A tych obrotów w styczniu, to się boję jak cholera... właśnie dziś rozmawialiśmy w domu, że nie wiemy jak damy radę... jednak to 4te dziecko,a Natalka mała i wymaga non stop uwagi, śpi z nami, itd. Trzeba będzie powoli zmieniać wszystko... może jak się przeprowadzimy w październiku, to trochę się uda jeszcze ułożyć... Bo na razie to ona z nami w 1 pokoju, w którym sypialnia, salon, gabinet i pokój dziecięcy razem
ale ja nie wiem jak ja będę wstawać w nocy
@dream box ja też mam takie psychiczne dołki, dużo płacze, o ile jestem z dziećmi czy w pracy to wiadomo, że muszę się trzymać ale jak tylko zostanę sama albo kładę się do spania to od razu łzy w oczach, czarne myśli. U mnie to jest pewnie spowodowane tym, że nie planowałam tego dzieciątka teraz i jestem przerażona jak to będzie. Po drugie to marne samopoczucie mnie dobija. Liczę, że ten pierwszy trymestr będzie taki a potem może zacznę się w końcu cieszyć
My niby planowaliśmy, ale tak myślimy, że to chyba nieprzemyślane jednak było
zdecydowaliśmy, bo albo wtedy albo już nigdy... I tacy nie byliśmy przekonani czy to dobra decyzja... z resztą... Ja od przyszłego miesiąca miałam już się nie starać, bo wyszły mi tak słabe wyniki, że nawet do in vitro by mnie nie zakwalifikowali i stwierdziłam, że już nie ma szans... no... I wtedy się okazało, że jestem w ciąży
O takich dołków to mam masę... boję się jak dam radę ogarniać w nocy niemowlaka i 3 latka który potrafi wstać na mm albo sie rozkopać w nocy tysiąc razy. Mąż chrapie do tego lunatykuje potrafi wstać z łóżka i trzymać szafe bo się wali. Jak kilka razy miał opiekę nad małym w nocy przejąć to dziecko płakało a on spał. Więc wylądował w innym pokoju bo nie byłam w stanie jeszcze słuchać chrapania i znosić jego nocncyh akcji.
mój też tak chrapie
ale ja go budzę, bo mam takie samo prawo do spania, jak on
tylko on się złości, że nie pozwalam mu spać
a on mi pozwala?
I też ma takie zajawki w nocy... już mnie kiedyś za włosy szarpał
a w Chorwacji pamiętam, że mnie zaczął szarpać i na mnie włazić, bo nie mógł złapać oddechu, ponieważ mu się śniło, że się topił
jak się przeprowadzimy, to będę go miała gdzie wyrzucić
Z tym płaczem to ja mam tak, że po pierwsze wszystko mnie wzrusza totalnie, ale też wszystkie trudne sprawy jakby mnie przerażają np. przeglądam jakiś info z protestów np. w "Faktach" i płaczę. Jak mnie dzieci czymś zirytują to też. Że mąż nie daje mi tyle wsparcia co potrzebuję - ryk. No jakiś dramat - nawet jak to piszę to już łzy mi ciekną xD
U mnie karmienie też jakoś super nie pomagało, ale ja przy KP jestem strasznie głodna, szczególnie na początku
Szczerze? Czułam się bardziej sexy i bardziej lubiłam swój wygląd jak ważyłam 85kg przy 160cm, niż teraz jak ważę poniżej 50kg
Trzymam kciuki, żeby się udało!
A ja zawsze to lubiłam bo wreszcie taki spokój, kawka, można coś tam poczytać w trakcie, relaks. Ale teraz pewnie bym w trakcie wymiotowała więc muszę jeszcze poczekać
Mi się wydaje, że nawet jak się planowało to i tak przychodzi czasem takie zwątpienie i myśli "po co mi to było", "co ja narobiłam", "czy dam sobie radę?"
