reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

starania , dolki a co z partnerem?

uważam że rossa ma rację. Ja również po części rozumiem Twojego męża. U nas z kolei to ja nie chce drugiego dziecka. Mąż nie naciska. Liczy się z moim zdaniem. Może kiedyś je zmienię ale szczerze... wątpię w to. Ty nie masz pracy, ale z tego co piszesz to pomimo że mąż dobrze zarabia szukasz jej. A skoro chcesz pracować to znaczy że zależy ci na karierze zawodowej więc odrazu po otrzymaniu pracy nie byłoby stosownym pójść na zwolnienie a potem na macierzyński bo wiele firm nie chce takich pracowników. Grunt to szczera rozmowa. I uważam że nie masz powodów do płaczu!!, masz męża która na was zarabia, masz już jedną córkę, masz po prostu dom i rodzinę. Pomyśl o tych kobietach które nie mogą mieć dzieci, a ile by dały choć za jedno dziecko! Głowa do góry. A jeżeli tak bardzo zależy ci na powiększeniu rodziny spróbuj rozmawiać z mężem co jakiś czas. Powiedz czego od niego oczekujesz po narodzinach drugiego dziecka, określ się czy będziesz pracować, jeżeli tak to jak widzisz rozwiązanie z opieką nad dziećmi itp. Trudno jest mi też Tobie radzić bo tak jak pisała poprzedniczka nie wiem ile masz lat, jaki jest wasz status finansowy itp.
 
reklama
ja tez po czesci rozumiem twojego meza,najzwyczajniej na swiecie boi sie,ze nie da rady utrzymac dwojki dzieci,a wiemy,ze dla mezczyzny zapewnienie bytu rodzinie to swietosc. Co prawda powiennien Ci to powiedziec,a nie wyrzucac,ze nie masz pracy i to on jako ten zarabiajacy ma prawo glosu. Postarj sie na spokojnie porozmawaic z mezem,powiedz mu o swoich odczuciach i niech on Ci powie o swoich. U nas z kolei jest taka sytuacja,ze P chcialby drugie juz teraz,ja z kolei za pare lat. Nie chce teraz drugiego dziecka,gdyz nie dawno podjelam nowa praca o ktora sie stralam ponad pol roku,pracuje dopiero miesiac,a juz dostalam awans,chce troszke popracowac,a nie znowu za kilka miesiecy siedziec w domu. Chcialbym drugiego maluszka,jak Nadie bedzie miala ok 4,5 lat,ale moj P mowi,ze dla niego to juz za pozno,ze nie chce potem znowu od nowa bawic sie w pieluchy itp. Poniekad on tez ma racje,ale zadne zadnego nie naciska i nie przekonuje do swoich racji. jak to mowia jak bog da,to bedziemy szczesliwi.
 
Zgadzam się z Twoim mężem. Bez odpowiedniego zabezpieczenia finansowego, stabilnych prac (dla was obojga) lepiej poprzestać na jednym dziecku. Wiem że nasz instynkt szaleje i pragniemy mieć drugie dziecko ale dziecko zasługuje na stabilizację i spokój w domu.. a nie będzie go jeśli Wy nie będziecie mieli uporządkowanego życia zawodowego.
Też bym chciała mieć drugie, ale nie mam stabilnej pracy i mimo że mąż dobrze zarabia to mogę o tym zapomnieć! Nie mogę go tak obarczać całą odpowiedzialnością...
 
