reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Straty Naszych Aniołków

czesc mamuska czytalam twoja historie bardzo mnie ona wzruszyla a jednoczesnie wywolala wiele radosci.Masz duzo szczescia opowiedzialam mojemu mezowi o twojej historii i byl w szoku.Ale ja nadal placze cala noc nie przespalam chce myslec o tym dzieciatku ktore jedst teraz we mnie ale nie potrafie myslec tylko o jednym.Wiedzialam doskonale ze tak moze yc bo lekarz uprzedzal mnie wczesniej ze czesto tak bywa ze jedno obumiera jesli jest slabsze,ale coz zycie trzeba zyc dalej ale ciezko zapomniec i nie wiem czy kiedykolwiek zapomne.Pozdrawiam papa
 
reklama
Czytam ze łzami w oczach Wasze historie-jak własną... Tydzień przed świętami poszłam do szpitala na kilka dni, aby wzmocnić sie kroplówkami, ponieważ moja ciąża trwająca już 13 tyg. bardzo mnie osłabiła. Cieszyłam sie już nadchodzącymi świętami, choinką. W dniu wypisu lekarz poprosil mnie jeszcze na kontrolne badanie USG. Poszlam z radością, bo znowu moglam zobaczyć swoje BLIŹNIAKI...Radość trwała krótko. ''One się nie ruszają, nie biją serduszka"-te słowa lekarza pozostaną we mnie do końca mego życia.Bogu dziękuję,że mam przy swoim boku wspaniałego męża, który nie pozwala mi sie załamać. Choć minęło dopiero kilka dni od straty moich dzieci, to wiem, że trzeba żyć dalei i wierzyć, że po burzy przychodzi słońce. I tego słońca, w postaci upragnionego dziecka-życzę Wam wszystkim.
 
Witam jestem w ciązy 16 tydzień i już zapisałam swoje szczęście na mamy czerwiec 2005- ale to nie jest pierwsza moja ciąża. Pierwszy raz zaszłam w ciąze dwa lata temu. Cieszyłam się tylko 9 godzin z dodatniego wyniku testu rano dostałam torsji i biegunki przez jeden dzień tak się odwodniłam, że trafiłam w nocy do szpitala z tem 39,8 tam dostałam całą masę kroplówek w nocy siostry były przy mnie bo miałam dragawki i jakieś dziwne ataki. Następnego dnia dostałam plamień i wtedy pierwszy raz zapadł wyrok na moje dziecko- i tu będzie bardzo "fajny" cytat:
-"To jest martwe jesteś do wyskrobania"- tak okreslił to lekarz. Płakałam całą noc i rano kiedy jechałam na zabieg zrobiono mi jeszcze jedno usg, które wykazało, że płód moze żyje. Takich zmiennych opinni miałam ok. 7- więc zapadło już siedem wyroków na moje maleństwo. Po tygodniu wypisano mnie ze szpitala z ogromnym bólem podbrzusza i tabletkami na podtrzymanie- w trakcie tego pobytu schudłam 8 kg. To co było potem to tylko patrzenie w sufit i modlenie się o każy dzień godzine dla mojego dziecka. Pod koniec 8 tyg było już naprawde dobrze więc trafilam na usg w celu potwierdzenia, że jest ok. Mój lekarz- bardzo dobry czło wiek raptem zaczął płakać i powedział, że serduszko przestało bić- potem był szpital, miska pełna krwi i ból. W szpiatlu nawet nie płakałam bo leżałam z dziewczynami które mimo urodzenia żegnały się ze swoimi dziecmi- umierały ich maleństwa. Więc wstyd w takiej sytuacji płakać. Po tym wszystkim myślałam ,ze sobie radze. Myliłam się. Zaczęło się od tego, że nie mogłam spać, potem były krwotoki z nosa, ból głowy i pół sparaliżowanej twarzy- kretyn lekarz wmawiał mi, że mam raka mózu- dopiero neurolog obalił ta opiniie i powiedział , że to silna narwica po przebytym poronieniu. Gdyby nie mój kochany mąż nie wiem jak bym sobie radził- ale był, jest i będzie. Sprawdził się jako mąż i jako przyjaciel. Nie znałam płci dziecka choć serce podpowiadało mi, że to dziewczynka w rocznice zabiegu myśle o niej........[*]
 
Witam Was kochane kobietki.Serce sie kraja jak czytam takie historie.Ja poronilam we wrzesniu 2003.Bylam w trzecim miesiacu ciazy.Strasznie to przezylam i mialam duzo problemow ze zdrowiem.Dzisiaj jest moj 24 dzien cyklu i mam nadzieje ze nie doswiadcze miesiaczki przez nastepne 9 miesiecy.W przyszla niedziele bede robic test ciazowy o ile wczesniej nie pojawi sie okres.Juz pol roku staramy sie z mezem o dzidziusia ale do tej pory nic.Chce Wam wszystkim zyczyc w tym roku spelnienia marzen i mam nadzieje ze wszystkie oczekujace mamusie urodza sliczne zdrowe malenstwa a tym mamusia ktore juz trzymaja swoje malenstwa w ramionach zycze dlugich lat w szczesciu i zdrowiu :D
 
