reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

starania , dolki a co z partnerem?

Cześć,

Niestety zwykle tak się dzieje w związku jak starania o dziecko się przeciągają,to raczej normalne. Seks na komendę nie jest niczym przyjemnym, a tym bardziej niczym romantycznym. Niestety musimy się kochać w ściśle określonym czasie i to zaburza relacje. Wszystko się kręci wokół seksu i myśli o dziecku. U mnie seks stał się bardzo mechaniczny, zwłaszcza że po wszystkich hormonach jakie wzięłam moje libido nie istnieje. Musicie sobie odpowiedzieć na pytanie czego tak naprawdę chcecie, do czego dążycie? Jeżeli macie te same pragnienia to kryzys na pewno minie. "W życiu piękne są tylko chwile" i te chwile są najważniejsze. Powodzenia.

Skąd ja to znam... Na razie nie mamy jeszcze takiego parcia ogromnego i kochamy się dość często (jak tylko mąż jest w domu, nie za granicą). Natomiast kiedy przychodzą dni płodne wtedy nastawiamy się na ZAPŁODNIENIE nie na miłość. I wiem że mąż się tym strasznie stresuje, co się odbija na naszym pożyciu. Sytuacji nie poprawiają pytania mało rozgarniętych znajomych typu "kiedy dzidziuś". Nóz się w kieszeni otwiera czasem...Nie opowiadamy całemu światu, że staramy się a nie wychodzi, ale nie powinno nikogo to interesować. :-p
 
reklama
Skąd ja to znam... Na razie nie mamy jeszcze takiego parcia ogromnego i kochamy się dość często (jak tylko mąż jest w domu, nie za granicą). Natomiast kiedy przychodzą dni płodne wtedy nastawiamy się na ZAPŁODNIENIE nie na miłość. I wiem że mąż się tym strasznie stresuje, co się odbija na naszym pożyciu. Sytuacji nie poprawiają pytania mało rozgarniętych znajomych typu "kiedy dzidziuś". Nóz się w kieszeni otwiera czasem...Nie opowiadamy całemu światu, że staramy się a nie wychodzi, ale nie powinno nikogo to interesować. :-p

Dobrze to ujęłaś " nóż się otwiera":no:. Ja mam ciągle takie pytania ze strony siostry męża. Nasi rodzice już przestali pytać i życzyć nam dzidzi, chyba domyślają się że mamy z tym problem i przypominanie o tym nie jest na miejscu. Wkurza mnie to że ludzie wciskają nos w nie swoje sprawy. Pozdrawiam;-)
 
No właśnie, nie wszyscy są na tyle rozgarnięci (przepraszam za stwierdzenie ale właśnie takie mi się nasuwa). Moi rodzice i rodzeństwo już zrozumiało, żeby nie rzucać tego typu tekstów. I jestem pewna że jak ktoś jest bardziej domyślny, to zauważy jak reagujmy na takie teksty. Niektórzy nie mają za grosz empatii w sobie.
 
No właśnie, nie wszyscy są na tyle rozgarnięci (przepraszam za stwierdzenie ale właśnie takie mi się nasuwa). Moi rodzice i rodzeństwo już zrozumiało, żeby nie rzucać tego typu tekstów. I jestem pewna że jak ktoś jest bardziej domyślny, to zauważy jak reagujmy na takie teksty. Niektórzy nie mają za grosz empatii w sobie.

A wiecie dziewczyny ja bym chętnie z kimś z rodziny porozmawiała. My z mężem nie mieliśmy nigdy kłopotów z zajściem w ciążę (mam nadzieję, że się to nie zmieni). Nie mniej jednak poroniłam dwa razy i w zasadzie to sama się musiałam z tym uporać bo wszyscy bardzo się bali zaczynać jakąkolwiek rozmowę ze mną (nawet po kilku miesiącach) nie mówiąc już o życzeniu nam dzieci. Nawet mój mąż nigdy mi nie powiedział co czuł wtedy jak straciliśmy nasze dzieci. Do tej pory nie mogę się od niego niczego dowiedzieć.
 
