reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania prawie 2 lata... Dalej nic

. Boję się szczerze mówiąc robić konkretniejsze badania (drożność ... Panicznie boję się bólu i myśl o tym badaniu mnie paraliżuje...)
Niestety, jak tyle czasu się starasz i nie wychodzi to albo się przełamiesz i zaczniesz badać, albo dalej będziesz w tym samym punkcie. Nie ma drogi na skróty. Drożność nie musi być straszna, u mnie bolała mniej niż okres. A nawet jak boli, to trwa chwilę.
 
reklama
Hej dziewczyny,
U nas dalej nic (zaraz 32 lata na karku), szczerze mówiąc, to już nawet przestałam liczyć ile to już starań ( grubo ponad rok...) próby są, ale już jestem tym zmęczona i nawet unikam zbliżeń. Ginekolog mówi ok wszystko, endokrynolog mówi ok, facet zbadany też ok. Boję się szczerze mówiąc robić konkretniejsze badania (drożność ... Panicznie boję się bólu i myśl o tym badaniu mnie paraliżuje...)

Na każdym kroku informacje o ciążach, koleżanek, porodach przyjaciółek czy w rodzinie. Jeszcze jakiś czas temu gratulowałam, cieszyłam się, ale w domu wybuchalam płaczem, że u mnie dalej nic.
Teraz słysząc takie informacje czuję, że mnie to nie dotyczy...

Chyba musiałam się wyżalić... Wyrzucić to z siebie...

Macie może jakieś rady odnośnie diety, suplementacji, coś, cokolwiek? Może ktoś ma podobnie, chyba potrzebuję też takiej osoby, która zrozumie co czuję...
Mysle, ze jesli masz jeszcze siłe walczyc to nie ma co sie zastanawiac tylko zrobic to co konieczne, zeby w koncu sie udało. Oczywiscie, ze rozumiem twoj strach, ale mysle że nie ma na co czekać. Im dłużej zwlekasz tym bardziej cierpisz. Ten ból bedzie trwal chwile więc chyba warto spróbować?
Przeżywałam coś podobnego. Staraliśmy się 4 lata. Po drodze poronienie, szpital, łyżeczkowanie. Nie potrafiłam mówić o swoim bolu. Wszystkim mówiłam, że po prostu nie chce mieć dzieci... Nie potrafiłam cieszyć się czymś szczęściem mimo, że znam pary, które też nie miały lekko... ale to już za nami. Ściskam bardzo mocno!
 
Jakbym czytała swoją historię z tą tylko różnicą, że ja starałam się 12 lat i nie zliczę ilu lekarzy odwiedziłam.

1. Idź na badanie drożności ALE laparoskopowo. Jest w pełnym uśpieniu, więc nic nie czujesz, blizny minimalne wręcz niewidoczne. Też bałam się tego badania bo mam niski próg bólu, ale teraz wiem, że nie ma czego się bać.

2. Ja odwiedzałam samych najlepszych ginekologów. Mam PCOS, które utrudnia, ale nie wyklucza zajścia w ciążę. Mimo potwierdzonych owulacji nadal nie byłam w ciąży. Jeden lekarz dla rozluźnienia atmosfery zapytał czy mąż w dobrą dziurkę wkłada ;p

3. Mój mąż w ciągu tych 12 lat 3x badał nasienie i wszystko było ok. 2 lata temu, już zdołowani pojechaliśmy do kliniki in vitro. Tam zrobili bardziej szczegółowe badania nasienia i okazało się, że 99% plemników jest uszkodzonych (wady główek) dlatego nie zachodzimy w ciążę. Gdyby nam się udało naturalnie to nie koniecznie byłoby się z czego cieszyć bo dziecko przez te uszkodzenia mogłoby być chore. W takim przypadku konieczna jest selekcja plemników i inseminacja lub in vitro.

Z uwagi na nasz wiek (ja miałam w tedy 32 lata, mąż 33) i długą historię leczenia lekarz zdecydował się potraktować mnie jak kobietę po 36 r.ż. i zaproponował in vitro, na które się zgodziłam bo szkoda mi było już czasu na inseminację.

Nie licz na diety, herbatki, etc bo to na nic się nie zda. Tego można próbować jak ma się 25 lat, ale po 30 szkoda już czasu.

Możesz mieć nawet najlepszego ginekologa, ale on nie będzie specjalistą od niepłodności i nie zajmie się i Tobą i Twoim partnerem.

Jak w końcu zaszłam w ciążę ktoś inny był moim lekarzem prowadzącym, nie lekarz z kliniki (klinikę mam 100 km od miejsca zamieszkania, więc ciążę prowadziłam w swoich rejonach). Lekarz z wieloletnim doświadczeniem, praktycznie każda kobieta w ciąży z mojej okolicy do niego chodzi bo najlepszy. A u mnie prawie doprowadził do śmierci i mojej i dziecka. Córcia urodziła się w 24 tc (niespełna 6 miesiąc). Także jak widać nawet najlepszy nie koniecznie poradzi sobie u Ciebie niezależnie z czym do niego idziesz.

