reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Straty Naszych Aniołków

reklama
:-( Cześć dziewczyny!! Ja jestem tu nowa, właściwie piszę pierwszy raz na tym forum. Doskonale rozumiem Twoją siostrę, bo tydzień temu przechodziłam to samo. Ja byłam w 13tc,a serduszko naszego maleństwa nie biło chyba od samego początku.
 
Dziewczyny! Jestem tutaj (i nie tylko tutaj) nowa. Jutro mija tydzień od zabiegu,to był 13 tc. Choć dzidziuś odszedł znacznie wcześniej.
Nie umiem sobie z tym odejściem poradzić ciągle łzy w oczach i ten rozsadzający serce smutek. To miało być nasze pierwsze dziecko,ale los chciał inaczej... Proszę pomózcie, jak żyć dalej?:-(
 
witam.przykro mi że musisz to wszystko przechodzić.rozumiem Cię doskonale.jednak to co najgorsze masz już za sobą.teraz pozostaje tylko czekać.zobaczysz,z biegiem czasu będzie lepiej.myślę, że jeśli to tylko możliwe,powinnaś postarać się o kolejną ciąże.my tak zrobiliśmy.siedem miesięcy po poronieniu okazało się ze czekamy na kolejną kruszynę.trzymaj się mocno.i pamiętaj że nie jesteś sama.buziak.
 
Witaj nulcia! Jestem w takiej samej sytuacji... To też miało być nasze pierwsze dziecko.Zabieg miałam prawie 2 tyg temu, byłam w 8/9tc. Ja wiem że każda z nas przechodzi to inaczej. Jedna się zbiera szybko, druga potrzebuje dużo czasu. Ja można powiedzieć że się podnoszę. Cały czas wynajduję sobie zajęcia żeby nie myśleć,sprzątam, piorę, gotuję, oglądam dużo filmów.Mi to pomaga. Zaczynam powoli odliczać czas kiedy będę mogła próbować na nowo.Bardzo pomaga mi mój mąż.Wspiera mnie i nie daje mi żle myśleć.O przeszłości nie rozmawiamy, a jeżeli już to rzadko.Dużo mówimy o przyszłości... jak to będzie... Pani gin powiedzała mojemu mężowi dzień przed zabiegiem, że nie można się zrażać i że po drugim okresie trzeba próbować na nowo!Jak się będzie to odkładać to się obudzimy po 40 a wtedy może być już za póżno... To wszystko jej słowa-sama słyszałam.Tak więc droga nulciu, uszy do góry! Trzeba się zebrać w sobie i żyć dalej! Życzę ci tego z całego serduszka!
 
Nulciu u nas mija rok jak dowiedzieliśmy się o naszm cudzie...był z nami tak krótko (9/10tyg) ale tyle szczęścia nam przyniósł..ból po jego stracie nadal jest w moim sercu...nie umię się z tym pogodzić do dziś i pewnie nie będe umiała nigdy! Chciałam odejśc razem z nim bardzo kocham moje maleńswtwo..ono jest ze mną cały czas....
Nulciu ściskam Cię mocno i wiem że żadne słowa nie pomogą ...musisz to przeżyć w sobie to okrutne niestety... rozumiem Twój ból...i wiem że zaniedługo bedziesz sie uśmiechać szczerze sie uśmiechac i to nie znaczyć będzie że zapomniałaś wręcz przeciwnie....

Twój ANiołek czuwa nad Tobą!! Napewno!!! Masz teraz swoja cząstkę tam w zaświatach....

My staramy się od czerwca o nasze drugie maleństwo... było mi ciężko na początku...a teraz bardzo bardzo pargnę czuć moje maleństwo w sobie ..maleńką istotkę..boję się jak to będzie i wogóle...mam strach w sercu... ale moco wierzę ze tym razem będzie dobrze!!

Nulciu życzę Ci spokoju w sercu i ściskam Cię mocno!!
 
Nulciu bardzo mi przykro,ze Ty tez...kazda nowa historia sprawia,ze serce peka mi z zalu...miesiac temu czulam to co Ty teraz!wtedy zastanawialam sie dlaczego ja,dlaczego to musialo spotkac mnie....teraz,choc bol nie minal,zastanawiam sie dlaczego cierpi tak duzo kobiet...
chcialabym Ci pomoc,powiedziec cos co pomoze Ci to przetrwac ale wiem,ze jedynym lekarstwem jest czas...jak pisaly dziewczyny,musisz to przezyc,poukladac to w glowie i sercu i dac sobie czas!!nie trzymaj tego w srodku...wyplacz sie,wykrzycz ,wygadaj!!ja choc bardzo chcialam nie moglam tego zrobic...mieszkam za granica,daleko od rodziny i znajomych (oni nie zdazyli dowiedziec sie,ze bylam w ciazy),tutaj za poronienie odpowiada natura i zamiast slow wsparcia slyszy sie,ze tak mialo byc...

trzymaj sie i pamietaj,ze nie jestes sama!!!!
 
Niestety zasilam po raz kolejny wątek poronień w 2003 roku jako "prawie_mama" teraz jako "moniolek" jest mi smutno, źle, mam żal, że po tylu latach walki, 24 września jak bańka mydlana rozprysły się nasze marzenia, nadzieje, by po raz kolejny los naznaczył "kto tu rządzi" Mam dość i nic na to nie poradzę, żadne słowa nie są w stanie uciszyć mojego bólu. Poznałam to forum, kibicuję bardzo mocno kilkunastu wspaniałym kobietom i mam nadzieję, że Pan Los nie doświadczy ich tak jak nas. Niech zrzuci zło ja jestem mimo wszystko silna, poddałam się? To się okaże - dawaj wprawdzie niemoralnie kopać leżącego, ale jak wygodnie... przepraszam za sarkazm jeżeli kogoś uraziłam, wybaczcie taki ze mnie ludek - Los musi sobie ze mną poradzić - nie potrafi? Jego problem.
 
reklama
Nulciu bardzo mocno Cię przytulam. Potrzebujesz czasu, aby "poradzić sobie" z bólem, nadziejami, marzeniami i najważniejsze, że najbliżsi a i osoby na forum zobacz nie są obojętne. Daj sobie troszkę czasu, wsłuchaj się w organizm, znajdziesz siłę i na pewno zobaczysz że "jutro też zaświeci słońce"
 
Do góry