Ja na forum jestem od lutego, ale tak na poważnie staramy się od września.
Obecnie bierzemy się za diagnostykę, mój K. ma jutro badania nasienia i co ciekawe to ja się stresuję bardziej od niego.
Czy Wy też tak macie że wolałybyście żeby to problem był po Waszej stronie? Mam ostatnio takie przemyślenia, że łatwiej będzie mi wdrożyć konieczne leczenie niż jemu. Ja i tak łykam suple to i kłuć się mogę, a co mi tam. Ostatnio zwróciłam mu uwagę na to, że je za dużo węglowodanów, to co zrobił? Przywiózł z cukierni ciastka a jak zobaczył moją minę to wydusił tylko „chciałem zeby było miło i jak zwykle nie umiesz docenić”. To samo się tyczy gorących kąpieli które uwielbia… wkładam mu do głowy żeby wybrał prysznic dla naszego wspólnego dobra - jak grochem o ścianę. Czasami się zastanawiam czy jemu faktycznie zależy na dziecku czy tylko tak mówi żebym już się odczepiła…
Przepraszam Was za ten wywód, mam dzisiaj wahania nastroju: raz myślę o tym jak będę niedługo testować i jeśli ujrzę 2 kreski to będę najszczęśliwsza na świecie a za chwilę chce mi się wyć bo wszędzie widzę mamusie z wózkami i już mam tego dosyć