hej..jestem przybita strasznie...po raz 3 mala zrobila nam taki numer ze boje sie zasnac....zaczela plakac i sie zaciela...przestala oddychac i zemdlala....stracila przytomnosc....w koncu po dmuchaniu, klepaniu szczypaniu i odwracaniu glowka w dol zaczela oddychac ale zaraz znow zemdlala....po klepnieciu w tylek zaczela oddychac i dlugo plakala a po tym juz wszytsko wrocilo do normy...jakby nigdy nic...niby 5% dzieci tak ma...ale jutro dzwonie do przychodni i ide z nia do lekarza bo przyczyn moze byc kilka...wstep do padaczki, rzadka choroba genetyczna...za malo zelaza ( co by tlumaczylo jej bezgraniczna milosc do szpinaku ostatnimi czasy) albo poprostu tzw terroryzm nieswiadomy do konca....jestem przerazona...po tym wszystkim jak mala zasnela wpadlam w taka histerie ze nei moglam sie uspokoic przez godzine...i zastanawiam sie CO JESZCZE? co chwile cos z ta moja zabka....czuje ze mam depresje..z mezem mi sie sypie nie mam ochoty spotykac sie z ludzmi przez te problemy....boje sie wracac do pracy i zostawic malej w zlobku...wiem jednak ze jesli te ataki to poprostu ataki bezdechu afektywnego spowodowane tym ze cos sie dzieje nie po mysli mojej inteligentnej cory i jesli ja bede panikowac i robic wielkie HALO to bedzie jeszcze gorzej....ale jak mam nie robic halo jak mi dziecko sie biale jak sciana robi nie oddycha i traci przytomnosc?....jezu zastrzelcie mnie....