Jeżeli jesteś za kościołem i nie uznajesz in vitro to pamiętaj, że pójście do kliniki nie oznacza, że musicie in vitro robić. Idziecie tylko na szczegółowe badania Was obojga, a to co po otrzymaniu wyników zrobicie zależy tylko od Was. Równie dobrze możecie wziąć wyniki i już więcej do kliniki nie wrócić.
 
Jakbym czytała swoją historię z tą tylko różnicą, że ja starałam się 12 lat i nie zliczę ilu lekarzy odwiedziłam.

1. Idź na badanie drożności ALE laparoskopowo. Jest w pełnym uśpieniu, więc nic nie czujesz, blizny minimalne wręcz niewidoczne. Też bałam się tego badania bo mam niski próg bólu, ale teraz wiem, że nie ma czego się bać.

2. Ja odwiedzałam samych najlepszych ginekologów. Mam PCOS, które utrudnia, ale nie wyklucza zajścia w ciążę. Mimo potwierdzonych owulacji nadal nie byłam w ciąży. Jeden lekarz dla rozluźnienia atmosfery zapytał czy mąż w dobrą dziurkę wkłada ;p

3. Mój mąż w ciągu tych 12 lat 3x badał nasienie i wszystko było ok. 2 lata temu, już zdołowani pojechaliśmy do kliniki in vitro. Tam zrobili bardziej szczegółowe badania nasienia i okazało się, że 99% plemników jest uszkodzonych (wady główek) dlatego nie zachodzimy w ciążę. Gdyby nam się udało naturalnie to nie koniecznie byłoby się z czego cieszyć bo dziecko przez te uszkodzenia mogłoby być chore. W takim przypadku konieczna jest selekcja plemników i inseminacja lub in vitro.

Z uwagi na nasz wiek (ja miałam w tedy 32 lata, mąż 33) i długą historię leczenia lekarz zdecydował się potraktować mnie jak kobietę po 36 r.ż. i zaproponował in vitro, na które się zgodziłam bo szkoda mi było już czasu na inseminację.

Nie licz na diety, herbatki, etc bo to na nic się nie zda. Tego można próbować jak ma się 25 lat, ale po 30 szkoda już czasu.

Możesz mieć nawet najlepszego ginekologa, ale on nie będzie specjalistą od niepłodności i nie zajmie się i Tobą i Twoim partnerem.

Jak w końcu zaszłam w ciążę ktoś inny był moim lekarzem prowadzącym, nie lekarz z kliniki (klinikę mam 100 km od miejsca zamieszkania, więc ciążę prowadziłam w swoich rejonach). Lekarz z wieloletnim doświadczeniem, praktycznie każda kobieta w ciąży z mojej okolicy do niego chodzi bo najlepszy. A u mnie prawie doprowadził do śmierci i mojej i dziecka. Córcia urodziła się w 24 tc (niespełna 6 miesiąc). Także jak widać nawet najlepszy nie koniecznie poradzi sobie u Ciebie niezależnie z czym do niego idziesz.

Jeżeli jesteś za kościołem i nie uznajesz in vitro to pamiętaj, że pójście do kliniki nie oznacza, że musicie in vitro robić. Idziecie tylko na szczegółowe badania Was obojga, a to co po otrzymaniu wyników zrobicie zależy tylko od Was. Równie dobrze możecie wziąć wyniki i już więcej do kliniki nie wrócić.
Laparoskopia zwiadowcza jest inwazyjną procedurą i NIE JEST rekomendowana w celach diagnostycznych przy niepłodności. Żaden lekarz który podąża za najnowszymi rekomendacjami nie zrobi laparoskopii w celu drożności jajowodów….. drożność można zrobić bez znieczulenia, ze znieczuleniem oraz w krótkiej narkozie.
 
Laparoskopia zwiadowcza jest inwazyjną procedurą i NIE JEST rekomendowana w celach diagnostycznych przy niepłodności. Żaden lekarz który podąża za najnowszymi rekomendacjami nie zrobi laparoskopii w celu drożności jajowodów….. drożność można zrobić bez znieczulenia, ze znieczuleniem oraz w krótkiej narkozie.
Pierwszy raz o tym słyszę. Przed badaniem drożności dużo naczytałam się o metodach i nigdzie nie było o tym wzmianki. Dla kobiet, które się boją lub mają słabszy próg bólu laparoskopia jest lepsza szczególnie, że lekarze rzadko chcą dawać znieczulenie przy histeroskopii
 
Dla mnie drożność to jednak podstawa badań. Jeśli masz niedrożne jajowody to ciąży w sposób naturalny nie będzie. Jeśli masz przytkane to czasem drożność pomoże je odetkać. Sama znam kilka kobiet, które zaszły zaraz po drożności.

