możliwe na rękach, więc latałam po wetepach... teraz w 4 miesiącu to już raj:-)
;-).