czytam to i oczom nie wierze że mozna miec takie podejście do sprawy, dziewczyna pisze że chce miec drugie dziecko a wy mówicie że rozumiecie jej męża?! Ja nie rozumiem ani troche, takie właśnie mamy społeczeństwo, rodzine i dzieci odkładamy na bok bo praca, pieniądze i dosadne życie. Prace zawsze znajdziemy, a zajśc w ciąże po 40tce troche gorzej. Pieniądze to żecz nabyta która raz jest a raz nie. Kochana mąż Ci powiedział że jak mu przyniesiesz porządną umowę o prace to potem sobie możesz miec dziecko, TY MOŻESZ SOBIE JE MIEĆ A ON?? zawsze mozna znaleźć jakies elastyczne rozwiązania żeby mógl wychodzić wczesniej z pracy i ci pomóc, on zadowolony znalazł prace a Ty sobie radź skoro takie studia skończyłaś. Powinnaś być dumna z siebie że pomimo małego dziecka skończyłaś szkołe i nie poddałas się a prace znajdziesz, nie martw się. teraz rodzice wolą dziecku zapewnic dobrobyt i wszystko czego zapragną to maja i myśla że to wystarczy, sa szczęśliwi że dziecko ma wszystko a potem w dorosłym życiu okazuje się że w nie ma nikogo, rodzice wieczni nie będą i taki jedynak nawet nie będzie wiedzial co to znaczy miec brata lub siostre bo rodzeństwa miejsce zajęły najdziwniejsze kaprysy i marzenia jakie rodzice spełniali. możecie się ze mną nie zgodzić ale ja tego nie rozumiem, marze o dziecku i czekam na nie bardzo długo, w przeszłości w moim domu sie nie przelewało ale nie zamieniła bym brata za żadne dobra materialne a mysle że milość i domowe ciepło jest cenniejsze od wszystkiego.Rodziny nie mozna kupić dslatego kochana ja bym z mężem porozmawiała jak on nadal widzi wasza przyszłość ,żeby sie nie okazało ze znjadziesz prace a on powie że teraz musisz troche popracować a nie od razu w ciąże zachodzić a potem się okaże że zechce kupić dom czy samochód i nadal nie będzie miejsca na dziecko, lepiej takie kwestie wyjasniać w spokoju, w rozmowie, bez nerwów. POWODZENIA :)
 
Shaki dodam tylko tyle że ja czuła bym sie oszukana gdyby mi mąż przed slubem powiedział że chce więcej niż jedno dziecko a potem wymyślałm że wtedy nie wtedy nie. Miejmy nadzieję że znajdziecie kompromis i będziecie szczęśliwą rodzinką
 
Stabilizacja finansowa...ehhh raczej nigdy nie ma czegoś takiego. To pusty frazes. Wiem to po sobie. W dzisiejszych czasach dziś jest praca, jutro jej nie ma, a 100 innych chętnych czeka na Twoje miejsce. Wyzysk, brak umów, wszędzie każą zakładać własne działalności mimo że nadal jesteś czyimś wyrobnikiem.

Ja też odkładałam. Wpierw studia, potem staż, teraz praca. I bardzo żałuję, że odwlekłam. Patrząc z perspektywy czasu żałuję, że na stażu nie zaczęłam intensywnego leczenia. Niestety czas bije na naszą niekorzyść.

Przypomniały mi się moje dzieciństwo i aż zdziwiona jestem że mama się zdecydowała na mnie. Nie byłam dziełem przypadku, byłam dzieckiem wyczekiwanym od 13 lat po pierwszym. I mimo wielu przeciwności losu skończyłam renomowane studia, mam dobrą pracę i nawet jakbym porzuciła swoje teraźniejsze stanowisko bez problemu znajdę inne.

Skąd masz pewność, że nawet jak będzie ta "stabilizacja" nie stanie się coś złego. Oczywiście tego nie życzę, ale my planujemy, a czas weryfikuje nasze postanowienia. Karta losu zawsze może się odwrócić zarówno w jedną jak i drugą stronę. Tego nie przewidzisz.

Musisz szczerze porozmawiać z mężem, przedstawić swoje poglądy. Córka ma już 5 lat. Moja siostra jest 13 lat starsza ode mnie i wierz mi dziesiątki lat minęły zanim zaczęłyśmy się dogadywać. Niestety taka kolej rzeczy że im większa różnica wieku tym gorzej dzieciakom się dogadać (choć to nie jest jakaś norma, ale statystyka).


Może taki przykład mojego brata ciotecznego. Mają córkę (teraz 21 letnią). Jak była mała, żona brata bardzo chciała drugie dziecko, on bał się o finanse. Dzisiaj ma własny warsztat stolarski, zatrudnia ludzi, a córka...wyjechała do innego miasta i rzadko odwiedza swoich rodziców. Ostatnio podczas rozmowy żalił się, że źle zrobił i tak naprawdę spokojnie mógłby wychować 3 dzieci. Jednak dla nich jest już za późno.

