Hej dziewczyny

widzę, że tu mowa o gruszkach i aspiratorach
Sleepy ja będę kolejną osobą, która będzie Cię namawiać na aspirator... tym bardziej, że w większości tych urządzeń, nie ma możliwości, żeby Ci coś tam do buzi poleciało

jest aspirator a do niego przyłączony jest dłuuugi wężyk. U nas, choć Julia miała czasem mocno zapchany nosek, to zawsze gluciki zatrzymywały się na samym początku, tuż przy tej końcówce którą się wkłada do noska

a na początku, przez pierwsze 1,5 - 2 miesiące mieliśmy i używaliśmy gruszki. Julia urodziła się w najsilniejszym okresie grzewczym, więc te sucharki się jej zbierały i trzeba było codziennie czyścić, i gruszka to był koszmar! nie było dnia, żebym nie puściła wiązki niecenzuralnych słów w jej kierunku

Julia płakała, nie znosiła tego....a ja głupia nie pomyślałam o istnieniu aspiratora... ale kiedy któregoś dnia na końcówce gruszki pojawiła się krew, powiedziałam do męża, żeby poszedł do apteki i kupił może jakąś delikatniejszą, a on mi przyniósł ten aspirator

Marimer - polecam! Julia już nie płącze, nie ma tyle stresu i wiercenia się, mimo, że nadal robimy to codziennie, to Julka cieszy się na widok aspiratora, pewnie dlatego, że zawsze przy oczyszczaniu ona się bawi tym wężykiem
