reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

Ja tez juz mam pryszcza ale jest on taki inny niż zwykle i wygląda na taki co dopiero w październiku da cionsza. Miała tak ktora z was że miała pryszcza a cionsz był po 5 miesiącach?
Ja! JA mam czesto jakiegoś pryszcza wiec jak kiedyś bym była w cionszy to mogę powiedzieć, ze to ok pryszcza
 
reklama
No właśnie ja też zauważyłam, że to głównie tym nowym się zdarzają ciążę i szczerze czasami mnie to irytuje, że przychodzą i żalą się, że napewno im się nie uda bo za pierwszym razem się nie udało i za parę dni pozytywny test. Dlatego ja zazwyczaj nie gratuluję tym "nowym" staraczkom bo jak dla mnie osoba która zaszła w ciążę w pierwszym, drugim czy trzecim cyklu to nie jest typowa STARACZKA. Na początku starań wystarczy poprostu uprawiać seks. Bez żadnych obaw, tony leków czy monitoringów. Dla mnie taką naszą "staraczką" to jest osoba która z różnych powodów nie może zajść w ciążę przez X cykli i diagnozuje się, leczy... Jak chcecie to mnie za to zlinczujcie ale takie jest moje zdanie. Ja poprostu nie przywiązuje się do osób które są tu miesiąc i zaraz przechodzą na wątki dla mam bo im się udało bo wiem, że ja niestety zostanę tu na długo.
Dosłownie z dwa dni temu o tym samym myślałam 😱
 
Ja na forum jestem od lutego, ale tak na poważnie staramy się od września.
Obecnie bierzemy się za diagnostykę, mój K. ma jutro badania nasienia i co ciekawe to ja się stresuję bardziej od niego.
Czy Wy też tak macie że wolałybyście żeby to problem był po Waszej stronie? Mam ostatnio takie przemyślenia, że łatwiej będzie mi wdrożyć konieczne leczenie niż jemu. Ja i tak łykam suple to i kłuć się mogę, a co mi tam. Ostatnio zwróciłam mu uwagę na to, że je za dużo węglowodanów, to co zrobił? Przywiózł z cukierni ciastka a jak zobaczył moją minę to wydusił tylko „chciałem zeby było miło i jak zwykle nie umiesz docenić”. To samo się tyczy gorących kąpieli które uwielbia… wkładam mu do głowy żeby wybrał prysznic dla naszego wspólnego dobra - jak grochem o ścianę. Czasami się zastanawiam czy jemu faktycznie zależy na dziecku czy tylko tak mówi żebym już się odczepiła…
Przepraszam Was za ten wywód, mam dzisiaj wahania nastroju: raz myślę o tym jak będę niedługo testować i jeśli ujrzę 2 kreski to będę najszczęśliwsza na świecie a za chwilę chce mi się wyć bo wszędzie widzę mamusie z wózkami i już mam tego dosyć 😭😭😭
 
Ja na forum jestem od lutego, ale tak na poważnie staramy się od września.
Obecnie bierzemy się za diagnostykę, mój K. ma jutro badania nasienia i co ciekawe to ja się stresuję bardziej od niego.
Czy Wy też tak macie że wolałybyście żeby to problem był po Waszej stronie? Mam ostatnio takie przemyślenia, że łatwiej będzie mi wdrożyć konieczne leczenie niż jemu. Ja i tak łykam suple to i kłuć się mogę, a co mi tam. Ostatnio zwróciłam mu uwagę na to, że je za dużo węglowodanów, to co zrobił? Przywiózł z cukierni ciastka a jak zobaczył moją minę to wydusił tylko „chciałem zeby było miło i jak zwykle nie umiesz docenić”. To samo się tyczy gorących kąpieli które uwielbia… wkładam mu do głowy żeby wybrał prysznic dla naszego wspólnego dobra - jak grochem o ścianę. Czasami się zastanawiam czy jemu faktycznie zależy na dziecku czy tylko tak mówi żebym już się odczepiła…
Przepraszam Was za ten wywód, mam dzisiaj wahania nastroju: raz myślę o tym jak będę niedługo testować i jeśli ujrzę 2 kreski to będę najszczęśliwsza na świecie a za chwilę chce mi się wyć bo wszędzie widzę mamusie z wózkami i już mam tego dosyć 😭😭😭
Ja to sama nie wiem co ja bym wolala. Chyba kazdy problem jest na swój sposob ujowy i nie ma co tak wiesz... eh sama rozbita jestem, jak sinusoida, raz mi sie zdaje ze dobrze ze mamy przerwe, raz zle, potem mysle ze nigdy nic nie wyjdzie
 
