KROPTUSIA :-):-):-) jak się ciesze że jest już duzo lepiej coś miałam przeczucie że na porodówce byłaś
ach ale się ciesze że nadal 2w1:-)jeśli chodzi o mnie to jest dobrze wymioty mdłości mineły brzuszek rośnie no i dzisiaj zaczełam 14 tc:-)to ja tobie kochana życze aby było wszystko dobrze aby synuś jeszcze troche poczekał
buziaki:-)
No to pieknie juz 14 tc jejku a niedawno byly II kreski...hihi dzieki za przeczucia, nastepnym razem jak bedziesz miec takie przeczucia to juz z porodowki wroce z maluszkiem :-)
Ale nam napędziłaś stracha.
Szukałyśmy Cię wszędzie
dobrze, że jesteś 2w1
Jestem jestem i bylam niedaleko kompa ale to klucie w srodku, nacisk malego - gin powiedzial ze to szyjka sie skraca...i cholerne bole, posiedzenie 5 min postanie w kuchni to tragedia przez ten krzyz....lezalam by sie uspokoilo i nawet nie mialam jak do Was napisac...ale jestem
)
Kroptusiu, dobrze, że jesteś, bo tu już niebo i ziemia zostały poruszone, żeby się dowiedzieć, co u Ciebie :-)
noooo kurcze trzeba bylo krzyczec .... KRRRROOOOPTUUUSIA
)))
daj znaka ze zyjaka :-)
No naprawdę!!!!! My tu już list gończy wysyłamy a Ty pytasz sie czy Cię pamiętamy??? Przeczytaj sobie chociaż posty z dnia wczorajszego
Dobrze że nadal w dwupaku jesteś. Dbaj o siebie i synka dziewcze drogie!!! i dawaj nam znac jak się czujesz chociaż od czasu do czasu:-):-)
A po zabiegu?? Giciorek:-):-) Nie bolało, było nieprzyjemnie ale do przeżycia. Mężula mam w domu już od prawie tygodnia więc jest dooooobrze:-) Hormony mi troche do dupy wyszły i się martwię. Wizyte u ginki mam we storek więc dowiem się więcej:-)Buziak for you
no wlasnie dalam znac jak tylko moglam, wczesniej nie mialam glowy ale myslalam co u Was i zylam w wielkim strachu bo pokoj niegotowy jeszcze itp...no i wczesnie dopiero 33 tydz...Ciesze sie ze zabieg ok i naciesz sie mezulkiem, moj w sierpniu idzie robic po 16h dziennie by we wrzesniu byc z nami i mnie odciazyc...:-)
no!! kochana nareszcie !!
myśmy sie tak o Ciebie zamartwiały a ty pytasz czy Cię pamiętamy?? pewnie ze tak i myślimy czesto o Tobie i maluszku!!
u mnie nie za ciekawie ale nie będę Cię moimi problemami obarczać bo i po co, a staranka zostały zawieszone na 2 miesiące u mnie
3maj sie w dwupaku jak najdłużej i zaglądaj do nas jak tylko znajdziesz siłe
:-)
buziaczki dla Ciebie***
Czytam wlasnie ... :-(to baaaaaaaaaaaaaardzo delikatna sprawa....z 1 strony czasem trzeba trzasnac i postawic na swoim choc wiem jak to cholernie ciezko, ja tez jestem choleryczka a w ciazy to wszystko mnie drazni i o byle co rycze i krzycze...ale niewazne, jak nie bylam przeginalam i z byle gowna robilam problem, potem stwierdzialm ze trzeba byc kompromisowym i CZEEEEKALAM, przegia raz, dwa...tylko upomnienie badz zaciskalam zeby ze nic nie widze nic nie slysze, trzeci, czwarty...delikatne zwrocenie uwagi przez aluzje, czasem w zartach ... potem spokojna rozmowa ale jak nic nie dalo rady pierd...drzwiami i powiedzialam "jak tak...to radz se sam" wzielam posciel pod pache i do corki....i nagle zdziwko "o co Ci chodzi" a ja spokojnie bez ironi ledwo co trzymajac nerwy "o to o to i o to ... dobranoc" a wiem ze to spanie jego same w naszym lozku to masakra nawet sobie nie rozsciela wtedy tylko walnie koc poduche i tak spi....i tak minela noc...na 2 dzien jestem oficjalna tak/nie/moze....zadnych ironi, awantur...ale nie rozmawiam jak nie musze i przychodzi wieczor, mysli ze mi minelo "to co wracasz do lozka" a ja "dobranoc...i do corki, trzask drzwami" i tak bylo pare nocy.....po czym ktoregos dnia z kolei patrze ze on robi to czego nie robil mimo ze prosilam, czy cos zmienil nie pamietam o co juz poszlo czy to granie po nocach zbyt dlugie ze dla nas malo czasu czy co...zero kompa, w domu wszystko zrobione, pomoc na kazdym kroku itp itd....ogolnie chodzi o to ze czasem trzeba postawic na swoim, swego czasu odchodzilam tez od niego kategorycznie bo nic nie skutkowalo, na poczatku sie b. zarlismy docieralismy....fakt faktem postawilam na swoim, potem do lozka wrocilam z zastrzezeniem ze jesli robi cos na pokaz czy bym wrocila to dlugo tu nie zabawie...ja sie zmienilam, on sie zmienil...jest super, sa zgrzyty itp....ale juz nie to co bylo i rozmowa a jak nie pomaga trzeba czasem "wrzasnac i trzasnac drzwami"....co do zmuszania tez nie droga bo czasem bedzie stawial sie okoniem jeszcze bardziej....Co do piwa...hmm widze ze zdania sa podzielone...ja jestm piwoszka, na upaly lubie walnac piwko ale i od tak tez (przed ciaza) moj tez i pali...probowalam namowic do rzucenia ale ma taka prace ze nie da rady i poki co pali na balkonie, ograniczyl....Co do piwka hmmm powiem z reka na sercu ze sa dni ze codziennie 1-2 wypije po ciezkiej pracy, szczegolnie teraz jak jest w domu remont i przychodzi z pracy do pracy i ma roboty w h....i z tego co obserwuje duzo facetow po pracy lubi, nie chleje, wody nie z kolegami sie nie wloczy...ale powiedziaam mu ze ma tez ograniczyc choc do weekendow bo mnie to drazni to jakos to przyja ze nie pije badz jedno do roboty czy cos...wszystko jest sztuka dogadania sie i kompromisow, pokazalam mu kalkulacje ile to idzie kasy ale moj to ze tez chce miec z zycia jakas przyjemnosc i nie dziwie mu sie z 2 strony po to zyjemy, zarabiamy nie by sobie wszystko ograniczac...ale jesli lezy problem bo sa staranka mysle ze mozna sie zmusic i cos przewartosciowac ograniczyc...nie rozumiem tylko takich gwaltownych reakcji Twojego M...moze on poprostu jeszcze nie dojrzal do paru spraw...??
aaaa i zapomnialabym mam cos dla Was:
clipser - W Łonie Matki - National Geographic (1)
clipser - W Łonie Matki - National Geographic (2)
szczegolnie 2 czesc super :-)