Jakbym czytała swoją historię z tą tylko różnicą, że ja starałam się 12 lat i nie zliczę ilu lekarzy odwiedziłam.
1. Idź na badanie drożności ALE laparoskopowo. Jest w pełnym uśpieniu, więc nic nie czujesz, blizny minimalne wręcz niewidoczne. Też bałam się tego badania bo mam niski próg bólu, ale teraz wiem, że nie ma czego się bać.
2. Ja odwiedzałam samych najlepszych ginekologów. Mam PCOS, które utrudnia, ale nie wyklucza zajścia w ciążę. Mimo potwierdzonych owulacji nadal nie byłam w ciąży. Jeden lekarz dla rozluźnienia atmosfery zapytał czy mąż w dobrą dziurkę wkłada ;p
3. Mój mąż w ciągu tych 12 lat 3x badał nasienie i wszystko było ok. 2 lata temu, już zdołowani pojechaliśmy do kliniki in vitro. Tam zrobili bardziej szczegółowe badania nasienia i okazało się, że 99% plemników jest uszkodzonych (wady główek) dlatego nie zachodzimy w ciążę. Gdyby nam się udało naturalnie to nie koniecznie byłoby się z czego cieszyć bo dziecko przez te uszkodzenia mogłoby być chore. W takim przypadku konieczna jest selekcja plemników i inseminacja lub in vitro.
Z uwagi na nasz wiek (ja miałam w tedy 32 lata, mąż 33) i długą historię leczenia lekarz zdecydował się potraktować mnie jak kobietę po 36 r.ż. i zaproponował in vitro, na które się zgodziłam bo szkoda mi było już czasu na inseminację.
Nie licz na diety, herbatki, etc bo to na nic się nie zda. Tego można próbować jak ma się 25 lat, ale po 30 szkoda już czasu.
Możesz mieć nawet najlepszego ginekologa, ale on nie będzie specjalistą od niepłodności i nie zajmie się i Tobą i Twoim partnerem.
Jak w końcu zaszłam w ciążę ktoś inny był moim lekarzem prowadzącym, nie lekarz z kliniki (klinikę mam 100 km od miejsca zamieszkania, więc ciążę prowadziłam w swoich rejonach). Lekarz z wieloletnim doświadczeniem, praktycznie każda kobieta w ciąży z mojej okolicy do niego chodzi bo najlepszy. A u mnie prawie doprowadził do śmierci i mojej i dziecka. Córcia urodziła się w 24 tc (niespełna 6 miesiąc). Także jak widać nawet najlepszy nie koniecznie poradzi sobie u Ciebie niezależnie z czym do niego idziesz.
Jeżeli jesteś za kościołem i nie uznajesz in vitro to pamiętaj, że pójście do kliniki nie oznacza, że musicie in vitro robić. Idziecie tylko na szczegółowe badania Was obojga, a to co po otrzymaniu wyników zrobicie zależy tylko od Was. Równie dobrze możecie wziąć wyniki i już więcej do kliniki nie wrócić.