Ja na forum jestem od lutego, ale tak na poważnie staramy się od września.
Obecnie bierzemy się za diagnostykę, mój K. ma jutro badania nasienia i co ciekawe to ja się stresuję bardziej od niego.
Czy Wy też tak macie że wolałybyście żeby to problem był po Waszej stronie? Mam ostatnio takie przemyślenia, że łatwiej będzie mi wdrożyć konieczne leczenie niż jemu. Ja i tak łykam suple to i kłuć się mogę, a co mi tam. Ostatnio zwróciłam mu uwagę na to, że je za dużo węglowodanów, to co zrobił? Przywiózł z cukierni ciastka a jak zobaczył moją minę to wydusił tylko „chciałem zeby było miło i jak zwykle nie umiesz docenić”. To samo się tyczy gorących kąpieli które uwielbia… wkładam mu do głowy żeby wybrał prysznic dla naszego wspólnego dobra - jak grochem o ścianę. Czasami się zastanawiam czy jemu faktycznie zależy na dziecku czy tylko tak mówi żebym już się odczepiła…
Przepraszam Was za ten wywód, mam dzisiaj wahania nastroju: raz myślę o tym jak będę niedługo testować i jeśli ujrzę 2 kreski to będę najszczęśliwsza na świecie a za chwilę chce mi się wyć bo wszędzie widzę mamusie z wózkami i już mam tego dosyć 😭😭😭
Ja przez rok nieudanych starań właśnie tak mówiłam, że wole żeby problem był we mnie bo będę bardziej zdyscyplinowana w działaniu. Chociaż nie powiem, stary łyka co mu pod nos podstawie i nie marudzi ale z dietą różnie bywa no i pali czasami .... w teorii wszystko było super ale ciąży nie było. W cyklu kiedy już miałam go na badanie nasienia wysyłać pyk! Ciąża... co prawda CP ale jednak ciąża. W pierwszym cyklu na metforminie wiec wiem że problem był/jest we mnie... czy mi z tym lepiej? Nie wiem...
 
Co prawda to prawda, dziewczyny ktore wpadają i wpadają to bardziej dołują niz daja nadzieje...
Kurcze ja się czasem łapie na tym że nawet nie gratuluję i trochę mi z tym źle ale z drugiej strony jak się cieszyć z czegoś co ma randomowa Zosia, Kasia, Krysia z którą nawet słowa nie zamieniłam?
 
Kurcze ja się czasem łapie na tym że nawet nie gratuluję i trochę mi z tym źle ale z drugiej strony jak się cieszyć z czegoś co ma randomowa Zosia, Kasia, Krysia z którą nawet słowa nie zamieniłam?
No i kurde wlasnie smutne jest to, ze zachodzą w ciążę to z reguly te nowe. A jak któraś z nas zajdzie to potem kuzwa jak nie poronienie to cp :( i jak sie dziwic, że ciężko gratulować...?
 
reklama
Ja przez rok nieudanych starań właśnie tak mówiłam, że wole żeby problem był we mnie bo będę bardziej zdyscyplinowana w działaniu. Chociaż nie powiem, stary łyka co mu pod nos podstawie i nie marudzi ale z dietą różnie bywa no i pali czasami .... w teorii wszystko było super ale ciąży nie było. W cyklu kiedy już miałam go na badanie nasienia wysyłać pyk! Ciąża... co prawda CP ale jednak ciąża. W pierwszym cyklu na metforminie wiec wiem że problem był/jest we mnie... czy mi z tym lepiej? Nie wiem...
Ja chyba tez mam takie podejście, ze wole żebym to ja była problemem niż on
 
Do góry