A wiecie dziewczyny ja bym chętnie z kimś z rodziny porozmawiała. My z mężem nie mieliśmy nigdy kłopotów z zajściem w ciążę (mam nadzieję, że się to nie zmieni). Nie mniej jednak poroniłam dwa razy i w zasadzie to sama się musiałam z tym uporać bo wszyscy bardzo się bali zaczynać jakąkolwiek rozmowę ze mną (nawet po kilku miesiącach) nie mówiąc już o życzeniu nam dzieci. Nawet mój mąż nigdy mi nie powiedział co czuł wtedy jak straciliśmy nasze dzieci. Do tej pory nie mogę się od niego niczego dowiedzieć.

Witaj,

Mężczyźni nie potrafią wyrażać uczuć w tak głęboki sposób jak to robią kobiety ( to jest naukowo udowodnione, ostatnio był o tym program w telewizji), dlatego ciężko z nich coś wyciągnąć. Mój mąż od kilku lat nie potrafi płakać, mieliśmy tyle różnych problemów że wypalił się wewnętrznie i gryzie się w sobie. Ja gdy jest mi źle wykrzycze się, wypłacze, a on tłumi wszystko w sobie co odbija sie potem na zdrowiu ( ma wrzody na żołądku). Mieliśmy w życiu bardzo pod górkę, dlatego chcielibyśmy wreszcie stanąć na nogi i zacząć od nowa. Myślę że dopóki nie będzie dzidzi nie zaznamy spokoju, będziemy pamiętali o wszystkich naszych problemach. Mam nadzieję że Bozia da nam szansę na spokojne życie...
 
Witaj,

Mężczyźni nie potrafią wyrażać uczuć w tak głęboki sposób jak to robią kobiety ( to jest naukowo udowodnione, ostatnio był o tym program w telewizji), dlatego ciężko z nich coś wyciągnąć. Mój mąż od kilku lat nie potrafi płakać, mieliśmy tyle różnych problemów że wypalił się wewnętrznie i gryzie się w sobie. Ja gdy jest mi źle wykrzycze się, wypłacze, a on tłumi wszystko w sobie co odbija sie potem na zdrowiu ( ma wrzody na żołądku). Mieliśmy w życiu bardzo pod górkę, dlatego chcielibyśmy wreszcie stanąć na nogi i zacząć od nowa. Myślę że dopóki nie będzie dzidzi nie zaznamy spokoju, będziemy pamiętali o wszystkich naszych problemach. Mam nadzieję że Bozia da nam szansę na spokojne życie...

Mężczyźni niestety tak maja chyba... Z moim też już częściej rozmawiam na ten temat niż na początku naszych starań...I staram się z nim spokojnie pogadać, troszkę wyjaśnić a przede wszystkim nastawić optymistycznie do prób.
Misiarw, na pewno będzie dobrze. Może to banalnie zabrzmi, "ale po każdej burzy wychodzi słońce". Najważniejsze to mieć wzajemnie się wspierać...Ale wiem że z mężczyznami trudno się rozmawia. Dlatego dobrze mieć kogoś z kim można pogadać, albo trafić na taką fajną stronkę jak ta:)
 
Cześć Dziewczyny.Jestem młodą mężatka , od dawna chciałabym mieć dziecko ale mój mąż cały czas odwleka decyzje. Wiem ze gdybyśmy wpadli to na pewno przyjąłby to ze spokojem i na pewno byłby super tata ale cały czas odwleka. Ostatnio wpadłam na pomysł że pomogę naszemu szczęściu ,miałam dni płodne , kochaliśmy się oralnie i po wszystkim wprowadziłam paluchami spermę do środka. (przepraszam za szczegóły) :) Zrobiłam tak trzy razy, dzień po dniu. Spóźnia mi się już okres tydzień i tak się zastanawiam czy to możliwe że się udało?
 
malinka27 myślę, że możliwe...ale muszę przyznać,że sposób mocnoooo niekonwencjonalny:rofl2: zrób test i daj znać co wyszło.
Pozdrawiam
 
reklama
Jeszcze nie zrobiłam testu bo jakoś nie wierzyłam że się uda. Po pierwsze dlatego ze w ten sposób no i na dodatek w pierwszym cyklu.Teraz mam nadzieję,że jednak... :) Jak się nie uda to zamierzam z mężem jeszcze raz poważnie porozmawiać. Tak bardzo chciałabym już mieć dziecko,mam 27 lat więc najwyższy czas :)
 
Do góry