Niestety diagnostyka niepłodności jest obszerna. To nie tylko podstawowe badania czy niedobory ale również imuunologia, genetyka, wady budowy układu rozrodczego i inne.
 
Ostatnia edycja:
Chodzę akurat do dobrego lekarza, więc też dziwi mnie to, że tak spokojnie podchodzi do tego chyba już dość długiego czasu... Może my robimy coś nie tak, sama już nie wiem.
3 lata starań i też mi się wydawało, że chodzę do dobrego lekarza. Nawet później chodzilam.do.oekarza do kliniki, jak się okazało ciągnęli tylko kasę. Drożność 2x, laparoskopia. Niedrożny jajowód, zrosty, mutacje. Dopiero lekarz z kliniki w Krakowie pomógł, dobrał odpowiednie badania, zdecydowaliśmy się na inseminację i w ciągu niecałych 2 miesięcy od pierwszej wizyty byłam w ciąży 😏
 
Pierwszy raz o tym słyszę. Przed badaniem drożności dużo naczytałam się o metodach i nigdzie nie było o tym wzmianki. Dla kobiet, które się boją lub mają słabszy próg bólu laparoskopia jest lepsza szczególnie, że lekarze rzadko chcą dawać znieczulenie przy histeroskopii
Kiedyś rzeczywiscie robiło się laparoskopię diagnostyczną w niepłodności, ale teraz się tego nie robi w związku z dużą ilością możliwych powikłań - jest więcej minusów niż plusów jej wykonywania i żaden dobry lekarz nie będzie przebijał tkanek pacjenta tylko żeby zobaczyć co jest w środku i zrobić przy okazji drożność. Laparoskopia nie jest rutynowym zabiegiem - może obniżać amh, tworzyć zrosty, pogłębiać endometriozę (o której pacjent może nie wiedzieć), jest potencjalna możliwość przebicia narządów. Po laparoskopii jest też długa rekonwalescencja (kilku -dniowe albo -tygodniowe L4), nierzadko wymaga fizjoterapia urogin. Laparoskopie powinno wykonywać się tylko i wyłącznie do usuwania ognisk endometriozy, a nie do diagnostyki niepłodności. Drożność na prawdę jest podstawowym zabiegiem diagnostycznym i można znaleźć odpowiednią klinikę i zrobić z takim znieczuleniem jak się chce. Ja miałam bez znieczulenia i rzeczywiście bolało mnie - ale dosłownie 2 minuty. Ale ja zrobiłam na NFZ więc wiedziałam, że ze znieczuleniem może być ciężko. Jakbym panicznie bała się bólu to poszłabym do prywatnej kliniki i wybrała maksymalne oferowane znieczulenie jakie się da. Ja za to zaraz po droznosci wsiadłam w auto i pojechałam do pracy. Z ciekawości - kiedy miałaś ta laparoskopię zwiadowczą?
 
reklama
Kiedyś rzeczywiscie robiło się laparoskopię diagnostyczną w niepłodności, ale teraz się tego nie robi w związku z dużą ilością możliwych powikłań - jest więcej minusów niż plusów jej wykonywania i żaden dobry lekarz nie będzie przebijał tkanek pacjenta tylko żeby zobaczyć co jest w środku i zrobić przy okazji drożność. Laparoskopia nie jest rutynowym zabiegiem - może obniżać amh, tworzyć zrosty, pogłębiać endometriozę (o której pacjent może nie wiedzieć), jest potencjalna możliwość przebicia narządów. Po laparoskopii jest też długa rekonwalescencja (kilku -dniowe albo -tygodniowe L4), nierzadko wymaga fizjoterapia urogin. Laparoskopie powinno wykonywać się tylko i wyłącznie do usuwania ognisk endometriozy, a nie do diagnostyki niepłodności. Drożność na prawdę jest podstawowym zabiegiem diagnostycznym i można znaleźć odpowiednią klinikę i zrobić z takim znieczuleniem jak się chce. Ja miałam bez znieczulenia i rzeczywiście bolało mnie - ale dosłownie 2 minuty. Ale ja zrobiłam na NFZ więc wiedziałam, że ze znieczuleniem może być ciężko. Jakbym panicznie bała się bólu to poszłabym do prywatnej kliniki i wybrała maksymalne oferowane znieczulenie jakie się da. Ja za to zaraz po droznosci wsiadłam w auto i pojechałam do pracy. Z ciekawości - kiedy miałaś ta laparoskopię zwiadowczą?
Zgadzam się. Mi jedna lekarka zaproponowała laporoskopie zwiadowcza, jak potem poszłam do dobrej kliniki to się przeżegnali, że ktoś chciał wykonywać operacje i uszkadzać tyle warstw ciała żeby sobie obejrzeć czy przypadkiem tam czegoś nie ma.
 
Do góry