C
Chemik97
Gość
Studiowałam tam gdyby nie to, że mam tutaj mieszkanie to z pewnością zamieszkałabym w Gliwicach, uwielbiam to miastoWitam się z Gliwic
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Studiowałam tam gdyby nie to, że mam tutaj mieszkanie to z pewnością zamieszkałabym w Gliwicach, uwielbiam to miastoWitam się z Gliwic
o! Widzę teksty pokroju mam zero klasy (chodzi mi o to jak ludzie mądrzą się waląc tekstem, żeby sobie adoptować jak nie może zrobić). Nie mamy za co Cię hejtować Adopcja to trudny i głęboki temat - nie dla każdego. Wydaje mi się, że łatwiej jest mówić i rozważać adopcję gdy ma się już dzieci. Ja mam dwójkę, to trzecie będzie błogosławieństwem oczywiście, ale stary nie ma takiego ciśnienia. On bardzo pokochał moje dzieci i nie zaboli go jakby np. się okazało, że nie możemy mieć swoich biologicznych. Ja też podchodzę do tego w taki sposób, że bardzo bym chciała, ale jak nie wyjdzie to trudno... Patrząc na to jak mój mąż podchodzi do moich dzieci myślę, że adopcja nie byłaby problemem. Ale nie wiem jakie byłoby moje podejście do tego gdybym nie miała swoich biologicznych dzieci (pewnie nie chciałabym o tym słyszeć). Ja mając swoją dwójkę już nastolatków czuję się spełniona, a wielu osobom tego uczucia spełnienia brakuje i nie zapełnią tego adoptowanym dzieckiemMnie też strasznie denerwują takie teskty. Ja np na tą chwilę czuję, ze nie dałabym rady pokochać nie swojego dziecka. Mam nadzieję, ze nie bedziecie mnie hejtować za to. Po prostu nie czuję tego. Może mi się zmieni, kto wie. Tak samo na ten moment wizja wykorzystania nasienia biorcy jest dla mnie nie do rpzeskoczenia.
Tak naprawdę każda sytuacja jest indywidualna i w ogóle nikt nie powinien oceniać decyzji na tej płaszczyźnie.o! Widzę teksty pokroju mam zero klasy (chodzi mi o to jak ludzie mądrzą się waląc tekstem, żeby sobie adoptować jak nie może zrobić). Nie mamy za co Cię hejtować Adopcja to trudny i głęboki temat - nie dla każdego. Wydaje mi się, że łatwiej jest mówić i rozważać adopcję gdy ma się już dzieci. Ja mam dwójkę, to trzecie będzie błogosławieństwem oczywiście, ale stary nie ma takiego ciśnienia. On bardzo pokochał moje dzieci i nie zaboli go jakby np. się okazało, że nie możemy mieć swoich biologicznych. Ja też podchodzę do tego w taki sposób, że bardzo bym chciała, ale jak nie wyjdzie to trudno... Patrząc na to jak mój mąż podchodzi do moich dzieci myślę, że adopcja nie byłaby problemem. Ale nie wiem jakie byłoby moje podejście do tego gdybym nie miała swoich biologicznych dzieci (pewnie nie chciałabym o tym słyszeć). Ja mając swoją dwójkę już nastolatków czuję się spełniona, a wielu osobom tego uczucia spełnienia brakuje i nie zapełnią tego adoptowanym dzieckiem
Trzymam kciuki!Ja właśnie afirmuje, że się zapładnia dziś biedne 1 dzień po, biorąc pod uwagę ten ból wczoraj rano. Ciekawe jaka jest prawda xD jutro się dowiem czy byłą owulka, ajm eksajted
We Francji akurat też mam znajomych, którzy są w trakcie procesu adopcyjnego (ci, o których wspominałam, są czterdziestolatkami z Polski), ponieważ koleżanka jest po chemioterapii i nie jest pewna, czy będzie mogła mieć dzieci. Lekarz zresztą odradza jej próby, chociaż miała przed leczeniem pobierane komórki. Ta para w lekkim pośpiechu wzięła ślub, by móc rozpocząć proces, bo trwa to długo, a za 2 lata nie będą już mogli adoptować małego dziecka. W każdym razie na tej adopcji szczególnie zależy mężowi...Adopcja to trudna decyzja i na pewno nie dla każdego, dlatego tak bardzo denerwują mnie komentarze że sobie adoptuj jak nie umiesz urodzić. Nie wiem jak we Francji, w Polsce to w dodatku wcale nie jest proste i też obwarowane wiekiem.
Także mam nadzieję, że się uda i trzymam kciuki, żeby nie było żadnego game over
Mam podobnie, choć problem nas nie dotyczy. Ale przyjaciel mojego męża zdecydował się na taki krok ze swoją żoną i są bardzo szczęśliwi, za co ich podziwiam. Dzieciaki zresztą są szalenie podobne do taty :-)Tak samo na ten moment wizja wykorzystania nasienia biorcy jest dla mnie nie do rpzeskoczenia.
Rozumiem w zupełności. Jest tak wiele niewiadomych w tym wszystkim, czasem nam się zdaje, że z czymś damy sobie radę, a jest odwrotnie... cięzkieMam podobnie, choć problem nas nie dotyczy. Ale przyjaciel mojego męża zdecydował się na taki krok ze swoją żoną i są bardzo szczęśliwi, za co ich podziwiam. Dzieciaki zresztą są szalenie podobne do taty :-)
Wybiegając w przyszłość pomyślałam sobie, że gdyby nie udało nam się in vitro, nie zniosłabym adopcji zarodków przez inną parę... a gdyby im się właśnie powiodło?? Byłoby to dla mnie zbyt bolesne...
Ale jakby Tobie nie udało się in vitro to nie zostałyby żadne Twoje zarodki przecież. Chyba żebyście zrezygnowali przed wykorzystaniem wszystkich dostępnych transferów.Mam podobnie, choć problem nas nie dotyczy. Ale przyjaciel mojego męża zdecydował się na taki krok ze swoją żoną i są bardzo szczęśliwi, za co ich podziwiam. Dzieciaki zresztą są szalenie podobne do taty :-)
Wybiegając w przyszłość pomyślałam sobie, że gdyby nie udało nam się in vitro, nie zniosłabym adopcji zarodków przez inną parę... a gdyby im się właśnie powiodło?? Byłoby to dla mnie zbyt bolesne...
Ja jestem w tym miejscu co Ty. Już pogodziłam się z myślą, ze nie uda nam się naturalnie i zaraz po ślubie we wrześniu będę chciała poddać się ivf. Do tego czasu zrobię kilka badań z zakresu immunologii żeby wiedzieć czy invitro da mi jakieś szanse.No ja na początek miałam na myśli plan na kolejny cykl i kolejne iui, bo jeszcze drugi raz chcemy spróbować. Potem to już myślę, że idziemy w in vitro. Niezamierzona bezdzietność może nie jest moim żadnym planem ale pomału do mnie dociera, że tak też może być i być może będę się musiała z tym pogodzić. Generalnie trzeba będzie wiedzieć kiedy powiedzieć stop i przestać o to walczyć. Aczkolwiek to jeszcze nie jest ten moment, żeby to już planować, bo za nami dopiero 20 miesięcy i na razie jedna IUI.