Witajcie
Asch, będzie dobrze kochana! Nie ma co się przejmować,ważne, że wykryli!
No ja piszę, bo u mnie to armagedon
Drugie podejście też okazało się fiaskiem jeszcze gorszym niż ostatnio.. Prawdopodobnie u mnie wszystkiemu winna jest tarczyca, na którą lek odstawiłam m-c przed ivf.. Pewnie jakbym brała tak jak trzeba to bym lada chwila zaszła w ciążę naturalnie...
Tym razem tylko jeden zarodek, bardzo słaby.. transfer może będzie w sobotę, ale pani embriolog mi powiedziała, że nie ma co liczyć, bo b. słaba morfologia.. Po cichu się modlę, żeby zadzwonili, że zarodek się zatrzymał i nie będzie transferu... bo transfer się wiąże z bardzo dużą ilością leków przez tydzień, co chwila trzeba być w klinice robić badania...
Mimo straty tych 30 tysięcy złotych, tych stresów, żalu itp. mam jakąś siłę walki, bo wierzę, że się uda naturalnie... Daję sobie rok na zbicie tsh (teraz mam ok 5).. a nie wiadomo czy przy ivf nie więcej, bo przez estradiol..
Nie chciało mi się wierzyć, że jakieś tam tsh ma wpływ, bo inni wokół mają wysokie i zachodzą, ale organizm organizmowi nie równy...
W sumie sama do tego doszłam poprzez to, że miałam tą słabą odpowiedź na stymulację, a w klinice każdy o tsh zapomniał..
No...także ten.. co tam 30 tysiaków ;P...