To u mnie o tyle plus, że każde dziecko karmiłam piersią i spałam z nimi więc dość szybko przestaję ogarniać czy i kiedy dziecko jadło, bo je totalnie na śpiocha
Tak... myślę, że przy planowanym też się zdarzają takie myśli... macierzyństwo to piękna sprawa, ale też bardzo trudna i wymagająca...
Kochana wiem co znaczy chrapiący mąż. Ja jednym czasem jak urodziłam pierwsze dziecko dosłownie uciekłam z sypialni bo tak mąż chrapał, że patrzyłam na niego i myślałam żeby zrobić mu krzywdę, kłóciliśmy się przez to strasznie. Mój mąż tak chrapał jak był bardzo zmęczony a wtedy pracował fizycznie więc codziennie był zmęczony. Pomogła dopiero zmiana pracy na biurową. Teraz czasem chrapie ale dużo mniej. Mnie to dobijało, że muszę wstawać do dziecka a potem jeszcze nie mogłam zasnąć przez to chrapanie. Ja mam na stanie 5 latkę i 2 latka. Także boję się ogromnie. Nie wiem jak sobie dam rady. Ten pierwszy rok to jeszcze jakoś pchnę do przodu ale jak wyobrażam sobie przyszłość, że ja do pracy a dzieci porozwozić do szkoły, przedszkola i żłobka to mam ciarki.
To ja się najbardziej boję pierwszego roku, bo najbardziej mnie przeraża budzenie się co 2h i to noszenie, jak będzie miało, 2,3 czy 5 miesięcy
Współczuje każdej z nas, ale cieszę się ze nie jestem sama z tymi dołkami. Każda z nas ma jakaś historie, swoje problemy i zmartwienia, a burza hormonów nasila wszystko pewnie kilkanaście razy…dla mnie to będzie pierwsze dziecko (moje bo mąż ma nastolatka z pierwszego małżeństwa) i jestem przerażona czy ogarne zmianę życia, bo do pewnych rzeczy już się przyzwyczaiłam i nie było mi z tym zle. To nie tak ze dziecka nie pragnęłam i bardzo długo się o nie staraliśmy, ale im starsza byłam to tych wątpliwości było coraz więcej:/ ale, z pozytywów. Ja dziś miałam energiczny dzień. Dobry dzień w pracy, poszłam na ten pierwszy trening z super babeczka i od razu energii nabrałam a potem długi spacer z psem i lody
i mi to mega pomogło. Dla mnie klucz to chyba nie zgubić samej siebie w tym ciążowym szaleństwie i robić maksymalnie tyle rzeczy które tez przed ciąża sprawiały mi przyjemność ile czas i zdrowie mi pozwolą. Ostatnie dni zalegałem na kanapie i to był gwóźdź do trumny dla mnie. Myślenice górne, płacze i inne dramaty. Także dziewczyny, myślcie o sobie i dbajcie o siebie , bądźcie trochę egoistkami i pamiętajcie o swoim JA
Jak pierwsze dziecko, to łatwiej nie zgubić siebie
jak miałam trzecie po przerwie 12 i 14 lat, to też umiałam nie zgubić siebie... a teraz, przy tej 2latce, to mnie w ogóle nie ma
(rano jestem z nią sama, popołudniu pracuję, jak wracam o 20 to znów ona do 23 plus dwie starsze, bo P. trochę też pracuje w domu wieczorem. Do tego budowa, w soboty śluby i ostatnio się widziałam z przyjaciółkami chyba ponad 2 miesiące temu
nie mam kiedy iść sama na spacer... przedostatnio, wracając od lekarza, pojechałam inna trasą, żeby chociaż inny widok mieć. Miałam się zatrzymać i się przejść nad jeziorem, a tu telefon od ex, że dostał gorączki i ja muszę pojechać na zebranie do 14 latki... spóźniłam się godzinę
