reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Straty Naszych Aniołków

P

paula

Gość
chcialam tylko cos napisac o mojej coreczce i na pamiatke jej.wiec byla moim pierwszym dzieckiem bardzo przeze mnie kochanym.nazwalam ja izunia.urodzila sie za wczesnie w 12 tygodniu ciazy.wczesniej nic nie wskazywalo na to ze moze odejsc i nie znam przyczyny i nawet chyba juz nie chce znac.izunia urodzila sie 11.03.02.po jej smierci bardzo dlugo nie moglam dojsc do siebie.od tego czasu staralam sie o drugie dziecko.niestety beskutecznie.obecnie jestem w ciazy w 28 tygodniu.bardzo sie balam ze drugie dziecko tez moge stracic...najbardziej w 12 tygodniu.naszczescie jestem juz w 28 i ciaza przebiega bardzo dobrze a moje dziecko rosnie i jest zdrowe.moj synek ma sie urodzic 11 pazdziernika 2004.czyli bedzie mlodszym bratem mimo ze nigdy nie pozna swojej siostry.bardzo kocham olafka<mojego synka>ale chce zeby izunia wiedziala ze ja kocham kochalam i zawsze bede kochac tak samo jak olafka.
izuniu pamietam o tobie i nigdy nie zapomne!kocham cie.
twoja mamusia
 
reklama
Droga Paulo,

Ja także straciłam swojego pierwszego dzidziusia będąc w 12 tygodniu ciąży.
Miał na imię Adaś.

Mam nadzieję, że spotkam Go na tamtym - lepszym świecie i będę mogła kochać tak jek kocham jego młodszą siostrzyczkę - Julcię.
Szczerze mówiąc zdążyłam Go już pokochać i zawsze będę miała mojego Aniołka w swoim sercu...całe moje zycie.
Wiara, wiara, że go odnajdę gdzieś Tam... dodaje mi sił...
ale... nadal płaczę przy "Tears in heaven" Ericka Clapton'a.

Pozdrawiam Cię
Agawa
 
droga agawo!
nie wiem co mam napisac.moze tylko to ze" najgorsza dla matki jest smierc dziecka" i "dzieci nie powinny umierac wczesniej od swoich rodzicow".w szpitalu 11 i 12 marca 2002 ciagle pisalam te zdania i zapelnilam caly zeszyt.to bylo tak dawno a wydaje mi sie jakby to bylo wczoraj.wspolczuje tobie i wszystkim matkom ktore stracily dzieci bo wiem co to znaczy.to jest najgorsza rzecz jaka mogla mi ie przytrafic w zyciu.
 
Kochana Paulo,

tak, masz rację, że to dzieci powinny przeżyć swoich rodziców....
to smutne i cholernie niesprawiedliwe, że czasem jest na odwrót!
To jest właśnie - szaleństwo tego świata, ale ból który pozostaje po stracie Maluszka, powinien nas umacniać, dodać sił, abysmy mogły dalej żyć, "próbować" żyć normalnie.

Przyszedł moment, kiedy schowałam swoje "zapiski cierpień" do szuflady... mam Julę, która tak bardzo mnie potrzebuje...
Ty także, juz wkrótce będziesz mamą. I to nie tak, że część miłości
ze swojego uczucia do Aniołka, przelejesz na jej braciszka. Odnajdziesz w sobie pokłady "nowej" miłości do dziecka, a Twój Aniołek będzie czuwał nad Wami...

Ściskam Cię mocno
Agawa

PS" Zajrzyj na www.noworodek.pl, jest tam wiele Anielskich mam"
 
Droga Agawo, i inne towarzyszki starych smutkow,
Nigdy sie nie poznalysmy i nie poznamy,ale jedno nas laczy i zawsze bedzie wspolone: bol po stracie ukochanego malenstwa.
Ja tez podobnie, jak kilka z was w 2002 roku,4 pazdziernika, stracilam w 12 tyg ciazy kogos kogo ledwie zdazylam pokochac a juz odszedl....Nie wiem i nigdy sie nie dowiem czy to byla moja coreczka czy kochany synek.Nie wiem tez dlaczego tak sie stalo.Dlugo i ciezko znosic bylo wieczory i poranki, ktore wiem ze mogly byc wypelnione smiechem dziecka, czy nawet jego placzem, a tymczasem gdy maz wyszedl do pracy, byly to puste godziny. Nie stracilam wiary i glowy, moze nawet w mysl powiedzenia
'to, co mnie nie zabilo, wzmocnilo mnie"?
W kazdym badz razie teraz mam nowa nadzieje: ma 17 tygodni i jest moim wielkim szczesciem! Rozwija sie dobrze, ja czuje sie wspaniale. Mam sporo obaw, ale jeszcze wiecej wewnetrznej pewnosci, ze wszystko bedzie dobrze. Kocham to malenstwo i chec wyposazenia go we wszystko co najlepsze nie pozwala mi sie smucic, denerwowac. Wszystko dla tego malenstwa. Modle sie by bylo zdrowe i szczesliwe.
Wiem, ze tym razem musi sie udac!
Nie traccie wiary we wlasne sily i nie poddajcie sie!
:)
 
Milenko - cieszę się z twojego szczęścia :D :D :D
Trzymam kciuki, na pewno tym razem wszystko będzie dobrze!
Jak widzisz po każdej nocy przychodzi dzień!
Pozdrawiam cieplutko ciebie i maleństwo w brzuszku.
 