Obyście nie musieli kiedyś żałować tej decyzji...bo potem nie ma już odwrotu.
 
no w końcu ktos cos mądrego napisał, ja nie pojmuje ludzi którzy myślą tylko o tym żeby im dobrze finansowo było a potem na starość okazuje się że nie ma im kto szklanki wody podać. Znam sytuacje gdzie dziecko w póxniejszym dorosłym wieku było bardzo skrzywdzone bo było jedynakiem, wiecznie wypominało rodzicom jak mogli mu zrobić taką krzywde i ze treaz nie ma brata siostry i nawet nie wie co to znaczy ale każdy robi jak uważa
 
Myśa, mi właśnie to własna mama uświadomiła. Też pędziłam za pieniądzem i zawsze było mało. Wpierw dom budowaliśmy, potem kupiło się jeden, drugi samochód, praca na 2 etaty, a czas mijał. To dzięki mojej kochanej mamie uświadomiłam sobie, że zawsze "jest coś do zrobienia". Z dobre pół roku mi tłumaczyła, że jak będziemy mieli dziecko to pomoże z całych sił i nie jest ważne ż w domu wiele rzeczy jest do wykończenia. Wystarczy spojrzeć na inne rodziny. Czy miarą naszej miłości do dzieci mają być złotówki? Owszem pomagają żyć jednak głównym motorem napędowym rodziny jest miłość. Reszta zawsze się jakoś ułoży. Zawsze jest rodzina, przyjaciele, którzy przyjdą z pomocą jak będzie potrzebna. Ale po co zakładać od razu scenariusz, że jak będzie drugie dziecko to finanse tak się popsują? Tego nigdy nie przewidzisz.

Ale dziecko nie wyklucza planów, no może nieco je początkowo ogranicza,ale potem można dalej kontynuować. Ja teraz nadrabiam stracony czas i jedynym moim celem stało się posiadanie dziecka, wszystko inne zeszło na inny plan. Dobrze, że oprzytomniałam póki jestem w "miarę" młoda, bo też mogłabym się obudzić pewnego dnia z ręką w "nocniku".
 
już sie przestraszyłam że tylko ja mam takie podejście, na szczęście są jeszcze ludzie którzy kieruja się innymi wartościami. Zauwazyłyście ze jak kobieta ma juz jedno lub dwoje dzieci i zachodzi w ciąże to czesto sie słyszy-znowu???!!! tak jak by to było strasznie dziwne i było oznaką zaniedbania i ubustwa. A w kim na starośc bedziemy mieć w sparcie jak nie w swoich dzieciach, jak miło jest czekać jak nas rodzina odwiedzi albo jak my mamy do kogo pojechać w gościne. Mam się cieszyc ze pójde do dobrej restauracji zjeśc kolacje zamiast z dzieciakami zrobić kanapki i miec dobra zabawe, cieszyc sie rodzina. Nasze pokolenie jest bardzo próżne i egoistyczne, bardzo sie system wartości zmienił i to nie na dobre. Można było by gadac o tym wiele ale każdy robi jak chce tylko że czasu nie da sie cofnąć Sylwia dobrze że miałaś kogoś kto Ci to uświadomił. Jaką radośc miała byś z tego domu skoro był by pusty
 
reklama
Myśa nie ekscytuj się tak za bardzo bo to nie ma sensu i nie obrażaj naszych poglądów..piszesz "no w końcu ktoś coś mądrego napisał" a po czym to wnioskujesz?? bo ktoś uważa tak jak ty?? To jest subiektywna ocena a dokładnie jednostronna ocena rzeczywistości. Tak jak pisałyśmy nie znamy wieku jej i męża, nie wiemy jak wygląda ich życie, a może mąż haruje od rana do wieczora by zapewnić im byt a ona nudzi się w domu bo tak jak pisze 5 letnia córka już jest samodzielna. Nie jest rozwiązaniem narobić dzieci a potem martwić się o to "czy Państwo nam dam BO NAM SIĘ NALEŻY", znam rodzinę gdzie czwarte dziecko jest w drodze, bieda taka że gdyby nie dziadkowie to by tynk ze ściany jedli, ale co tam..ważne że mają siebie tak ?? I wiedz że dzieci w tym domu są bardzo nieszczęśliwe a zimą chodzą w trampkach... Uważam że każdy ma własne zdanie i to kto ile ma dzieci to indywidualna sprawa każdego z nas. Widzisz ty znasz przypadki kochającego się rodzeństwa a ja znam przypadek takiego które siebie nienawidzi..i co ?? Nigdy się nie dowiesz czy rodzeństwo w przyszłości się dogada bo każdy ma inny charakter! I wybacz... ale nie uważam że mając jedną córkę mój dom jest pusty !
 
Do góry