Ja też mam dołki. Przed ciążą bardzo chciałam drugiego dziecka, a teraz mam takie zjazdy hormonalne,brak sił,że pojawiają się obawy jak dam radę z dwójką i że już nigdy nie będę wypoczęta i w ogóle co to był za pomysł
ale mam świadomość (i nadzieję!),że to chwilowe. Nie wiem, jakoś pomimo tego, że ciążę z synkiem też przeszłam ciężko fizycznie i psychicznie to po fakcie sobie idealizowalam ten stan, myślałam, że chciałabym znów to wszystko przeżyć bardziej świadomie, że będę wiecie... taką mamą w ciąży pełną energii, promienną i będę się ładnie ubierać, że będę czerpać z tego stanu garściami a ja znów czuję się jak
nie wiem co to były za zrywy i wyobrażenia,chyba instynkt mnie zamroczył
Początek wypowiedzi, to dokładnie to, co mam w głowie
A co do drugiej części, to też miałam takie założenie... że to ostatnia ciąża i będę się delektować każdym dniem... a tu pękło 8 tygodni, gdzie tylko walczyłam o przeżycie i żebym się nie utopiła we własnym smutku
Ps Ale ja tak się czułam w każdej poprzedniej ciąży. Jak błogosławiona
jakby ode mnie promienie odchodziły
a teraz nie mam siły poszukać nawet ciążowych ubrań w szafie, bo w normalne się nie mieszczę
Ja już od kilku tygodni mam doła, mimo, że dzidzius planowany, to zmeczenie, senność, ból, mdłości i ta bezradność doprowadzają do łez. Mam wsparcie męża i mamy, którzy przejęli niemalże opiekę nad córką. 1 ciąża w szczycie pandemii, zamknięciu, tym razem marzyłam, żeby być cieżarną aktywną, pracującą, obracającą się wśród ludzi. Byłam dzisiaj na kilka godzin w dodatkowej pracy, z której jeszcze nie zrezygnowałam pierwszy raz od 2 tygodni- jestem jak po pracy w kamieniołomach, boli mnie głowa, mam mdłości, dziś miałam dietę o bułce i wodzie. Z córką miałam mdłości do 22 tc - nie napawa mnie to optymizmem. I jak tu w poniedziałek wrócić do pracy ? Chce, bo uwielbiam moja pracę, ale boję się że nie dam rady.
Też miałam poprzednią ciążę w pandemii i nawet sąsiedzi było zdziwieni, skąd to dziecko się wzięło
i też tak chciałam w tej ciąży pięknie wyglądać i strasznie się cieszyłam, że taki ładny brzuszek będę miała wtedy, gdy ciepło.. mam nadzieję, że jeszcze mi wróci dobry nastrój i samopoczucie... jest nadzieja, bo dziś przez pół dnia czułam się dobrze
nawet teraz jest ok, więc o 1 w nocy odpalam dziennik, żeby uzupełniać oceny
No ja już po
wszystko ok ,szkrab ma 4cm
29.06 prenatalne
Super ❤
Jestem po dwóch wizytach. Pierwsza na NFZ w szpitalu na Inflanckiej (takie info dla Warszawianek) i powiem że wow. Co prawda było opóźnienie 1.5h ale wynikające też z tego że pacjentka przede mną była tyle w gabinecie, a na wizytę zakładają 30 minut. Ja też byłam godzinę. Młoda Pani doktor - bardzo zaangażowana, wypytała o wszystko plus sama z siebie udzielała masy informacji. Zrobiła też USG i na chwilę puściła serduszko - dla mnie w tej ciąży to pierwszy raz więc wzruszający moment.
