reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Strata dziecka w 22 tygodniu ciąży

Cos_tam_marze
U mnie z amiopunkcja było tak ze nie została wykonana. Właśnie tego dnia którego miałam mieć ją robiona na usg wyszło ze dzidziusiowi przestało bić serduszko. Wiec ja się pytam czy to badanie mi zrobią a doktor na to ze teraz to nie ma sensu. I tak naprawdę do tego momentu nie wiem co było przyczyną, wiem tyle ze to nie była toxoplazmoza ani cytomegali czy jakoś tak. Jedyne co mnie zastanawia czy to nie przez jakąś infekcje. Siedzę i myślę że za nie całe dwa miesiące synek był by znami niestety zostaje ból i tęsknota za człowieczek którego nawet nie zdążyłam poznać. Powiedz mi czy doktorzy nie proponowali ci wcześniejszego rozwiązania ciąży. W moim przypadku było tak ze było już za późno, ale los zadecydował sam. Ja bym chyba nie potrafiła sama nie wiem..
 
reklama
Tak to bardzo ciężka decyzja. Sama nie wiem co to będzie. Szczerze Ci powiem, że czekam aż moja córka sama zdecyduje... wcześniej nikt o tym nie mówił bo jeszcze niedawno wszystko było dobrze z dzieciątkiem. W jednym tygodniu nagle wszystko nam się zawaliło...
Bardzo dziwne, że nie pobrali kariotypu u Waszego dzieciątka. Myślę, że mieliście do tego prawo żeby poznać przyczynę i szanse na to czy kiedykolwie taka sytuacja się nie powtórzy.
 
To działo się tak szybko, wiadomość ze dziecko umarło, wywołanie porodu 10 godzin bólu,poród na sali z 8 osób. W końcu dla nich to kolejny ciekawy przypadek. Ja nie widziałam w całości mojego synka tylko główkę był taki malutki i bezbronny, mój mąż widział, daliśmy mu na imię Piotruś. Urodził się chwilę po północy a ja o jedenastej rano wyszłam ze szpitala na własne życzenie nie mogłam znieść tego wszystkiego, choć w domu nie było wcale lepiej. Wkoncu musiałam się na zawsze pożegnać z moim małym chłopczykiem :(
 
Witajcie...Ja niedawno straciłam moją Kruszynkę w 12tyg ;( jest mi bardzo z tym źle i przykro. Nie spodziewałam się że to mnie może spotkać. Od początku wszystko było dobrze, badania wszystkie ok nawet mój lekarz był z nich zadowolony a tu kolejna wizyta na usg i świat mi się zawalił... serduszko przestało bić ;( powstały obrzęki, płód źle się rozwinął i moja Kruszynka nie dała rady. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć płakać się chce jak tylko przypomnę sobie te wszystkie wizyty gdzie było wszystko dobrze i widok już martwego dziecka na monitorze sprzętu od usg. Serce mi się kraje że akurat to mnie spotkało. Najgorsza jest ta pustka w sobie, jeszcze nie dawno czułam w brzuchu małą kuleczkę a teraz tylko zwykłą straszną dla mnie pustkę... Nie odczułam żadnego bólu, ani przed zabiegiem jak i po zabiegu, którego bardzo się bałam. Wczoraj wyszłam ze szpitala i jestem w domu. Staram się odpoczywać i się oszczędzać ponieważ pragnę się starać jak najszybciej o następne mimo że będzie we mnie wielki strach i obawa, że powtórzy się ten koszmar to się nie poddam z moim narzeczonym. Wiem że wszyscy trzymają za Nas kciuki i mocno nas wspierają, wierzą że Nam się na pewno uda. Pozdrawiam
 
Mnie to tez spotkalo...23 tydzien, dziecko bylo chore..
Nie plakalam przy poronieniu, nie plakalam przy pogrzebie.Wiem ze tak musialo byc.Placze teraz bo nie kochalam mojego dziecka, modlilam sie zeby poronic. Wiedzialam ze nie damy sobie rady z tak chorym dzieckiem. Teraz zabijaja mnie wyrzuty sumienis, wyrzuty ze traktowalam to dziecko ktore bylo we mnie jako zlo.
 