Drogie Mamy,

Czytam wasze opowiesci i czuje sie jakbym widziala w nich siebie, odbicie tego co sama przeszlam 3 lata temu. Bylam w ciazy, czulam radosc, ogromna milosc do swojej malenkiej kruszynki, niestety w 10 tyg ciazy moje Malenstwo odeszlo, a ja nie moglam nawet nic zrobic...To stalo sie tak szybko... Myslalam ze jestem silna, ze na pewno sobie poradze, minie troche czasu a ja dojde do siebie i znow bede taka jak dawniej. Teraz wiem ze pomylilam sie, nigdy juz nie nedzie tak samo, ja nie jestem ta sama osoba.. ale moze nawet lepiej, jestem wrazliwsza na krzywde innych, widok malego dziecka niekiedy rozczula mnie, a niekiedy doprowadza do zalamania... Minely 3 lata, a ja wciaz pamietam o "urodzinach" mojej kruszynki, mial to byc 5 lipiec, najgorszym dniem jest dla mnie 04 grudzien, to dzien w ktorym Malenstwo odeszlo. I choc wiem ze zycie toczy sie dalej, to jednak czastka mnie odeszla wraz z moim dzieckiem. Nie ma slow, ktorymi tak naprawde moznaby opisac bol matki po stracie dziecka, dlatego doskonale Was rozumiem... Mam nadzieje, ze zarowno Wam jak i mnie los da kiedys druga szanse..
 
Ja też poroniłam w 21 tygodniu, nie było to dziecko planowane nie jestem meżatką nawet, ale potem bardzo bardzo na nie czekałam aż się urodzi i bardzo cierpiałam gdy to się stało.....
Nawet wpadłam w depresję i skończyłam na Prozacu (Bioxetin).
Okropne.... A jestem niby taka twarda i w ogóle....
Teraz już jest OK ale boję się że jak będę chciała dziecka to znowu poronię. I od czego są te poronienia bo ze mną było wszystko cacy? .... piszcie proszę o swoich doświadczeniach..

wegasky11@wp.pl
pozdrawiam wszystkich i dzięki
 
Cześć!
Niestety nie wiem od czego się biorą te poronienia. Bardzo mi przykro, ze starciłaś swoje Dziecko. Niedawno ja również straciłam moją Kruszynkę i jeszcze jest mi smutno i ciężko. Czekałam na nią 2,5 roku i się nie udało. Nie możemy myśleć, że następne Dzieci też stracimy. Forum pełne jest postów od dziewczyn, które podobnie jak my też poroniły a teraz znów oczekują (albo już doczekały się) Dzieci- zdrowych i dobrze się rozwijających. Ja czytając ich historie "ładuję swoje akumulatory" nadzieją, że się uda i wszystko będzie dobrze. I choć tęsknię za utraconą Dziecinką myślę pozytywnie i chce najszybciej jak bedzie to możliwe mieć Dziecko. Zawsze jednak bede pamiętać o mim Aniołku. Trzymaj się jakoś:) Tu Dziewczyny zawsze mają dobre słowa dla innych - mnie bardzo pomogły. Pozdrawiam!
 
Ja jestem mamą trzech Aniołków :( :( :( , ale nie tracę nadziei. Kiedyś i ja będę mamą. Najważniejsza jest wiara w to, że się uda, ale nie mniej ważny jest lekarz, który się nami odpowiednio zajmie, do którego ma się zaufanie.

Pozdrawiam Was.
 
Ja też jestem mamą trzech aniołków. Ostanie dziecko straciłam 8 dni temu i ciągle nie mogę uwierzyć że do tego doszło. Do dziś nie miałam odwagi żeby tutaj wejść, ciągle chciałam być lipcową mamą. Niestety tak się nie stało. Jak jeszcze byłam w ciąży wydawało mi się że kolejnej utraty dziecka nie przeżyję, ale przeżyłam i muszę myśleć o następnym, bo gdybym przestała wierzyć że się uda, wtedy przestała bym wierzyć w sens życia. Trzymajcie się więc wszystkie mamy aniołków i bądźcie dobrej myśli - musi się udać.
 
reklama
Witam Kobietki

Ja też mam za sobą poronienie, chociaż było bardzo wcześnie bo w 4 tygodniu ciąży, też bardzo to przeżyłam. Zaczęłam sie oczywiście zamartwiać czy będę mogła mieć dzieci, to było straszne. Po tym krwawieniu czekałam na następną miesiączkę, czekałam aż cykl się uspokoi i wróci do normy (aby za jakieś dwa miesiace starać się znowu o dziecko) i.... już miesiączki nie dostałam. Po ok 2 miesiącach od tamtego wypadku okazało się że jestem w 10 tygodniu ciąży i że wszystko rozwija się dobrze i prawidłowo. A żadnych objawów nie miałam, może troszkę zmęczona byłam ale tłumaczyłam sobie że to po tamtym wypadku. Jedynym objawem były zawroty głowy, takie "prądy" w głowie, które miałam przez 3 dni. Zrobiłam test i wyszło że jestem w ciąży ale jakoś nie chciało mi się wierzyć w to. Za kilka dni poszłam na usg i zobaczyłam maluszka. Usłyszałam także bicie serca maleństwa. Boże! jakie to szczęście było!!! i jest nadal, jestem teraz w 25 tygodniu ciąży i nasz synek nieźle dokazuje w brzuszku.
Znam kilka przypadków takich wczesnych somoistnych poronień. Nie przeszkadzają one w zajściu potem w ciążę o ile nie występują kilka razy pod rząd. Ale jedno samoistne poronienie nie jest jeszcze dla nas wyrokiem.
Zyczę wam wszystkim szczęścia i pięknych pulchnych bobasków.

pozdrawiam
Elwira
 
Do góry