Nie wiem po prostu nie mam siły. To wszystko to dla mnie za dużo. Staramy się, wiadomo ale w tym cyklu nie robię testów owulacyjnych ani nie liczę dni. Mam regularne wiec wiem mniej wiecej kiedy testować. Mojemu kazałam odmówić ostatecznie te badania nasienia. Nie chce znac wyniku. Wiem ze gdyby byly slabe to się załamię a nie jest mi to teraz potrzebne. Plus mam głowę pełną załatwień. Ślub, dom. Trochę mnie przerasta to ile trzeba na wszystko wydać a ja raczej wolę zbierać niż wydawać
1 marca mam kontrole w sprawie mojej hiperinsulinemii, mam wrażenie że dawka jest jednak za mała a wtedy nawet jak zajdę to może być to samo. Bo wysoka insulina powoduje problemy z zagnieżdżeniem. Gdyby w tym miesiącu się udało data wypadałaby dokładnie wtedy co 2 lata temu kiedy straciłam moją pierwszą ciążę. Dlatego jest mi jeszcze gorzej psychicznie bo bardzo bym chciała żeby się teraz udało, poczułabym jakby nie wiem jak to ująć "powrót dziecka straconego" no bo ta sama data itp a jednocześnie głęboko wiem już teraz, że nic z tego nie będzie...jakoś tak czuję. Do tego stres bo za miesiac do polski co rowna sie ze stresem bo 7h z malym dzieckiem to slaby pomysl ale innego wyjscia nie ma.
W razie czego juz sobie zalatwilam w polsce recepte na neoparin gdyby sie okazalo że np tam zajdę. Wole byc przygotowana. Wypisali mi online aż 3 opakowania także super. Na pewno się prędzej czy później przyda a będę spokojna.
Trochę się rozpisałam ale mam tyle myśli w głowie, tyle sttesu, niepokoju i rozczarowania w sobie, że nie umiem naqet tego poukładać