kochane kobietki, dolaczam sie do waszych smutkow, bo sama poronilam w 7 tyg, c. to smutne doswiadczenie, ale nie stracilam nadziei na to, ze kiedys bede mama. lekarze mowili, ze nie jajeczkuje i bede miala problemy z zajsciem w ciaze (o ile wogole sie uda). jednak udalo sie i teraz jestem szczesliwa ciezarna w 20 tyg. o tym co wydarzylo sie rok temu bede zawsze pamietac, i na przewidywana rocznice jego urodzin (18 maj-moje imieniny) zamyslac sie i wyobrazac, jaki/jaka balaby teraz...
pozdrawiam jesiennie ale cieplo
ola
 
Ja, w przeciwieństwie do Was, miałam więcej szczęścia. Byłam w ciąży pozamacicznej, o które nie wiedziałam. Przypuszczłam, że mogę być w ciąży, ale lekarze wykluczali taką możliwość. I właśnie to było moje "więcej szczęścia". Nie będę pisać całej opowieści o tym jak wylądowałam na stole operacyjnym w ostatniej sekundzie (gdybym tam nie tarfiła przez najbliższą godzinę nie pisałabym dzisiaj tego), o transfuzji krwi, o Sądzie Lekarskim ... . Nie przeżyłam szczęścia podczas robienia testu ciążowego, a potem smutku po utracie KOGOŚ bliskiego. Ale to co wydarzyło się w dalszym moim życiu przeszło oczekiwania wszystkich. Po pobycie w szpitalu lekarz mówił o tym, że być może będę miała problemy ze zajściem w ciążę. Również istniało duże prawdopodobieństwo, że ciąża będzie pozamaciczna. I .... stało się, po 9 miesiącach od operacji zaszłam w ciążę. Najpierw nieopanowana radość przy dodatnim teście ciążowym, tydzień później nerwy przy "poplamianiu". Nerwowa wizyta u lekarza, zakończyła się pomyślnie. Ciąża nie jest pozamaciczna, a być może jest bliźniacza. Kolejne USG nie potwierdziło bliźniąt. Synek urodził się w terminie. Trochę podrósł i mimo, że na początku macierzyństwa nie braliśmy pod uwagę szybkiej kolejnej ciąży - zdecydowaliśmy się. Test dodatni, wielka radość, wizyta u lekarza i znowu śpiewka, że może będą bliźnięta. Puściłam to mimo uszu. Kolejne USG i ... lekarz mocno wpatruje się w monitor. Pan Bóg był dla nas łaskawy. W kolejnej ciązy oddał to co zabrał w pierwszej - urodziłam dwie córunie za jednym razem. Dzieci rosną, a ja jak popatrzę w przeszłość cieszę się, że nie byłam świadoma swojej pierwszej ciąży i nie przeżyłam utraty dziecka. Dziękuję tylko Bogu, że oddał mi "TO" z powrotem. Wszystkim mamom życzę tyle szczęścia co ja zaznałam. Powodzenia.
 
Witam was wszystkie bardzo sie rozplakalam gdy czytalam wasze wszystkie wypowiedzi wciaz nie moge powstrzymac lez.Ja chcialabym sie z wami podzielic co mi sie przydazylo w 5 tyg ciazy poszlam do lekarza i do wiedzialam sie ze jestem w ciazy do stalam zdiecie z usg dwoch fasolek tak dwoch.Byl to dla mnie wielki szok dotarlo to do mnie dopiero po tygodniu ,wciaz myslalam czy dam rade dwojka na raz ale pokochalam obie fasolki mocno.Dwa dni temu byla u gina to jest 10 tydzien i zobaczylam znow moje malenstwa z pewna roznica jedno oddycha i ma 33mm a drugie jest mniejsze ma 23mm i przestalo tydzien temu oddychac wciaz placze bo pokochalam dwojke a teraz,jest jedno ktore rownie mocno kocham.Jest wielka obawa boje sie strasznie nastepna wizyte mam 20 grudnia i boje sie to bedzie 14 tydzien a ja mysle tylko o jednym abym zobaczyla ze serduszko nadal bije chociaz u jednego.Lekarz powiedzial mi ze przez jakis czas bede widziala nadal dwujke tylko jedno bedzie coraz mniejsze.Trzymam za was kciuki a wy czasem pomyscie o mnie.Dzieki wam zrozumialam ze nie jestem sama ze nie tylko ja mam obawy.Dziekuje wam i pozdrawiam wasi dzidziusie.pa
 
reklama
Droga Wiolu! Na pewno czytałaś i moją historię. Podobno bardzo wiele ciąż na początku jest ciążami mnogimi. Poprzez wczesne badanie USG możemy już na samym początku wiedzieć dużo więcej niż byśmy chciały. Nasze mamy nie miały takiej możliwości, więc na pewno nie musiały martwić się i przeżywać tych smutków co Ty. Musisz się jakoś otrząsnąć, myśl o dzidziusiu które w Tobie żyje. To nie jest proste, ale .... . U mnie, jak lekarz potwierdził ciążę bliźniaczą od razu pomyślałam, że jak byłam z synkiem w ciąży to on na początku też miał współtowarzysza. Ale stało się jak się stało.
 
Do góry