reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po poronieniu...

Witajcie, zaraz będę szukała w necie dostępu w ramach NFZ do tego swojego lekarza dzięki któremu wyszło przy badaniu Usg że wiele tygodni chodzę z obumarłą ciążą.. Wiek ciąży był na 14/15 tygodni a rozwój zatrzymał się na 7 tygodniu, z tym że poszłam do niego po namowie mamy i R bo chcieli poznać płeć dziecka,a lekarz ten przyjmuje w centrum Zabrza prywatnie.. A tak to chodziłam do państwowego, z czego nie byłam zadowolona, bo prócz 5 minutowego wywiadu ani razu mnie nie zbadał tylko w 6 tygodniu wysłał na Usg do przychodni oddalonej od tej w której przyjmował i czeka się na termin przeszło tydzień czasu.. I to wszystko, karty ciąży też nie chcieli mi założyć bo jest czas..
 
reklama
Witajcie... Melduję co u mnie, niestety dobrych wieści brak... Powtorzylam dzis bete i przyrost w ciagu 48 h wynosi 9% zamiast 66%.... Czyli jednak cud sie nie zdarzył:( dzis odstawiam duphaston i mam nadzieje ze uda mi sie poronic samoistnie bez lyczeczkowania:( jeżeli do piatku nic sie nie ruszy to ide do szpitala... Wiem ze najgorsze dopiero przede mna ale mam przeogromna nadzieje ze wszystko stanie sie szybko i bede mogla dołączyć do was w kolejnych staraniach... Pozdrawiam Was
 
Hej dziewczyny.
To ja też się u was na wątku przywitam. Ja tak jak ty karolina859 jeszcze do niedawna udzielałam się na majówkach a szczerze mówiąc katując tym sama siebie wciąż tam często zaglądam.
U mnie to była pierwsza ciąża byłam w 11 tygodniu kiedy lekarz rozwiał moje wszelkie nadzieje co do tego, że wkrótce zostanę mamą. Mieszkam na stałe w Norwegi a tu niestety mają dość zaściankowe podejście do ciąży i pierwsze usg robi się dopiero w 18. tygodniu wyobraźcie sobie!!!
Nie wiem dlaczego ale od samego początku miałam co do tej ciąży czarne myśli. Głośno mówiłam że nie uwierzę dopóki nie zobaczę na usg, że faktycznie ktoś tam u mnie w brzuchu zamieszkał. Prócz bólu piersi nie miałam żadnych innych typowych ciążowych dolegliwości i troche może przez to pesymistycznie nastawiłam się że coś jest nie tak. Skierowanie na wcześniejsze usg dosłownie wybłagałam od mojego lekarza ogólnego.
6 listopada doczekałam się upragnionej wizyty. Z drżeniem rąk, podekscytowana zjadłam jeszcze tuż przed czekoladowego batonika bo wyczytałam że tak lepiej bo się dzidzia po cukrze ruszać będzie.:-( Śledziłam uważnie wątek majówek więc doskonale wiedziałam jak powinien wyglądac mój "orzeszek" i niestety już pierwsze spojrzenie na obraz usg i strapiona mina ginekologa uświadomiło mi że coś jest nie tak. Serduszko nie biło a pomiar mimo mojego 11tego tygodnia wskazywał 8,5 tygodnia. Następnego dnia miałam łyżeczkowanie. W zasadzie dopiero teraz doszłam do siebie bo miałam po tym wszystkim taką depreche że myślałam że tego wszystkiego dosłownie nie przeżyje. Cały czas zadaje sobie pytanie "dlaczego to spotkało akurat mnie" a z drugiej strony obwiniam się że mimo próśb i gróźb najbliższych mi osób ja cały czas powtarzałam sobie że ciąża to nie choroba i w tym najważniejszym czasie sie nie oszczędzałam no ale chyba starczy tego smęcenia.
Cieszę się że powstał ten wątek:) A wy dziewczyny kiedy zaczynacie ponowne starania? Ja nie wyobrażam sobie czekać 6 miesiecy jak zalecają. Strasznie to dłuuuugo. ;-)
 
Ostatnia edycja:
Kwiatuszek, Motylkowa bardzo Wam dziękuję...

