Czytalyscie "Dom nad rozlewiskiem" Malgorzaty Kalicinskiej?
Dla mnie rewelka... jeszcze dzis mysle o losach bohaterow.
Wciagnela jak nie wiem co... przeczytalam w ekspresowym tempie.
Uwaga, teraz opis z ksiazki, tj. okladki:
"Bohaterka opowiesci znajduje sie na zakrecie, a dotychczasowe zycie, gdy sie nad nim glebiej zastanowic to...
Malgorzata wlasnie na chwile przestala biec i zaczela sie zastanawiac nad swoim zyciem.
Co dalej, po utracie pracy w prestizowej agencji reklamowej?
Co dalej, gdy z Konradem juz nic od dawna jej nie laczy?
Co dalej, gdy wiele spraw od lat odkladanych na pozniej trzeba wreszcie wyjasnic?
Co dalej...?
(...)
Wspaniala, pelna ciepla i zyciowej madrosci opowiesc o drodze, ktora trzeba przebyc, by odnalezc swoje miejsce na ziemi."
"Jedz, modl sie, kochaj" Elizabeth Gilbert tez fajna... przeczytalam w 2 dni.
Ale losem bohaterki "nie zylam" tak dlugo jak losem Malgorzaty ;-)
Aaaa, i jeszcze jedna mi sie przypomniala... tez niedawno przeczytana.
"Tysiac sztuk zlota" Ruthanne Lum McCunn. Ta ksiazke doslownie pochlonelam.
Taka dla romantyczek...
Opis z okladki: "W 1871 r Chiny nawiedza kleska glodu i ojciec 13 letniej Lalu musi ja sprzedac. Dziewczyna trafia do domu publicznego, skad zabiera ja do Ameryki handlarka zywym towarem. Tam zostaje wystawiona na licytacje i staje sie wlasnoscia szefa knajpy na Dzikim Zachodzie.W koncu zagrano o nia w pokera...
Ta po mistrzowsku opowiedziana historia jest prawdziwa biografia, przeniesiona takze na ekran, opowiescia o niezwyklej kobiecie, ktora walczy o niezaleznosc i szacunek na amerykanskim zachodzie"