Kochana,powiem Ci szczerze, niezbyt pamiętam, zaciera mi się szybko pamięć, wyszła bardzo blada kreska, w panice zaraz pobiegłam do ginekologa, to była bardzo wczesna ciąża, nawet USG dopochwowe nic nie wykazało. Nie wiem czemu tak szybko test to wyłapał. Gin kazał przyjść za 2 tyg, i wtedy na usg było już coś tam widać, ale ślad dosłownie. Jakieś 2, czy 3 tyg. później dostałam krwawienia,- ciąża zagrożona. Potem już szło lawinowo, traciłam wody,- trafiłam do szpitala na tydzień obserwacji, - nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś na uciekające wody płodowe dawali wielgachną podpachę, którą rano miało się dostarczyć pelęgniarce. Mi wody wyciekało mało, ale systematycznie, więc na tej podpasce nie było nic co by ich te testy wykazały. Syn urodził się w terminie przez CC, ponieważ przestałam czuć jego ruchy. W szpitalu tętno zanikało, a ja nie miałam pomimo silnych skurczy rozwarcia zupełnego. Urodził się w zamartwicy w ostatniej chwili, wód płodowych było tak mało, że póki stałam zakrywały mu główkę, a jak leżałam, on znajdował się w próżni. Bardzo to przeżyłam.