Soniafka... Bardzo mi przykro z powodu tego co Cię spotkało:( Los czasami bywa bardzo okrutny i chyba nigdy nie poznamy odpowiedzi na pytanie "dlaczego". Ja też bardzo cierpiałam po poronieniu, nie było dnia żebym o tym nie myślała. Polepszyło mi się dopiero kiedy zaszłam w kolejną ciążę, ale co z tego skoro znowu spotyka mnie to samo... Mimo tego wciąż mam nadzieję, że kolejnym razem maleństwo się nie rozmyśli i zostanie z nami. Musimy być silne.
A co Ci lekarz mówił na temat kolejnego dzidziusia, kiedy możecie rozpocząć starania? Moja koleżanka już 2 miesiące po łyżeczkowaniu dostała zielone światło od lekarza, zaszła w ciąże miesiąc później i wszystko było wporządku:) Dużo pewnie zależy od tego jak szybko organizm doszedł do siebie.
Swoją drogą to naprawdę zdumiewające, że lekarze czekają do 18 tygodnia żeby zrobić USG:szok:
 
No właśnie ja nie wyobrażałam sobie czekać aż tak długo na usg i całe szczęście, że dostałam to skierowanie. Nie wiem jak długo chodziłabym jeszcze z tą obumarłą ciążą bo to było typowe poronienie zatrzymane. Generalnie jak pojechałam do szpitala to dostałam wybór łyżeczkowanie albo poronienie w domu wywołane lekami. Swoją drogą nie wiem co za masochistki wybierają tą drugą opcje. :eek:
Ogólnie to ze mną jest tak, że ja to skierowanie od lek. ogólnego dostałam ze względu na problemy jakie miała moja mama. Tzn była w ciąży poza mną 4 razy i za każdym razem kończyło się to poronieniem. Kiedy była w ciąży ze mną cały czas była na lekach. Nie wiem czy takie sprawy są dziedziczne ale lekarze stwierdzili, że być może coś w tym jest i mimo, że było to moje pierwsze poronienie zlecili kompleksowe badania genetyczne. Teraz cierpliwie czekam na wyniki. Mają przyjść za jakieś 1,5 miesiąca.
Co do zielonego światła to jeszcze go nie dostałam. Gin który robił mi to moje pechowe usg powiedział tylko "narazie nie zachodzić w ciążę" a ja szczerze mówiąc nie byłam w tamtym momencie w stanie myśleć logicznie żeby zapytać jak długo ma na myśli mówiąc "narazie" Mam do niego iść po okresie żeby sprawdzić czy wszystko jest ok to wtedy zapytam. Tyle że z tymi ich zaleceniami różnie bywa. Jedni mówią po pierwszej miesiączce inni każą czekać 6 miesięcy. Ehhh 6 miesięcy to brzmi jak wieczność...
 
Witaj Soniafka. przykro mi ..
trafiłaś na jakiegos felernego lekarza ja na 1 wizycie miałam usg.. i ze nic nie było widac skierował mnie do szpitala.. masakra jakas z tymi lekarzami.. w sumie ja zanim poszłam do ginka przeszperałam cały internet (opinie o różnych lekarzach w okolicy), ten moj miał najlepsza i nie pomyliłam sie..
co do starań Dr ze szpitala powiedziała mi ze trzeba odczekac 3 miesiace w tym ze wtedy jeszcze nie wiedziała ze obejdzie sie bez zabiegu..
jutro ide do doktorka to napisze wam co mi powiedział...



co do całej sytuacji .. ja cały czas obwiniam siebie.. bo mogłam cos zrobic inaczej tego nie dzwigac tam nie isc tego nie robic..ale to bezsensu.. u mnie zawaliła pani ordynator która chyba była wypita.. jak jej zgłaszałam ze zaczełam plamic to mnie zbadała ze wszystko ok i zadnego leku nic.. ,a mogła duphason dac na podtrzymanie no ale polak madry po szkodzie od tamtego dnia owa pani jest na chorobowym co mowi samo przez sie..


nie mam zamiaru długo czekac z nastepna ciaza.. napewno nie 6 miesiecy..
 
reklama
Witajcie dziewczyny , melduję się po 2 dniowej nie obecności na forum.. Ale miałam z R ciężkie chwile, w piątek wieczorem wypiliśmy po piwku i nas potworna deprecha złapała po stracie naszego dzidziusia.. Witam nową dziewczynę , wiem jak trudno dojść do siebie po wątkowaniu na innym forum, na tym gdzie szczęśliwe mamusie piszą o swoim szczęściu.. Dla mnie moje szczęście długo nie trwało, bo bardzo pózno dowiedziałam się o ciąży był to 6 tydz, ale ciągle przed oczami mam bijące serduszko mojego dziecka, a pózniej to już głucha cisza.. Nie sądziłam że strata ciąży niesie za sobą takie konsekwencje w psychice, że można odciąć się od świata realnego, czuć dosłownie nie chęć do swojego parntera.. U mnie ciąża zakończyła się w 3,5 miesiąca także mam nadal na sobie pewne objawy, szczególnie chce mi się plakać jak przy kąpieli patrze na siebie, na swoje jeszcze brązowe piersi, na kreseczke idącą w strone brzucha, na lekki brzuszek który mi się zaokrąglił... Potworne uczucie..
 
Do góry