K
Kropka.88
Gość
Jak zawsze w punkt Sama straciłam rok na lekarza ktory z laska zrobil usg na 1 wizycie i twierdził ze wszystko Ok nic tylko robic dzieci. Bez zadnych badan, bez skierowania na wyniki zupelnie nic . Jak chcialam cytologię to powiedzial ze bez sensu jak robilam 2 lata temu mam 33 lata i rok zmarnowałam nie wiedzac co mi jest. Dopiero zmiana lekarza ktory od razu na pierwszej wizycie dal mi skierowania na mnostwo badan pokazala ze nie wszystko jest Ok. A rok czasu to bardzo duzo.Jak dla mnie lepiej wiedzieć jeśli jest problem i działać w kierunku wspomagania niż nie wiedzieć i liczyć, ze wszystko jest ok. Sama mówisz, ze jakieś badania robiłaś i nie wyszły dobrze, wiec zakładam, ze wdrożone zostało jakieś leczenie? Gdybys tych badań nie zrobiła, to byś nawet nie wiedziała, ze możesz mieć problem i z czego on wynika [emoji6]
Wielu lekarzy jakiekolwiek badania zleca po roku dopiero, wielu nawet usg nie chce zrobić, co dla mnie jest chore. Stracić rok tylko po to, żeby się okazało ze na przykład kobieta nie ma owulacji? Dla 33-latki strata roku to wielka strata. Ja nawet jak się nie starałam i chodziłam profilaktycznie to na każdej wizycie miałam robione usg, to żadna wielka filozofia.
Mój pierwszy gin jak zaczęłam się starać również kazał mi przyjść po roku dopiero i w dupie miał to, ze mówię mu, ze plamie w drugiej fazie cyklu dość mocno i długo i czy to nie jest jakiś problem, albo infekcja, albo cokolwiek. Uznał, ze będzie o tym myśleć po roku. Wiec poszłam gdzieś indziej, gdzie - pomijając ze się staram - ktoś po prostu zaczął diagnozować plamienia, bo nie jest to normalne, ze się plami 10-12 dni [emoji2368] a we wcześniejszym miejscu po prostu kazano mi nie przychodzić przez rok. Żal.