Witam.
Moja historia jest troche skomplikowana.
W lutym tego roku poronilam w 8 tyg blizniaki bylo to dla mnie okropne przezycie.
Szczescie usmiechnelo sie w czerwcu gdy na tescie byly 2 piekne tluste krechy.
Okazalo sie ze tym razem pod sercem nosze az 3 zycia.
Ciaza pieknie sie rozwijala az do 29 wrzesnia to byl 19tydz o 4.30 rano odeszly mi wody ktorych bylo okropnie duzo.
Katetka szpital skurcze co 4 min i lekarze mowiacy ze male szanse na to zeby dzieci przezyly.
Kliniki specjalistyczne umyly rece od wszystkiego bo gdyby to bylo po 22 tyg by starali sie ratowac dzieci ale ze prawo mowi ze do 22 tyg to poronienie wiec zostalismy skresleni.
Skurcze ustaly dzieci cala trojeczka mialy sie dobrze pieknie serduszka bily wody delikatnie sie saczyly ale sie uzupelnialy.
Bylam pelna nadziei ze sie nam uda.
Okazalo sie ze mam jakies duze zakazenie w organizmie. W nocy z 30 wrzesnia na 1 pazdziernika zaczely sie skorcze.
Dostalam kroplowke z magnezem bole przeszly.
Polozna obudzila nas prze 6 rano na badania.
Poszlam do wc gdzie urodzilam 1 dzieciatko szybko zawieziono mnie na trakt porodowy.
Maz szybko przyjechal zeby byc przy mnie.
Kazano mi rodzic naturalnie. Lacznie rodzilam ponad godzine. Urodzilam piekne 3 dziewczynki mialy sliczne paluszki u raczek dlugie nozki.
Po wszystkim okazali sie ze moje coreczki zyly po 20 min ale nie dano mi ich bo nie potrafily oddychac.
Pokazano mi je na moje rzadanie dopiero jak mnie wyczyszczono bo nie umialam urodzic lozyska.
Bylam wprawdzie jeszcze zamroczona ale mi je pokazano polozyli je razem tak zeby nie czuly sie samotnie. Pamietam je jak wygladaja ale nie dane mi bylo je przytuluc.
Jutro mija dopiero tydzien jest mi bardzo ciezko.
Wczoraj dopiero mnie wypuszczono ze szpitala.
Teraz musze sie jakos pozegnac z rzeczami od dziewczynek.
Nie zycze nikomu takich przezyc.
 
@pyzunia [emoji24]
Strasznie mi przykro, wciąż przeżywam Twoja historie. Los Cię doświadczył okrutnie ale mam nadzieje i wiarę w to, że wynagrodzi Ci to w wielokrotnie. Trzymaj się Kochana, sercem jestem z Tobą


Wysłane z iPhone za pomocą Forum BabyBoom
 
Witam.
Moja historia jest troche skomplikowana.
W lutym tego roku poronilam w 8 tyg blizniaki bylo to dla mnie okropne przezycie.
Szczescie usmiechnelo sie w czerwcu gdy na tescie byly 2 piekne tluste krechy.
Okazalo sie ze tym razem pod sercem nosze az 3 zycia.
Ciaza pieknie sie rozwijala az do 29 wrzesnia to byl 19tydz o 4.30 rano odeszly mi wody ktorych bylo okropnie duzo.
Katetka szpital skurcze co 4 min i lekarze mowiacy ze male szanse na to zeby dzieci przezyly.
Kliniki specjalistyczne umyly rece od wszystkiego bo gdyby to bylo po 22 tyg by starali sie ratowac dzieci ale ze prawo mowi ze do 22 tyg to poronienie wiec zostalismy skresleni.
Skurcze ustaly dzieci cala trojeczka mialy sie dobrze pieknie serduszka bily wody delikatnie sie saczyly ale sie uzupelnialy.
Bylam pelna nadziei ze sie nam uda.
Okazalo sie ze mam jakies duze zakazenie w organizmie. W nocy z 30 wrzesnia na 1 pazdziernika zaczely sie skorcze.
Dostalam kroplowke z magnezem bole przeszly.
Polozna obudzila nas prze 6 rano na badania.
Poszlam do wc gdzie urodzilam 1 dzieciatko szybko zawieziono mnie na trakt porodowy.
Maz szybko przyjechal zeby byc przy mnie.
Kazano mi rodzic naturalnie. Lacznie rodzilam ponad godzine. Urodzilam piekne 3 dziewczynki mialy sliczne paluszki u raczek dlugie nozki.
Po wszystkim okazali sie ze moje coreczki zyly po 20 min ale nie dano mi ich bo nie potrafily oddychac.
Pokazano mi je na moje rzadanie dopiero jak mnie wyczyszczono bo nie umialam urodzic lozyska.
Bylam wprawdzie jeszcze zamroczona ale mi je pokazano polozyli je razem tak zeby nie czuly sie samotnie. Pamietam je jak wygladaja ale nie dane mi bylo je przytuluc.
Jutro mija dopiero tydzien jest mi bardzo ciezko.
Wczoraj dopiero mnie wypuszczono ze szpitala.
Teraz musze sie jakos pozegnac z rzeczami od dziewczynek.
Nie zycze nikomu takich przezyc.
Witam.
Mnie tez spotkało nieszczęście.W 33 tygodniu...byla taka piękna moja kruszynka.
Jesli chcesz popisac daj znac.
 
reklama
Do góry