Do tego mimo że moje ciśnienie było w normie bo 117/76 to i tak zleciła mi mierzenie go w domu 2 razy dziennie. Do tego zleciła mi krzywa cukrzycowa już na tym etapie bo w wywiadzie otyłość i cukrzyca w rodzinie plus moje kiedy branie metforminy także mega zaangażowana. Następna wizyta za 3 tygodnie. Także przenoszę się tam na NFZ (chciałam Żelazna ale miałam różne zastrzeżenia). Dodam jeszcze że cały szpital po remoncie więc gabinet wygladal lepiej już w niektórych prywatnych miejscach a usg w ogóle wyglądało na super nowoczesne. Także chyba faktycznie Trzaskowski im nieźle sygnał kasą
Potem w lux med miałam USG prenatalne. Nie spodziewałam się tu jakiś cudów ale kość nosową obecna. NT 1.2 - poza tym wszystko tak jak trzeba. Łożysko mam na tylnej ścianie więc niby po tym cc lepiej. Lekarz nie mówił nic o płci, ale wiecie ja jestem na tych różnych grupach i chyba jednak słabo nam wyszła afirmacja bo dla mnie to chłopiec
Jak pięknie, że tak dobrze trafiłaś i jesteś zaopiekowana
No i że wszystko ok
U nas szpitalne przygody się na szczęście dobrze skończyły. I ja i syn wyszliśmy tego samego dnia i dochodzimy do siebie. Dzidzia ma się dobrze (zrobili USG przed wypuszczeniem), wielkość prawidłowa, serce ok, rusza się
. Widać że twardziel jak mój pierworodny, który mimo mojego prawie co zawinięcia się przez zapalenie trzustki (w 9. miesiącu miałam -25kg w stosunku do wagi sprzed ciąży) przetrwał i urodził się z dobrą wagą i zdrowiutki.
Dostałam już L4 i w sumie dobrze. Pracuję w szkole i ominęły mnie największe przyjemności w roku, czyli szał papierologiczny. Nie będę tęsknić i już tam nie wrócę. Szczególnie po tym, jak napisałam rodzicom mojej wychowawczej klasy, że już mnie nie będzie i na mnie najechali, że powinnam zrobić zebranie i im osobiście powiedzieć, bo na pewno już to dawno planowałam
, a zresztą co to za zwolnienia jak bombelki się pobudziły na tydzień przed wystawieniem ocen że nie zdają i muszą poprawiać wszystko od września. Echhh... mogłam nic nie pisać, by mieli niespodziankę po wakacjach
przynajmniej z jednej fajnej klasy, z którą się trzymałam, dostałam parę miłych słów na pożegnanie. No to teraz lecimy z wakacjami do stycznia
No wiesz... mogłaś im powiedzieć z wyprzedzeniem co najmniej pół roku
Ja już po wizycie. Maluszek ma 3.4 cm i wszystko co trzeba na miejscu
strasznie ruchliwy był
, serduszko bije prawidłowo
z mojego 9+4 już mi zmienili na 9+6 a z wielkości 10+2 wychodzi. Wiec myśle ze termin się zmieni z 15 stycznia na coś bliżej 10tego co by było zgodne z data transferu
Prenatalne 6 lipca
Super ❤
Ja też już po. Dzidzi ma 3cm, z om 9+4 a z dzisiejszego usg 10tc. Widziałam jak bije serduszko i przepływy w pępowinie
na te chwile wszystko dobrze
Extra ❤
U mnie po wizycie, ale za tydzień zapisałam się na następną
jak widzę po Waszych wpisach, Wasze zarodki większe a mój znów 2 dni do tyłu
poza tym lekarz mówi że on że swojej strony żadnych obrzęków na razie nie widzi, no ale to zwykły ginekolog. Do tego mam mega infekcje i przepisana furagine. Krwiak się też trochę zmniejszyl.
2 Dni w tą, czy w tą, przy tak małych istotkach, to naprawdę nic. Wystarczy przesunąć iksa o pół mm I wychodzi dzień czy 2 różnicy. Dobrze, że jest coraz lepiej ❤
Spokojnie, mój bąbel też jest mniejszy
z infekcją tez się zmagam ale dzisiaj jest już lepiej
nie wiem czy to placebo ale chyba woda z cytryną mi pomogły
Jak jeszcze infekcja nie rozdmuchana to może pomóc wszystko, co zakwasza mocz. Żyrawina też. Tylko ta niesłodzona lepiej. Albo w tabletkach.
Nadal mam nadkażenie i teraz mam brać amoksycyline przez 5dni ale to już po posiewie wrażliwość..
Zdrówka